- Pogoń gra bardzo widowiskowy futbol
- W meczach z jej udziałem padają średnio trzy gole na mecz
- Nie zawsze przynosi to komplet punktów
- W czym tkwi problem?
Bez zmian na środku obrony
Nie ma przypadku w tym, że gra Pogoni jest, jaka jest. Odkąd Jens Gustafsson objął szczecinian, ci skupieni byli głównie na ofensywie. Zresztą taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś. Szwedzki szkoleniowiec woli wygrać 4:3, niż 1:0. Zwłaszcza że moc ofensywna Pogoni jest naprawdę bogata. A i tak przez okres pracy trenera przód jeszcze wzmocniono. Gorzej z tyłem. Ten jest niemal identyczny, jak z początku jego przygody w Polsce.
Warto przedstawić wyjściowy skład Pogoni Szczecin z debiutu Gustafssona, który miał miejsce nieco ponad rok temu przy okazji 1. kolejki poprzedniego sezonu: Stipica – Mata, MALEC, ZECH, Bartkowski – Dąbrowski – Grosicki, Kowalczyk, Drygas, Fornalczyk – Zahović
A tak prezentował się wyjściowy skład Pogoni podczas minionej serii gier: Cojocaru – Koutris, MALEC, ZECH, Wahlqvist – Kurzawa, Ulvestad – Grosicki, Gorgon, Korczakowski – Koulouris
Co rzuca się w oczy? Para stoperów, z której wciąż bardzo chętnie korzysta Jens Gustafsson. O ile boki obrony zostały przemeblowanie, o tyle środek najzwyczajniej w świecie zaniedbano. Tutaj można zadać zasadne pytanie, czy Mariusz Malec to nadal poziom czołówki Ekstraklasy? Czy 28-latek wywalczyłby miejsce w składzie w Rakowie, Lechu czy Legii, która zresztą podobnie jak Pogoń nie słynie w tym sezonie ze szczelnej defensywy? Wydaje się to mało prawdopodobne.
Kolejna sprawa, że ekipa dowodzona przez byłego selekcjonera szwedzkiej młodzieżówki lubi dawać konkretne show na swoim obiekcie. Wymownym jest fakt, że w obecnym sezonie szczecinianie stracili 22 gole, z czego aż 18 (82%) w roli gospodarza. Zresztą ogólnie w meczach z udziałem Pogoni pada w tym sezonie ogrom bramek – 54 gole w 18 meczach, co daje śr. trzy trafienia na mecz. Teza, iż jest to kapitalna drużyna do oglądania – szczególnie dla neutralnego kibica – wydaje się być jak najbardziej prawdziwa.
Wskaźniki prawdę powiedzą
Do zobrazowania tego, z czym konkretnie mamy do czynienia, warto zastosować nasze ulubione pogłębione statystyki na czele ze wskaźnikami goli oczekiwanych. Zarówno tych straconych, jak i zdobytych. Można również zerknąć na wskaźnik punktów oczekiwanych, który także powinien wiele powiedzieć na temat Pogoni.
Najpierw jednak dobrze by było zerknąć w tabelę i odnotować bilans Pogoni: 18 meczów, 27 punktów, 32 gole zdobyte, 22 gole stracone.
Według platformy WyScout xPKT (wskaźnik punktów oczekiwanych) Pogoni wynosi 32,9 i jest najlepszym wynikiem w całej lidze. Z kolei xG (wskaźnik goli oczekiwanych) wynosi 34,06 – i to również najlepszy wynik w lidze. Zresztą porównując wskaźnik z liczbą goli zdobytych w rzeczywistości, można zauważyć, iż Pogoń powinna była zdobyć dwa gole więcej.
Podobnie sytuacja wygląda a propos traconych goli. xGA (wskaźnik straconych goli oczekiwanych) Pogoni wynosi 18,54 – piąty wynik w lidze. Jak można zauważyć, szczecinianie stracili w rzeczywistości 22 bramki, choć wg modelu WyScouta powinni byli stracić blisko 19. W czym więc tkwi problem?
Być może w tym, że Pogoń bardzo dużo ryzykuje. Permanentnie gra wysoką obroną, nie zamierza z tego rezygnować nawet przeciwko najsilniejszym ekipom. Zresztą defensywa defensywą, choć to z nią wydaje się, iż Pogoń ma największe problemy, dużym mankamentem mogą być często rozregulowane celowniki “Portowców”, którzy – nie trzeba szukać daleko – choćby niedawno z Rakowem bili głową w mur i zremisowali, choć xG wyniosło 2,47 do 1,14 na ich korzyść, później przegrali ze Stalą Mielec, jak sami mówili, wygrany mecz (xG: 2,72 do 1,99 na ich korzyść), podobnie jak niedawno z Górnikiem, którego w Zabrzu zdominowali, a nie potrafili dominacji tej przekuć na konkrety – xG wyniosło wówczas aż 4,35 do 0,63.
