Robert Lewandowski: znów przyjeżdżam z uśmiechem. Wydaje mi się, że coś naprawdę się zmieniło

- W ostatnim czasie trochę jakbym przyjeżdżał na reprezentację z większym spokojem, z uśmiechem na twarzy. Przyjeżdżam na zgrupowanie i doceniam każdy kolejny mecz - mówi Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski.

Robert Lewandowski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Robert Lewandowski
  • Robert Lewandowski spotkał się z kilkoma dziennikarzami w hotelu reprezentacji w Cardiff, by opowiedzieć o emocjach, planach i tym, jak ocenia to, co dzieje się z reprezentacją Polski po zmianie selekcjonera
  • – Wydaje mi się, że naprawdę coś się zmieniło. Wróciliśmy do tego, co było dobre – mówi kapitan reprezentacji
  • Polska po pokonaniu Walii w rzutach karnych awansowała na Euro 2024

Robert Lewandowski: emocje nie opadną

Rozmawiamy w nocy. Od meczu minęło już trochę czasu, ale widać, że emocje wciąż siedzą.

Robert Lewandowski: Tak łatwo nie opadną. Tym bardziej, jak się popatrzy, jak wyglądały całe te eliminacje, jak było słabo. Z dnia na dzień, albo ze zgrupowania na zgrupowanie wróciliśmy na właściwą ścieżkę. Wydaje mi się, że naprawdę coś się zmieniło. Wróciliśmy do tego, co było dobre. Baraże były takim nowym rozdaniem, teraz jesteśmy na kolejnym wielkim turnieju. Mam nadzieję, że najbliższe dwa i pół miesiąca do Euro spowodują, że forma będzie rosła. Choć grupa na mistrzostwach jest ciężka.

Jak z twojej perspektywy wyglądał mecz z Walią?

Tak, jak się spodziewaliśmy. Jedyne, czego brakowało, to postawienia kropki nad “i” w postaci strzelenia bramki. Czegoś tu brakowało. Albo podania do przodu, albo szybszego zagrania, czasami trafienia w timing, czasem wrzutki. To jest coś, co można poprawić, albo można było lepiej zrobić, ale wszystko się czuło, że zespół Walii nam nie zagrozi. Oczywiście był trochę chaosu, gdzieś tam główka wygrana czy ten minimalny spalony, ale tak z przebiegu gry naprawdę czuło się, że mamy to pod kontrolą. Czasami sukces rodzi się w bólach.

Ten na pewno się tak urodził.

Chyba był najcięższy, ale to nam może nam naprawdę wyjść na na dobre. Tak, jak idziemy do przodu, jak się rozwijamy w każdym zgrupowaniem, to tylko można pozytywnie patrzeć w przód.

Jedyny dobry moment tych eliminacji to chyba ten karny Wojtka obroniony i zwolnienie Santosa (śmiech).

Ja byłem spokojny przed tym zgrupowaniem, nawet chyba na konferencji mówiłem, że czułem wewnętrzny spokój i gdzieś wierzyłem w ten awans. I wiadomo, że później boisko weryfikuje, ale dzisiaj na pewno, grając na wyjeździe, na tym ciężkim terenie, gdzie Walia naprawdę z wieloma przeciwnikami sobie radziła, to z nami sobie nie potrafiła znaleźć tego odpowiedniego rytmu. Czasami takie mecze budują zespół na miesiące, a nawet na dłuższy okres.

Tylko u nas

“Trudno wyłączyć stres”

Powiedziałeś dwa lata temu, jak wygraliśmy ze Szwecją, że ten karny, który strzeliłeś, przyniósł ci masę nerwów. Dzisiaj znowu baraż, znowu trochę inna sytuacja, bo pięciu was strzelało. Znów były podobne nerwy przy okazji tych jedenastek?

