- Fernando Santos wziął udział w konferencji prasowej po meczu Albanii z Polską (2:0)
- Portugalczyk podkreślił, że nie zamierza podawać się do dymisji
- U selekcjonera ewidentni widać coraz większe zdenerwowanie sytuacją Biało-czerwonych
“Dymisja? Pytajcie o to prezesa”
Fernando Santos pojawił się na konferencji prasowej po przegranej reprezentacji Polski w Tiranie (0:2). Pierwsze pytanie dziennikarzy dotyczyło tego, czy Portugalczyk zamierza podać się do dymisji.
– Ani dziś ani jutro nie podam się do dymisji. Zapytajcie o to prezesa. Jeśli uzna, że dalsza współpraca nie ma sensu, może porozmawiać ze mną. Nie ma sensu wracać do tej kwestii, nie podam się do dymisji – wyznał wprost Santos.
“Co ma populacja danego kraju do piłki nożnej?”
Dziennikarze wytykali selekcjonerowi porażki z krajami o niskim stopniu zaludnienia. To pytanie ewidentnie zirytowało doświadczonego trenera.
– Co to ma wspólnego z piłką nożną? Co liczba społeczeństwa ma z tym wspólnego? Portugalia jest dużo mniejszym krajem, a wygrała mistrzostwa Europy i Ligę Narodów. Nie rozumiem, dlaczego mamy rozmawiać o populacji danego kraju. Dobrze rozumiem, co czują teraz kibice. Też jestem bardzo smutny, piłkarze tak samo. Chcieliśmy dać radość kibicom. Zdajemy sobie doskonale sprawę – odpowiedział.
– Wydaje mi się, że dobrze weszliśmy w mecz, zdobyliśmy bramkę. Po anulowanym golu niestety mecz stał się bardziej wyrównany. W końcówce pierwszej połowy jak Albańczycy zdobyli tę niezwykłą bramkę, w przerwie piłkarze byli bardzo zmotywowani. Dobrze weszliśmy w drugą połowę. Mieliśmy dobrą okazję, ale jej nie wykorzystaliśmy, a Albańczycy zdobyli drugiego gola. To nie ma związku z liczbą mieszkańców danego kraju. Dwie rzeczy, które chcę podkreślić. Jedna to niezadowolenie kibiców i nas. To normalne i naturalne, że cierpią i są zdenerwowani, mają do tego prawo. Ale tak naprawdę my wszyscy, piłkarze, trenerzy, sztab też jest smutny i zdenerwowany. To normalne i zrozumiałe. Mam wielki szacunek dla Polski i Polaków, dlatego nie będę mówił o kwestiach populacji – dodał.
“Nie widzę z wami wspólnego języka”
Irytacja Fernando Santosa była też widoczna przy kolejnych pytaniach. Dziennikarze dopytywali, w jaki sposób pod wodzą obecnego selekcjonera rozwinęła się gra Biało-czerwonych.
– Czy te pierwsze 20 minut, to był zły czas dla nas? Albania nie oddała ani strzału na naszą bramkę. Jakie ma znaczenie, że ostatnio wygrali z nami 70 lat temu? Wydaje mi się, że rozmawiamy w różnych językach i nie znajdziemy porozumienia. Nie chcecie gadać o piłce nożnej, o taktyce, o boisku, nie widzę wspólnego języka – odrzekł 68-latek. – Cały czas się rozwijamy. Miałem 10 treningów. Dziesięć! Tak naprawdę reprezentacja Polski jest w takim momencie, że musi przejść wielką transformację. Musimy przeprowadzić ten proces, oczywiście, że chcemy wygrywać, ale czy ta zmiana się nie dokonuje? Proces polega na próbowaniu, szukaniu różnych rozwiązań – dodał.
“Zmiany wymagają czasu”
Portugalczyk uważa, że dopóki Polacy mają szanse na awans, nie powinna dotykać ich krytyka.
– Nie chcieliśmy tego. Jeszcze eliminacje nie są zakończone. Nie zależymy już od siebie, ale następny mecz tutaj może wszystko obrócić do góry nogami. Dlaczego zapominamy o tym, że Polska może zagrać w play-offach? Czy Włosi dostali się na mistrzostwa świata? Byli trzecią drużyną rankingu. Taki sposób rozmawiania nie ma sensu. Nie zastanawiam się nad dymisją – powtórzył. – Zmiany wymagają czasu, zwłaszcza, gdy piłkarze są tak przyzwyczajeni do pewnych rzeczy. Podkreślę jeszcze raz. Doskonale rozumiem emocje i frustrację kibiców, bo odczucia moje i piłkarzy są takie same. Mówilibyśmy o czymś zupełnie innym, ale ten rozwój wymaga czasu i konsekwencji. Reprezentacja tworzy się z każdym kolejnym meczem – skomentował.
“Początkowy plan zakładał powoływanie młodych graczy”
Skąd nagły powrót Kamila Grosickiego i Grzegorza Krychowiaka do kadry?
– Nie rozumiem, co tu jest chaotycznego. Początkowo plan na budowanie tej reprezentacji polegał na powoływaniu wielu zawodników młodych, przyszłościowych. Widoczne to było w powołaniach. Robiliśmy to wszystko z trenerami sekcji młodzieżowych. I tak naprawdę chcieliśmy zadbać o przyszłość reprezentacji Polski. Zdajemy sobie sprawę, że w trakcie dwóch pierwszych zgrupowań, pewne rzeczy nie poszły tak, jak chcieliśmy. Przede wszystkim w meczu z Mołdawią – uważa 68-latek.
Santos rozwinął swoją myśl na temat personaliów.
– Widziałem w drużynie, że są bardzo niepewni. Dlatego teraz zdecydowałem się na powołanie dwóch zawodników o znacznie większym doświadczeniu. Mieli wprowadzić spokój do tej grupy. To też bardzo jakościowi piłkarze i potrafią grać w piłkę. Oni zdają sobie sprawę, jakie są trudności i sytuacja w tym momencie. Chciałem, by byli w stanie przekazać doświadczenie na młodszych piłkarzy. Jeśli nie grałby dziś Cash, zapytalibyście mnie, dlaczego nie zagrał. Tak samo, jeśli chodzi o Wszołka. Kiedy się przegrywa, zawsze najlepsi są ci, którzy nie zagrali. Wydawało mi się, że na ten mecz najlepszym wyborem będą Cash i Bereszyński. Wszołek jest wielkim profesjonalistą, ale grają w zupełnie innym systemie. Jest przyzwyczajony do systemu, gdzie wahadłowi biegają bardzo dużo do przodu, a to nie był taki mecz – podkreślił.
Czy Fernando Santos powinien pozostać selekcjonerem reprezentacji Polski?
- Tak
- Nie
Czytaj więcej: Zieliński nie owija w bawełnę. “Dramatycznie to wygląda”
Komentarze