Sobotnim po południem trzecim spotkaniem 29. kolejki PKO Ekstraklasy była rywalizacja Termalica Nieciecza – Raków Częstochowa. Medaliki nie zagrały wybitnych zawodów, jednak ich skuteczność była zdecydowanie lepsza niż Słoni. Finalnie komplet punktów padł łupem ekipy Marka Papszuna 3:0 (1:0).
Do przerwy Raków był groźniejszy
Mecz w Niecieczy rozkręcał się powoli. Termalica stosowała wysoki pressing, który nieco burzył spokój Rakowa. Z upływem czasu widać jednak było, że Medaliki lepiej czują się w kontratakach.
Do tego zespół gości z większą łatwością dochodził do dogodnych sytuacji bramkowych. W 36. minucie błąd obrońców brutalnie wykorzystał Ivi Lopez. Pomocnik znalazł trochę wolnego miejsca przed polem karnym i uderzył precyzyjnie, nie dając golkiperowi większych szans na interwencję.
Słonie próbowały szybko odpowiedzieć na boiskowe wydarzenia. Defensywa z Częstochowy miała lepszy dzień, bo przez pierwszą połowę skutecznie udaremniała groźne ataki przeciwnika.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą
Drugą połówkę lepiej rozpoczęli gospodarze. Termalica momentami nawet spychała Raków do głębokiej defensywy. Pomimo dobrego wrażenia po kwadransie od wznowienia gry, piłka znów wpadła do siatki Słoni.
Tym razem stało się to po rozegraniu rzutu rożnego. Gutkovskis wyskoczył najwyżej do dośrodkowania z boku boiska, pakując futbolówkę głową do bramki.
Drużyna z Niecieczy skonstruowała jeszcze kilka ciekawych akcji. Na nieszczęście zeszłorocznego beniaminka, skuteczność pozostawiała wiele do życzenia, co zemściło się w rywalizacji z głodnym zwycięstw Rakowem. W doliczonym czasie kropkę nad “i” postawił Musiolik, który sprytnie minął golkipera i oddał strzał do pustej bramki.
Przy takim scenariuszu Bruk-Bet dalej zamyka ligową klasyfikację, natomiast Medaliki cieszą się powrotem na szczyt Ekstraklasy.
Komentarze