Uzależnieni od Turbo
Gdyby drużynę piłkarską porównać do sprawnie działającej korporacji, można by opisać ją trzema działami: działem destrukcji, kreacji oraz egzekucji. W przypadku Pogoni ten pierwszy jest mocno zachwiany, drugi zazwyczaj działa co najmniej przyzwoicie, a trzeci częściowo. Trzeba też dodać, że dwa ostatnie są w Szczecinie w pewnym sensie uzależnione od jednej persony – Kamila Grosickiego.
Siedem goli i pięć asyst (37,5% całego dorobku Pogoni) to jedna sprawa. Niemniej jednak Grosicki to również najlepszy kreator w lidze. Wg oficjalnych statystyk Ekstraklasy wykonał on aż 50 kluczowych podań. Drugi w tejże klasyfikacji Rafał Wolski zanotował ich 34. Dla porównania, drugi pod tym względem gracz Pogoni, czyli Wahan Biczachczjan wykonał takowych 24, trzeci Koulouris 20. Grosicki wykonuje też najwięcej dośrodkowań w całej lidze – śr. osiem na mecz.
Oczywiście, to nie jest tak, że to grzech Pogoni, bo ma takiego kozaka, który bryluje na tle całej ligi, jednocześnie – cóż za zdziwienie – dając ogrom dobrego swojej ekipie. Natomiast gdyby zastanowić się, gdzie w tabeli byłaby Pogoń bez popularnego “Turbo Grosika”, można by dojść do wniosku, że faktycznie uplasowałaby się dość daleko od czołowych lokat. Obecne szóste miejsce to ogromna zasługa Grosickiego, który ciągnie grę Pogoni, jak tylko może. Można też zastanowić się, co by było, gdyby nie kiepski początek sezonu w wykonaniu skrzydłowego. No, ale to już nic nie zmieni. Lepiej podziwiać jego obecną grę.
Na upartości po mistrza
– Przyszedłem tutaj po to, aby dać temu klubowi pierwsze mistrzostwo Polski – powiedział otwarcie na premierowej konferencji prasowej w roli szkoleniowca Pogoni Szczecin, Jens Gustafsson. – To jest futbol, nigdy nie wiadomo, jak się sezon potoczy. To, co mogę powiedzieć, to to, że będziemy ciężko pracować, aby ten cel osiągnąć. A czy osiągniemy go teraz, czy dopiero za jakiś czas, tego nigdy nie można być pewnym – zaznaczył.
Szwed ma ważną umowę z Pogonią do 2025 roku z opcją przedłużenia jej o kolejny rok. W obecnym sezonie wciąż może marzyć o mistrzostwie, a także Pucharze Polski. Choć trudno nie zauważyć, że z tak odważną i ryzykowną grą, jak obecnie, ciężko będzie szczecinianom osiągnąć jakiś sukces. Tym bardziej że ostatnie lata pokazały, że drużyny, które aspirują w walce o mistrzostwo, mają w pierwszej kolejności szczelną defensywę.
Naiwna gra Pogoni, która obejmuje za wszelką cenę wysoko ustawioną linię obrony, musi nieco spuścić z tonu. Choć nie wydaje się, by szwedzki szkoleniowiec był do tego skory. Gustafsson wydaje się głęboko wierzyć, że jego filozofia wreszcie zatrybi również w poczynaniach defensywnych. I z pewnością jest to możliwe, o ile Pogoń zdecyduje się wzmocnić środek obrony. Bo duet stoperów Malec-Zech nigdy nie był i prawdopodobnie nie będzie gwarantem mistrzostwa Polski.
Zresztą Gustafsson dostał w obecnym sezonie solidną lekcję w europejskich pucharach, z których on, a także włodarze klubu, wyciągnęli wnioski. Ale połowicznie. Bo o ile wzmocniono obsadę bramki, o tyle nic nie zrobiono konkretnego w kierunku środka obrony. Jeśli w Szczecinie uda się przez zimę wzmocnić wspomnianą pozycję dwoma nazwiskami – bitwa o mistrzostwo i tym bardziej Puchar Polski wciąż będzie możliwa.
Na ten moment Pogoń traci do lidera jedenaście punktów, choć i tutaj warto jeszcze raz odwołać się do wspomnianych wskaźników, które plasują ją na czele tabeli.
Morał z tego taki, że można jeszcze z tej ekipy wycisnąć sporo dobrego. O ile w Szczecinie wytrzymają ciśnienie. Kibice bowiem już od dłuższego czasu zaczynają tracić cierpliwość do szwedzkiej myśli szkoleniowej, w którą zresztą wątpili już niejednokrotnie…
Komentarze