Było inaczej. Ta droga od środka boiska do piłki jest bardzo długa i to jest wieczność, można powiedzieć. I wiadomo, że przed karnym szliśmy na bramkę, za którą siedzieli Walijczycy. I to akurat też nie jest łatwe zadanie. Wiadomo, że jest stres i to wszystko, co towarzyszy nam, te emocje wokół. Na chwilę trzeba to wyłączyć. Ja byłem skupiony na bramkarzu, na tym, czy się ruszył. Wyłączenie emocji to mega ciężkie wyzwanie. Ale dzisiaj naprawdę mieliśmy dobre karne. I tak czekałem, aż Wojtek pokaże swoje umiejętności. Czekał do piątego karnego. Przed nim powiedziałem sobie: dobra, Wojtek, nie patrzę na ciebie. Pomyślałem, że fajnie będzie patrzeć wtedy na kibiców z Polski, bo jeśli Wojtkowi się uda, fajnie byłoby zobaczyć ich radość. I tak się stało, choć bezpośrednio po strzale nie miałem przekonania. Potrzebowałem się upewnić. Odwróciłem się i wtedy zobaczyłem, że wszyscy się cieszą. Super przeżycie. Jesteśmy na kolejnym wielkim turnieju.

Wojtek przedłużył sobie karierę reprezentacyjną.

Wojtek to już kończy od paru lat z reprezentacją, więc to jest dla nas nic nowego (śmiech). To super facet, super bramkarz i po to go mamy w bramce, żeby nam pomagał.

Trener Probierz mówił, że poświęcałeś się dla drużyny.

W ostatnim czasie trochę jakbym przyjeżdżał na reprezentację z większym spokojem, z uśmiechem na twarzy. Przyjeżdżam na zgrupowanie i doceniam każdy kolejny mecz. Zdaję sobie z tego sprawę, że ja sobie już nic nie muszę udowadniać, a jestem dla chłopaków, dla drużyny, dla kadry, dla kibiców. Moje osiągnięcia od jakiegoś czasu schodzą na dalszy plan. Oczywiście to nie zmienia moich ambicji, ale wiem, że czasami są momenty, gdzie trzeba się poświęcić i wybrać dobro drużyny, bo to jest najważniejsze. Tylko jako drużyna tylko możemy osiągnąć cokolwiek. Zdaję sobie sprawę, że wielokrotnie musiałem się cofać, rozgrywać, utrzymać piłkę w defensywie, ale tak jak mówię, to jest tworzymy jedność i ja osobiście cieszę się, że udało się awansować na kolejny wielki turniej. Jestem częścią tego sukcesu, jestem kapitanem. Jestem dumny z tej drużyny, bo widzę, że to idzie w fajnym kierunku. Zdajemy sobie sprawę z kim będziemy grali, więc pewnie i oczekiwania będą inne. Ale jak jedziesz na turniej z takimi oczekiwaniami, że tylko możesz coś wygrać, to wtedy może coś się fajnego wydarzyć.

“Nie myślę, co dalej”

To twój ostatni turniej wielki turniej?

Nie zastanawiam się. Fizycznie naprawdę się czuję dobrze. Ok, będę miał zaraz 36 lat. Ale to moim zdaniem dwa lata, może trzy lata spokojnego grania na tym wysokim poziomie. Co z reprezentacją, to nawet nie myślałem. Nie ma sensu. W ogóle o tym nie myślę, bo jak powiedziałem, to moja perspektywa patrzenia na kadrę w ostatnim czasie się zmieniła. Ja już nie zmienię klubu, już mi żadne Euro nie pomoże w tym, żeby karierę podnieść wyżej. Ale wiem, że dla chłopaków to wiele znaczy i ja chcę im pomóc, jak najwięcej dać na boisku.

Na zgrupowanie przed Euro wciąż możesz przyjechać jako zdobywca Ligi Mistrzów…

Jest taka szansa. W Barcelonie można powiedzieć, że coś pykło w ostatnim czasie. I to jest coś pięknego. A będziemy jeszcze silniejsi, bo dwóch-trzech piłkarzy wróci po kontuzji.

Komentarze