Kamil Glik rozegrał całe spotkanie przeciwko Andorze (4:1). Stoper zanotował świetny występ, ale już na samym starcie padł ofiarą brutalnego faulu. Przeciwnik za swoje zachowanie obejrzał czerwoną kartkę, co z własnej perspektywy ocenił 33-latek po meczu.
- Niespodziewanie Ricard Fernandez wyleciał z boiska już po kilkudziesięciu sekundach
- Napastnik Andory z premedytacją uderzył łokciem Kamila Glika za co obejrzał czerwoną kartkę
- Po meczu nasz stoper cenił całą sytuację z własnej perspektywy
Andora osłabiona już na starcie
Sędzia zdążył dopiero użyć gwizdka, a po chwili musiał już sięgnąć po czerwoną kartkę. Po kilkudziesięciu sekundach Ricard Fernandez wyleciał z boiska za uderzenie łokciem Kamila Glika. Na szczęście polskiemu obrońcy nic się nie stało, ale takie zachowania są niedopuszczalne, szczególnie w erze VAR’u.
Przy takim scenariuszu reprezentacja Polski miała ułatwione zadanie w meczu z Andorą już na samym starcie. Pomimo gry w przewadze, podopieczni Paulo Sousy w pewnym momencie zlekceważyli rywala, czego dowodem była stracona bramka tuż przed zejściem do szatni. Automatycznie przeciwnik zbliżył się do Biało-czerwonych, jednak Arkadiusz Milik błyskawicznie odpowiedział na wydarzenia boiskowe, podcinając skrzydła Andorczykom.
Glik ocenił kuriozalną sytuację
– Na szczęście wszystko dobrze. Zęby mam dość zdrowe. Zaskoczył mnie ten cios – rozpoczął.
– To były pierwsze sekundy meczu. To nie była stykowa sytuacja, tylko cios wymierzony bezpośrednio we mnie – zaznaczył.
– Nie tylko ja dostaję czerwone kartki, ale i na mnie je robią. Byłem zaskoczony tą sytuacją – ocenił.
Kami Glik był dość mocno krytykowany we Włoszech za czerwoną kartkę, którą otrzymał po 23. minutach w ligowym starciu Benevento – Frosinone (1:4). Stoper osłabił swój zespół, który ostatecznie odniósł drugą porażkę z rzędu na zapleczu Serie A.
W pojedynku przeciwko Andorze 33-latek pokazał się z dobrej strony. Co ciekawe, arbiter nie ukarał go ani razu, więc w poniedziałkowym meczu z Węgrami będzie musiał mieć się na baczności. W przypadku otrzymania żółtej kartki opuści pierwszy mecz barażowy z powodu wymuszonej pauzy.
– Nie miałem okazji, żeby się wykartkować. Może nie do końca dobrze to zabrzmi, ale nawet nie było do tego sytuacji, żeby pokusić się o kartkę – zauważył
– Nie wiem, czy wykonałem w tym meczu jakikolwiek faul. Było to trudne zadanie – zakończył.
Przeczytaj również: Paulo Sousa ocenił mecz z Andorą
Komentarze