W meczu Zagłębie Lubin-Lech Poznań zobaczyliśmy aż pięć goli. Większość z nich zdobyli podopieczni Macieja Skorży, którzy wygrali 3:2 i wciąż są liderem tabeli Ekstraklasy.
Deklasacja w Lubinie
Piłkarze Lecha wyszli na mecz w Lubinie z chęcią jak najszybszego strzelenia gola i przejęcia kontroli nad spotkaniem. Oba założenia zostały zrealizowanie dość prędko, bo już w szóstej minucie. Wówczas Barry Douglas dośrodkował z rzutu rożnego w pole karne, gdzie Jakub Wójcicki i Łukasz Łakomy zostawili zbyt dużo wolnego miejsca Miliciowi. Chorwat oddał strzał głową, po którym futbolówka powędrowała tuz pod poprzeczkę.
Drugiego gola w tej potyczce zobaczyliśmy po sześciu minutach. W polu karnym do strzału z trudem doszedł Joao Amaral, który uderzył na bramkę tak, że futbolówka odbiła się od Kamila Kruka i zmyliła Dominika Hładuna. Bramkarz Zagłębia nie był w stanie skutecznie interweniować, gdyż wcześniej ruszył w przeciwną stronę. Do przerwy poznaniacy oddali aż 15 strzałów, ale tylko cztery okazały się celne. W związku z tym goście wygrywali tylko 2:0.
Emocje zaczęły się po przerwie
W pierwszej połowie Zagłębie sprawiło wrażenie jakby było pogodzone z wynikiem. Po zmianie stron udowodniło, że jest inaczej. W 49. minucie Jakub Żubrowski dośrodkował piłkę z rzutu rożnego w kierunku Kruka. Defensor lubinian oddał strzał, po którym futbolówka odbiła się jeszcze do ziemi i wpadła do siatki.
Lech potrzebował pięciu minut na odpowiedzenie rywalowi golem. Tym razem świetnym podaniem popisał się Adriel Ba Loua. Z zagrania Iworyjczyka skorzystał Jakub Kamiński. To on bowiem pokonał bramkarza po strzale głową.
Gdy tablicy wskazującej wynik spotkania minęła godzina gry, było już tylko 2:3. W polu karnym poznaniaków działo się sporo. Chaos ten wykorzystał Lorenco Simic, który trafił do siatki z bliskiej odległości. To wszystko na co było tego dnia stać drużynę Dariusza Żurawia. Przegrała ona bowiem 2:3 z zespołem Macieja Skorży, który może czuć niedosyt. Jego podopieczni powinni strzelić duże więcej, niż trzy gole.
Komentarze