- Rumuński bramkarz wszedł między słupki Pogoni i z miejsca rozwiązał jeden z jej największych problemów w tym sezonie – obsadę tej pozycji
- W rozmowie z nami opowiada, jak to się stało, że trafił do Pogoni Szczecin, mimo że – przynajmniej według twórców gry Football Manager – miał papiery na wielkie granie
- Chciałem porozmawiać także o sprawie słynnego wywiadu, jakiego Cojocaru udzielił rumuńskim mediom na temat swojej nieobecności w kadrze narodowej, ale bramkarz Pogoni poprosił mnie, byśmy o tym nie rozmawiali, więc odpuściliśmy ten wątek
Valentin Cojocaru – co dalej?
Przemysław Langier: Czujesz się najlepszym bramkarzem Ekstraklasy? Przeglądając fora Pogoni Szczecin, można dojść do takiego wniosku.
Valentin Cojocaru (bramkarz Pogoni Szczecin): To miłe, dziękuję. Prawdę mówiąc nie jestem jeszcze na tyle w Ekstraklasie, bym umiał odpowiedzieć na to pytanie, ale na pewno jestem jednym z najlepszych. Myślę, że pokazałem to na boisku, a druga część sezonu będzie jeszcze lepsza.
A co dalej? Dariusz Adamczuk powiedział swego czasu w Canal Plus, że w Pogoni będą chcieli zatrzymać cię na dłużej.
Rozmawiałem na ten temat z moim agentem i dałem mu zielone światło na dalsze negocjacje. Czekam z nadzieją na to, bym mógł zostać tutaj.
Gdybym spytał wprost: czy będziesz grał w Pogoni w następnym sezonie i dał ci do wyboru: tak, nie, może, co byś odpowiedział?
Tak, choć nie jest to tylko moja decyzja.
Jaka historia stoi za tym, że w ogóle przyszedłeś do Pogoni?
Historia jest krótka – miałem dobry sezon w Leuven w Belgii, ale nie wszystkie nadzieje związane z pobytem w tym klubie zostały spełnione. Kiedy przychodziłem, otrzymałem gwarancje, że drużyna zostanie na tyle wzmocniona, by walczyć o szóste miejsce w lidze. A jeśli spojrzysz w tabelę, co działo się od początku obecnego, to byliśmy gdzieś na samym końcu tabeli. Byłem rozczarowany, klub nie zrobił wielu transferów, a inne nie były dobre. A ja czułem potrzebę pójścia do przodu, bo w piłce przede wszystkim chciałbym walczyć o coś.
Przejście z ligi belgijskiej do polskiej do krok do przodu?
Oczywiście, choć tutaj nie chodzi o ligę, a o to, co może zapewnić ci obecny klub. Poza tym na pewno nie powiedziałbym, że polska liga jest słaba. Jest tu wielu zawodników o wysokiej jakości. Poza tym sam fakt, że w Pogoni mam szansę walki o te wyższe miejsca, o puchary, jest już krokiem do przodu.
Zanim przyszedłeś, na pewno wygooglowałeś Pogoń. Co wtedy pomyślałeś?
Polska liga wyprzedziła ligę rumuńską czy ukraińską, a ja się staram być na bieżąco z sytuacją w ligowej piłce, więc to nie jest tak, że musiałem mocno googlować. Znałem Pogoń, wiedziałem o niej wiele rzeczy. To, czego nie wiedziałem, to że postawiono tu nowy stadion, co tylko podbiło moją chęć do przyjścia tutaj. To jedna z najważniejszych rzeczy, by mieć takich kibiców, jak my mamy. Myślę, że mamy najlepszą atmosferę w lidze.
Narażasz się kibicom innych drużyn… U nas jest duża rywalizacja na tym polu.
OK, więc powiedzmy, że bazuję na dotychczasowym doświadczeniu. Nie grałem jeszcze wszędzie.
Błędne wybory
Pokażę ci pewne statystyki z Football Manager 2015. Jak myślisz, co to za piłkarz?
Hmm… Skoro mnie pytasz, to pewnie ja…
Zgadza się…
Uwielbiam tę grę!
W takim razie wiesz, jak dobre są to liczby. Poziom wonderkida, bo tak wyglądałeś po pięciu sezonach w FM 2015. Pod kątem potencjału byłeś 10 lat temu faktycznie tak dobry, jak na tym screenshocie?
W grach wszystko jest łatwiejsze… W ocenie potencjału czy umiejętności zmieścisz, jak ktoś gra nogami, czy jak wykańcza akcje, ale nie odwzorujesz na przykład prywatnego życia. Nie odwzorujesz wyborów, jakie często stoją przed człowiekiem. A w prawdziwym życiu zawsze stajesz przed wyborami. Tymi najważniejszymi, gdy jesteś jeszcze młody. Ja dokonałem kilku złych… Poza tym zabrakło mi nieco szczęścia, bo gdy wylądowałem na Ukrainie, rozpoczęła się wojna, co ponownie spowolniło moją karierę na rok. Kiedy byłem młody, trafiałem do miejsc, gdzie de facto przez półtora roku nie grałem w piłkę. To się odbija na twojej wartości. Ale w ostatnich czterech latach wszystko wróciło na dobrą ścieżkę. Byłem numerem jeden w swoich klubach, wybory były dobre, za każdym razem z powodów piłkarskich, a nie pieniędzy. Obiecałem sobie, że będę najlepszą wersją siebie do 32-33. roku życia.
