- Sobotnie spotkanie w Krakowie zakończyło się bezbramkowym remisem
- Cracovia była bliższa zdobycia gola i odniesienia zwycięstwa
- Pasy po sześciu meczach wciąż nie doznali ani jednej porażki
Goli nie odnotowano
Do sobotniego meczu Cracovia przystępowała jako jedna z najlepiej punktujących drużyn w Ekstraklasie. Zdecydowanie gorzej na starcie sezonu prezentowała się Korona Kielce, która po kilku kolejkach jest typowana przez ekspertów jako jeden z głównych kandydatów do spadku. W Krakowie obie drużyny były więc zdeterminowane, aby sięgnąć po trzy punkty.
Determinacji nie było natomiast widać na boisku. Kibice bardzo długo czekali na pierwszy celny strzał, który udało się oddać Pasom. Pierwsza połowa nie obfitowała w emocje. Częściej w polu karnym rywala gościli gospodarze, lecz nie przekładało się to na żadne konkrety. Tuż po starcie drugiej połowy Cracovia miała niezłą okazję, aby objąć prowadzenie. Strzał Patryka Makucha zatrzymał się jednak na poprzeczce.
Ofensywa Korony rozruszała się także za sprawą Jewgienija Szykawki. Miał on dogodną sytuację do zdobycia gola, lecz nie dał rady jej wykorzystać, uderzając nad bramką.
Choć po przerwie Pasy częściej operowały piłką, jedyne celne uderzenie oddali goście. Obu drużyn zabrakło jednak animuszu, aby ruszyć do ataku i przechylić szalę na swoją korzyść. Bezbarwne spotkanie zakończyło się remisem 0-0. Największą rozrywką dla kibiców było natomiast oficjalne przywitanie Kamila Glika, do którego na stadionie doszło w przerwie meczu.
Komentarze