- Polska zagra z Walią w Cardiff o awans na Euro 2024
- Walijskie media pisząc o Polakach skupiają się na Robercie Lewandowskim
- W prasie nie ma hurraoptymizmu. Da się wyczuć duży szacunek do Polaków i założenie, że szanse są mniej więcej równe
“The Sun”: Zdrzemnij się, Lewy
Korespondencja z Cardiff
W “The Sun” mamy duży artykuł o Robercie Lewandowskim, choć trudno dostrzec w nim coś oryginalnego. Dziennik wspomina, że dla największej polskiej gwiazdy awans na Euro może stanowić dodatkową motywację ze względu na zbliżający się koniec reprezentacyjnej kariery. Autor tekstu przypomina także narzekania polskiego kapitana na sferę mentalną drużyny i brak liderów oraz upadek jego wizerunku w Polsce. “Nie można go znaleźć w pierwszej dziesiątce najlepszych sportowców w Polsce za poprzedni rok. Jest też cała masa pochwał od walijskiego selekcjonera oraz Bena Daviesa, reprezentanta kraju.
Robert Page: – To fantastyczny zawodnik. Musimy go szanować, ale na tym się kończy.
Davies: – To jeden z najlepszych napastników na świecie, a jego dorobek strzelecki tylko to potwierdza. To rodzaj piłkarza, któremu jeśli dasz tylko powąchać szansę, on zamieni ją na gola. Dlatego musimy być w pełni skupieni, by do tego nie dopuścić. Ma niesamowite doświadczenie. Strzela gole w każdy możliwy sposób, przeciwko każdemu rodzajowi obrońców. Ale nie możemy na to patrzeć, mamy swoją robotę do wykonania.
“The Sun” podaje też przypuszczalny skład Polaków. Nie różni się bardzo od tych proponowanych przez ekspertów w Polsce, nie ma w nim żadnych nietypowych niespodzianek, ale w oczy rzuca się obecność Bartosza Bereszyńskiego. W Walii najwidoczniej uznano, że Przemysław Frankowski nie będzie gotowy do gry.
“Western Mail”: Ramsey ma kluczową rolę
“Western Mail” pisze o bólu głowy, jaki ma Robert Paige przed starciem z Polską. Chodzi o Aarona Ramseya, który przez lata był czołowym walijskim piłkarzem, ale tym razem nie pojawi się na boisku. A przynajmniej nie od pierwszych minut.
“Kluczowym elementem sukcesu będzie uzyskanie równowagi w ataku, w sytuacji, w której z pewnością w składzie ponownie znajdzie się trójka napastników. W czwartek Page zdecydował się na Davida Brooksa, Brennana Johnsona i Harry’ego Wilsona, a decyzja ta przyniosła korzyści, gdy Walia rozerwała Finów na strzępy i zwyciężyła 4:1.
Page mógł ulec pokusie, aby ponownie wybrać ten sam przepis, ale tym razem jego zadanie polegające na wybraniu atakującego składu zostało skomplikowane przez mocne występy rezerwowych Kieffera Moore’a i Daniela Jamesa.
– To było dla nas naprawdę dobre. Dobrą rzeczą jest to, że mamy teraz dużą siłę i możliwości, aby dokonać zmian, jeśli zajdzie taka potrzeba – mówi Page.
Awans na Euro 2024 byłby ogromnym osiągnięciem, ale prawdopodobnie miałby jeszcze większe znaczenie w erze po Garethie Bale’u. -To pokazuje, jak daleko zaszliśmy w krótkim czasie – dodał Page. – Wciąż jesteśmy w fazie wprowadzania młodych zawodników, bez kilku światowej klasy starszych zawodników, których mieliśmy, jesteśmy w dobrym miejscu. W tym momencie jesteśmy i jest to dość znaczący ruch. Pokazuje siłę, głębię i jakość, przez którą przeszliśmy.
Wciąż nie jest pewne, czy Aaron Ramsey złapie we wtorek w stolicy jakiekolwiek minuty. Rzeczywiście, rośnie poczucie, że ten skład mógł już odejść od niego, a Page sam przyznaje, że nie są tak uzależnieni od jego talentów jak w poprzednich kampaniach. Ma w drużynie Jordana Jamesa i Ethana Ampadu, więc i wybór wśród młodych zawodników w środku pola, przeciwko drużynie wyraźnie przepełnionej międzynarodowym doświadczeniem. Page wierzy, że Ramsey będzie miał do odegrania rolę bez względu na to, czy rzeczywiście złapie dowolne minuty. – On [Aaron] mierzył się z takimi doświadczonymi graczami – dodał. – W tym miejscu Rambo wkroczy i będzie dla nas pomocą, jeśli chodzi o fragmenty informacji, które mógłby chcieć przekazać młodszym chłopakom. Ale nie mam żadnych zmartwień. JJ i Ethan są tak pewni siebie, że spróbujemy ich.
Tymczasem Page twierdzi, że jego zespół przez cały tydzień ćwiczy rzuty karne, przygotowując się do ewentualnej serii rzutów karnych, a zwycięzca potrzebny będzie wieczorem w stolicy. – Bylibyśmy głupi, gdybyśmy tego nie zrobili – odpowiedział na pytanie, czy jego zespół ćwiczył jakieś rzuty punktowe. – Istnieje taka możliwość. Bylibyśmy ignorantami, gdybyśmy to zignorowali. Oczywiście trochę nad tym popracowaliśmy. Nie odbiera nam to pewności siebie. Oczywiście wierzymy, że możemy uzyskać pozytywny wynik”.
Komentarze