Ruch – Widzew: Wielki Mecz Przyjaźni z kuriozalnymi błędami w tle
Ruch Chorzów w meczu z Widzewem Łódź liczył na to, że złapie tlen na ostatniej prostej walki o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Niebiescy chcieli się jednocześnie podnieść z kolan po kompromitującej przegranej z Pogonią Szczecin (0:5) sprzed tygodnia. Goście z kolei mieli zamiar wykonać kolejny krok w kierunku wywalczenia solidnej premii za stosunkowo wysokie miejsce w ligowej stawce na koniec rozgrywek. Drużyna Daniela Myśliwca jednocześnie miała nadzieję, że wróci na zwycięski szlak po zremisowanym starciu ze Stalą Mielec (0:0). Na trybunach Stadionu Śląskiego spodziewano się natomiast ponad 50 tysięcy widzów.
Pierwsze fragmenty rywalizacji zaowocowały golem dla gości. Niektórzy kibice jeszcze dobrze nie rozsiedli się na swoich miejscach w Kotle Czarownic, a już w czwartej minucie łodzian na prowadzenie wyprowadził Luis Silva. Portugalczyk wykorzystał nieporadną grę Niebieskich w defensywie, notując jednocześnie swoje premierowe trafienie w tej kampanii na ligowych boiskach.
Mimo że w kolejnych fragmentach rywalizacji zespół z Chorzowa próbował wrócić do gry, chcąc wyrównać stan rywalizacji, to problemem po jego stronie było oddawanie celnych strzał. Widzew natomiast w 18. minucie za sprawą Bartłomieja Pawłowskiego mógł zdobyć bramkę na 2:0. Na posterunku był jednak w tym przypadku Dante Stipica i finalnie na przerwę łodzianie udali się z jednobramkowym prowadzeniem.
Kibice zrobili show na trybunach Stadionu Śląskiego
Po zmianie stron gospodarze próbowali zaskoczyć Łukasza Gikiewicza uderzeniem z dystansu. Wyzwania podjął się Patryk Sikora. Bramkarz łódzkiej ekipy nie dał się jednak zaskoczyć. Z kolei w 49. minucie obrona Ruchu popełniła kolejny kardynalny błąd. Tym razem niefortunnym zagraniem do bramkarza wyróżnił się Patryk Stępiński. Stipica nie dał rady opanować piłki. Ostatecznie ta trafiła do Jordi Sancheza, a ten nie miał kłopotu z podwyższeniem prowadzenia Widzewa.
W ostatnim kwadransie spotkania po jednym ze zrywów ekipy Janusza Niedźwiedzia bramkę kontaktową zdobył Miłosz Kozak. Były piłkarz Górnika Łęczna wykorzystał podanie Adama Vlkanovy i akcje rezerwowych przyniosła pożądany efekt. Tymczasem w 86. minucie spotkanie zostało przerwane powodu pokazu pirotechnicznego gości. Tym samym decyzją sędziego zawody zostały przedłużone o 15 minut.
W doliczonym czasie bramki dołożyli jeszcze z rzutu karnego Bartłomiej Pawłowski i Miłosz Kozak dla gospodarzy i to było na tyle, jeśli chodzi o gole. Widzew jednocześnie mógł się cieszyć z wygrania 12. spotkania w sezonie. Z kolei 13. porażkę zaliczyła ekipa z Chorzowa, będąca praktycznie na autostradzie do Fortuna 1 Ligi. W następnej kolejce chorzowianie zmierzą się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław, a łodzian czeka potyczka u siebie z Rakowem Częstochowa.
Ruch Chorzów – Widzew Łódź 1:3 (0:1)
0:1 Luis Silva 4′
0:2 Jordi Sanchez 49′
1:2 Miłosz Kozak 77′
1:3 Bartłomiej Pawłowski 90+10′ (k.)
2:3 Miłosz Kozak 90+15′
Komentarze