- Legia Warszawa wróciła w czwartkowy wieczór na zwycięski szlak
- Maciej Rosołek w rozmowie z Goal.pl opowiedział o tym, jak ważna dla legionistów była wygrana w Tychach przy Edukacji
- Przed spotkaniem z Radomiakiem piłkarz 15-krotnego mistrza Polski przyznał, że inna jest motywacja na spotkania w europejskich pucharach i na niektóre mecze ligowe
- Zawodnik wypowiedział się również na temat wyczekiwania powołań do reprezentacji Polski w szatni stołecznej ekipy
Legia po gładkiej wygranej w GKS-em
Legia Warszawa nie ukrywa swoich ambicji związanych z walką o podwójną koronę. Stołeczna drużyna co prawda w ligowych zmaganiach zaliczyła cztery z rzędu porażki w ostatnich kolejkach. Niemniej w krajowym pucharze poradziła sobie bez kłopotu z GKS-em Tychy.
– Naszym obowiązkiem było wygrać w Tychach z GKS-em. Chociaż zdaję sobie sprawę, że, nawet gdy ja grałem jeszcze w 1 Lidze, nigdy nie było łatwo grać na tym stadionie. Z drugiej jednak strony różnica klasa między nami i tyszanami jest i musieliśmy to udowodnić. Dobrze, że udało nam się szybko zamknąć rywalizację i dograć mecz spokojnie do końca – mówił Maciej Rosołek w rozmowie z Goal.pl.
Dla legionistów wygrana w czwartkowy wieczór przed spotkaniem z Radomiakiem była ważna. W każdym razie nasz rozmówca przekonywał, że to nie było tak, że po czterech z rzędu przegranych meczach w PKO Ekstraklasie morale drużyny mogło opaść.
– W mediach stworzyła się fałszywa narracja. Faktem jest, że przegrywaliśmy swoje spotkania, ale w większości z tych meczów graliśmy dobrze i przeważaliśmy. Jak na przykład w meczu ze Stalą Mielec. Mieliśmy w tym spotkaniu mnóstwo sytuacji. Stal oddała natomiast trzy strzały i zdobyła trzy bramki. Gdyby tylko była lepsza skuteczność po naszej stronie, to byśmy wygrali. Nie mieliśmy w każdym razie powodów do obaw i stresu – zaznaczył Rosołek.
“To ludzki odruch”
Po niedzielnym występie w Radomiu drużyna z Warszawy będzie przygotowywać się do starcia w Lidze Konferencji Europy. Jak trudno przestawić się do trybu europejskie puchary z ligi? – Wiadomo, że jest różnica w nastawieniu, gdy trzeba grać na przykład w czwartek z Aston Villą, a później w niedzielę z niżej notowaną drużyną z Ekstraklasy. To ludzki odruch, że jest inny poziom motywacji. Naszym obowiązkiem jest jednak to, aby wygrywać w każdym meczu. Szczególnie w Ekstraklasie. Dlatego będziemy do tego dążyć w niedzielnym starciu z Radomiakiem, chcąc zakończył serię porażek w lidze – przekonywał piłkarz.
W najbliższy czwartek spodziewać można się powołań do reprezentacji Polski. Na ten temat również przed mikrofonem Goal.pl głos zabrał Rosołek, dając do zrozumienia, że nie tylko Paweł Wszołek i Bartosz Slisz znajdują się z Legii na celowniku selekcjonera Michała Probierza.
– Jest u nas grono polskich zawodników, które może otrzeć się o grę w reprezentacji. Nie tylko Paweł Wszołek czy Bartosz Slisz, ale też dwóch trzech kandydatów, którzy potwierdzają swoją dyspozycję w klubie. Jestem pewny, że selekcjoner raz czy dwa pomyśli o ich nazwiskach. Życzę sobie i drużynie, abyśmy mieli jak najwięcej reprezentantów. Można gdybać później, że im więcej kadrowiczów, tym zespół będzie bardziej zmęczony, ale to jest duma, aby reprezentować naszą reprezentację – zaznaczył zawodnik.
Nie tylko Wszołek i Slisz na celowniku Probierza
W tym miesiącu dla reprezentacji Polski arcyważne jest starcie z Czechami. Szatnia stołecznej drużyny na pewno nie przejdzie obok tego meczu obojętnie. – Czy są już jakieś żarty z Tomasem Pekhartem w kontekście zbliżającego się spotkania Polska – Czechy w eliminacjach do Euro 2024? Jeszcze nie, ale na pewno przyjdzie na to czas po spotkaniu z Lechem Poznań, gdy będzie przerwa reprezentacyjna. Pewnie wspólnie obejrzymy ten mecz, jeśli Tomas nie pojedzie na zgrupowanie. Będzie się działo (śmiech). Ogólnie po naszym remisie z Mołdawią były szpilki w szatni. Jurgen Celhaka i Ernest Muci śmiali się nawet, że robili, co mogli dla nas, ale my się sami wysypujemy (śmiech). Jest jednak stare powiedzenie, że najlepiej mieć wszystko w swoich rękach. Jeśli my jako reprezentacja będziemy wygrywać, to nie będziemy musieli patrzeć się na innych – zakończył Rosołek.
Legia Warszawa zostanie mistrzem Polski w sezonie 2023/2024?
- Tak
- Nie
Komentarze