Wiele wskazywało na to, że spotkanie w Poznaniu zakończy się bezbramkowym remisem. W jednej z ostatnich akcji meczu po rzucie rożnym bramkę zdobył Patryk Lipski i zapewnił Widzewowi drugie zwycięstwo w tym sezonie.
- W pierwszej połowie kilka okazji po błędach Widzewa mieli gospodarze, ale na posterunku był bramkarz
- Druga odsłona meczu nie przyniosła zbyt wielkich emocji
- Spotkanie bez ładunku emocjonalnego zakończyło się zwycięstwem Widzewa dzięki bramce w doliczonym czasie gry
Bramkarz Widzewa bohaterem połowy
Spotkanie rozgrywane na Stadionie Dyskoboli w Grodzisku Wielkopolskim toczone było w strugach deszczu, co nie ułatwiało gry piłkarzom obu drużyn. Widzewiacy stawiali w pierwszej połowie na grę z kontry i szybkie konstruowanie ataków. Warta Poznań starała się częściej rozgrywać akcje w oparciu o ataki pozycyjne, a największe zagrożenie stwarzała dzięki wrzutkom w pole karne rywali. W 29 minucie po błędzie obrońców gości przed szansą na bramkę stanął Maenpaa. Uderzył jednak wprost w Henricha Ravasa.
W 34 minucie Warta powinna objąć prowadzenie po tym, jak oko w oko z golkiperem przyjezdnych stanął Zrelak. Po raz kolejny sytuację dla Widzewa uratował Ravas. Słowak był zdecydowanie najlepszym piłkarzem gości w pierwszej połowie.
Druga połowa do zapomnienia
Choć może wydawać się to nieprawdopodobne, druga połowa meczu była jeszcze słabsza niż pierwsza. Piłkarze obu drużyn wydawali się usatysfakcjonowani remisem, a żadna ze stron nie chciała odważniej zaatakować. Nieco lepiej zaprezentował się Widzew, który skutecznie się bronił i nie dopuszczał już do tylu groźnych sytuacji we własnym polu karnym co wcześniej. Kibice na stadionie i przed telewizorami mogą czuć się jednak mocno rozczarowani ich postawą.
Bohaterem meczu został Patryk Lipski, który w trzeciej minucie doliczonego czasu po rzucie rożnym strzelił bramkę na wagę zwycięstwa. Sfrustrowani mogli czuć się gospodarze, którzy nie upilnowali rezerwowego. Jak pokazały powtórki, było to wyjątkowo przypadkowe trafienie. Piłka po koźle odbiła się od biodra 28-latka i wpadła do bramki.
Komentarze