Inwazja Rosji na niepodległą Ukrainę trwa. Ataki narastają, armia okupanta posuwa się do coraz bardziej haniebnych czynów, a świat sportu sympatyzujący z Kremlem lub próbujący niezgrabnie udawać neutralność, codziennie daje dowody swojej obojętności na wojnę z sąsiednim krajem. Patrzę na to z narastającym obrzydzeniem.
- Rosja rozpętała wojnę na Ukrainie, w której giną niewinni ludzie. Wiele osób to cywile
- Świat sportu izoluje się od Rosji, a ona najczęściej uważa te decyzje za niesprawiedliwe
- Przykłady braku empatii i poszanowania ludzkich uczuć dali Walerij Karpin i Artiom Dziuba
Rosja zawieszona – kuriozalne reakcje
Wojna na Ukrainie, tak blisko Polski, tuż pod bokiem, w zasięgu naszego wzroku, zmienia sposób patrzenia na świat.
Zawsze daleko byłem od geopolityki, znałem pewnie mniej niż podstawy. Teraz nie stałem się nagle domorosłym ekspertem w tej dziedzinie, ale żywo interesuję się tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Byłem w szoku po inwazji militarnej ze strony Rosji. Codziennie rano moją pierwszą czynnością jest sięgnięcie po telefon i sprawdzenie na Twitterze, czy Kijów przetrwał, czy inne ukraińskie miasta są pod kontrolą ich prawowitych właścicieli, czy Rosjanie ponieśli dotkliwe straty. Obserwując komentarze i reakcje innych ludzi, domyślam się, że nie jestem w tym odosobniony.
Swoją drogą, tu mała dygresja, Twitter znowu jest najszybszym źródłem informacji (oczywiście trzeba je dokładnie sprawdzać i segregować, aby nie okazał się źródłem dezinformacji), wyprzedza znacznie stacje telewizyjne, nawet te nadające na okrągło z frontu. Co jakiś czas w trakcie dnia sprawdzam, co dzieje się na obleganej Ukrainie. Te wydarzenia spychają to, czym się najbardziej na co dzień interesuje, na dalszy plan. Ciągle jednak, z racji wykonywanego zawodu, kontekst piłkarski jest dla mnie ważny. Śledzę z uwagą pisma PZPN, decyzje FIFA, UEFA, wypowiedzi i reakcje piłkarzy na całym świecie (ten wątek też warto kiedyś osobno omówić).
O decyzjach FIFA i UEFA pisaliśmy już tutaj sporo. Wiem, jak bardzo zburzyły krew początkowe oświadczenia, a po wydaniu oczekiwanych ciągle pozostał niedosyt, ponieważ Rosjan jedynie zawieszono, a nie zdyskwalifikowano na kilka lat. Poza tym PR-owy bełkot, w którym jak zwykle nie użytko konkretnych słów “inwazja” czy “wojna” został po prostu źle odebrany BO MUSIAŁ. Skutek jest jednak mniej więcej taki, jakiego opinia publiczna oczekiwała – Rosja nie zagra o mundial z Polską. I wtedy, po decyzjach FIFA i UEFA, głos zaczęli zabierać rosyjscy działacze, selekcjoner i niektórzy piłkarze.
Wspólnym mianownikiem tych przekazów były “rozczarowanie”, “upolitycznianie sportu” i “niesprawiedliwość”. Trudno się jednak spodziewać, aby poza samą Rosją ktoś przyjął je pozytywnie.
Selekcjoner Walerij Karpin napisał o “zniszczonych marzeniach jego i jego chłopców, którzy chcieli pojechać na mundial w Katarze”. Z kolei reprezentant Rosji Artiom Dziuba odpisywał Andrijowi Jarmolence, że “nie rozumie, dlaczego sportowcy mają cierpieć”. Jasne, piłkarz Zenita zaznaczył, że “wojna jest zła”, jednak skoro w dalszej części swojego wywodu pisze o “swoim i jego rodaków-sportowców cierpieniu”, to inteligencję emocjonalną ma na poziomie parteru.
Marzyliście kiedyś o tym, aby po prostu spokojnie iść do szkoły, spotkać się z koleżankami i kolegami, zjeść obiad, wyjść po bułki do sklepu, bawić się na placu zabaw ze swoimi dziećmi, pić piwo w knajpce z przyjaciółmi? Pewnie niekoniecznie, bo w naszym kraju to kwestie dostępne na co dzień.
Ukraiń teraz właśnie marzą o takich rzeczach. Marzą o tym, aby ustał huk bombardowania, aby syreny na zawsze ucichły, żona wróciła cało i zdrowo z dziećmi z Polski, a mąż przeżył oblężenie Kijowa. Marzą, aby to piekło rozpętane przez chorą jednostkę zakończyło się jak najszybciej. Jak to ma się w konfrontacji z marzeniem Karpina o mundialu jego i jego chłopców?
Cierpieliście kiedyś przez naloty bombowe, widzieliście jak wasze miasto czy wioska jest najeżdżane przez wrogie wojsko, serce rozdzierała Wam rozpacz za najbliższymi, z którymi żegnaliście się, choć nie chcieliście i nie wiedzieliście czy kiedykolwiek jeszcze ich zobaczycie? Baliście się każdej godziny każdego dnia o życie swoje i swoich bliskich? Ja nie byłem w takiej sytuacji i nie chciałbym być. Ukraińcy właśnie to przeżywają. Jedni chowają się codziennie po schronach, mając nadzieję, że to już ostatni nalot. Inni walczą na froncie z rosyjskim okupantem, jeszcze inni uciekają do innego kraju, czasem nie znając tam nikogo. Ci, którzy wcześniej opuścili Ukrainę i są od lat zagranicą, też płaczą i martwią się o bliskich. Ukraina płacze, krwawi i cierpi. Jak to się ma w konfrontacji z cierpieniem Dziuby, który nie może grać w piłkę na arenie międzynarodowej?
Czy cierpiał kiedyś jak ten chłopiec?
Presja ma znaczenie – pisał w środę w swoim debiutanckim tekście na Goal.pl Leszek Milewski. Kluczowy dla mnie fragment jest tak dobry, że nie będę starał się go parafrazować, dlatego po prostu zacytuję:
“Futbol stanowi niezwykły środek pośredniczenia w emocjach. Wszystko, co przydarza się twojej drużynie, odczuwasz tak, jakby przydarzało się tobie. Na tym futbol zbudował swoją potęgę”.
Lepiej tego nie potrafiłbym ująć. Niestety, w ostatnich dniach w Rosji apostołami misji pośredniczenia w emocjach zostali Walerij Karpin i Artiom Dziuba. Mówią o “cierpieniu” i “marzeniach” jednak w zupełnie odwrotnym kontekście niż wymaga tego sytuacja. To nie są zwykli, przeciętni Rosjanie. To są ludzie, którzy liznęli zachodniego świata, tamtejszych standardów i zdają sobie sprawę, jakie oddziaływanie mogą mieć na społeczeństwo. Nie było szans, aby stanęli po stronie Ukrainy, nie mogli powiedzieć “panie Putin, to przez ciebie rosyjscy kibice nie zobaczą nas na mundialu”, co mogłoby poruszyć rosyjskie społeczeństwo i wyprowadzić na większą skalę na ulice.
Mogli jednak wybrać przynajmniej coś pomiędzy – milczeć.
Komentarze