Reprezentacja Anglii jest o krok od awansu na mistrzostwa świata. Jej kapitan, Harry Kane, nie przejmuje się swoimi kiepskimi wynikami strzeleckimi w Tottenhamie. Zapowiada walkę o zwycięstwo nad Albanią.
- Reprezentacja Anglii niebawem zagra z Albanią i San Marino; Synowie Albionu są o krok od awansu na mundial
- Harry Kane nie przejmuje się tym, że w Tottenhamie strzela w tym sezonie rzadziej niż zwykle. Kapitan kadry zapowiada walkę o awans
Kane: recepta na kiepską formę? Pracować jeszcze ciężej
Harry Kane wziął udział w konferencji prasowej przed meczem reprezentacji Anglii z Albanią. Kapitan Synów Albionu nie rozgrywa, póki co, najlepszego sezonu. Trzykrotny król strzelców Premier League zdobył jak dotąd siedem bramek dla Tottenhamu, z czego zaledwie jedną na ligowych boiskach.
– Według mnie łatwo ludziom znaleźć wymówkę, gdy nie jest się w formie czy nie strzela się tylu bramek, co zwykle. Moim rozwiązaniem jest zawsze pracować jeszcze mocniej – powiedział Harry Kane. – Takie jest moje podejście od zawsze. Niezależnie od tego, czy radzę sobie dobrze, czy nie. Bramki w końcu zawsze przychodzą. Ciężko trenować i ciężko pracować dla zespołu – to robiłem przez całą karierę. Ten rok kalendarzowy był dla mnie wspaniały i mam nadzieję, że w piątek nadal taki będzie – dodał.
Reprezentacja Anglii ma przewagę trzech punktów nad Polską w tabeli grupy eliminacyjnej. Przed wicemistrzami Europy spotkania z Albanią i San Marino.
– Myślę, że mecz z Albanią to taki, który zdecydowanie chcemy wygrać. Potrzebujemy czterech punktów w dwóch spotkaniach, więc im szybciej dopiszemy trzy, tym lepiej. Zwycięstwo postawiłoby nas w lepszej sytuacji przed starciem z San Marino. Spodziewamy się ciężkiego meczu. Albania nadal ma szanse na awans. Wiemy, że będą bardzo energiczni i pełni pasji, musimy im w tym dorównać – skomentował kapitan reprezentacji Anglii.
Początek spotkania Synów Albionu z Albanią już w piątek o godzinie 20:45.
18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin
Zobacz również: El. MŚ: Rosja o krok od awansu, Szwedzi zaskoczeni w Gruzji.
Komentarze