Jakie złe decyzje podejmowałeś?
Może złe decyzje to za duże słowo, bo niektórych rzeczy nie mogłem przewidzieć. Jak na przykład trafienia we Włoszech na trenera, którego nie obchodziło, że w ogóle jestem w klubie. Zamiast się rozwijać, byłem zmuszony do zmiany otoczenia. Trafiłem na Cypr, gdzie znowu znaczenie miało, że nie mam doświadczenia, a w profesjonalnych klubach jednak na to się patrzy. Traciłem czas, przez co nie rozwijałem się tak, jak moje liczby w Football Managerze. Dopiero po transferze do Viitorulu zacząłem grać.
Z większym szczęściem i lepszymi decyzjami byłbyś dziś w czołowych pięciu ligach Europy?
To tylko spekulowanie. Wolę skupić się na tym, co jest teraz. Tym bardziej, że piłka jest nieprzewidywalna i zaraz może się okazać, że po kolejnym roku regularnej gry, ktoś z top 5 się zgłosi. Czasem wystarczy jeden dobry sezon, w którym pokaże się styl odpowiadający wizji jakiegoś trenera i zmienia się wszystko.
Cojocaru: jestem za spokojny
Jaki masz charakter? Jesteś spokojny, czy wybuchowy?
Każdy mówi, że jestem za spokojny. Mój ojciec, który też zajmował się sportem, też jest bardzo spokojny, wyrosłem w takich warunkach. Rodzice wpajali mi sporo zasad, budowali mój charakter. Przekazywali jak się zachowywać jako sportowiec, starali się zrobić ze mnie dobrego człowieka.
Nigdy nie zdarzyło ci się pokłócić z trenerem?
Kiedy byłem młodszy – tak. Ale od jakichś siedmiu-ośmiu lat nie.
Czyli trener ma zawsze rację.
Dziś wychodzę z takiego założenia. Ale kiedy byłem młodszy, byłem sfrustrowany brakiem gry. To było strasznie wkurzające, kiedy czułem, że zasługuję na szansę, a ciągle tylko słyszałem, że jeszcze nie. I tak przez długie miesiące.
Zawsze mówisz to, co myślisz?
Tak. Choć też rozumiem tych, którzy tego nie robią. Myślę, że pewnie jest około 95 proc. zawodników, którzy boją się czegoś powiedzieć, bo może im to zaszkodzić.
Gra bez rywala
W tym wywiadzie dla rumuńskich mediów, o którym nie chcesz rozmawiać, mówiłeś też, że jesteś bardzo szczęśliwy w Pogoni. Zyskałeś na przykład na jakości treningów w porównaniu z poprzednimi klubami?
Każdy trener ma swój styl, który wynika z pewnej kultury futbolu w jego kraju. Dlatego trudno to porównywać. W Pogoni na pewno ze sztabem jesteśmy po tej samej stronie, ale to nie jest odosobniona sytuacja. Mówiłem o pechu, to powiem też o szczęściu – przez ostatnie pięć lat za każdym razem trafiałem na bardzo dobrych trenerów, od których mogłem się wiele nauczyć.
Pasuje ci układ, w którym nie masz rywala do walki o miejsce w pierwszej jedenastce?
W piłce nie możesz mówić, że nie masz rywala. Zawsze go masz. Z Pogonią włącznie. Nawet jeśli nie w tej chwili, to przecież w następnej rundzie może się to zmienić. Poza tym nie powiedziałbym, że nasi młodzi bramkarze nie wywierają nacisku. Walczą o swoje, są na niezłym poziomie, próbują udowodnić, że też mogą grać w pierwszym zespole. Lubię z nimi pracować. Uczą się szybko, chcą być lepsi. To też dość przyjemne dla mnie, bo fajnie patrzeć, jak chłoną wiedzę, w przeciwieństwie na przykład do pracy z jakimś bardzo doświadczonym, 35-letnim bramkarzem, który po prostu robi swoje.
Rozumiem tę poprawność polityczną, ale nie wierzę, że sam nie widzisz, że twój poziom jest znacznie wyższy od twoich rywali…
Ale wiesz… każdy robi postępy. Mamy bardzo dobre relacje, stworzyliśmy niezłą chemię między sobą. A co do mojego poziomu, to jest to rzecz, na którą pracowałem przez wiele lat. To się nie wzięło z niczego.
A co powiesz o Ekstraklasie? Wymienisz jej pozytywne i negatywne strony?
To piękna liga. Wszędzie, gdzie jedziesz, masz kibiców na trybunach. Nigdy nie grasz na pustych stadionach, co na przykład w Belgii zdarzało mi się wiele razy. Stadiony robią wrażenie, a ludzie przychodzący na nie kochają piłkę. Murawy też wyglądają bardzo dobrze, a poziom ligi jest dobry. Do gry wchodzi wielu młodych piłkarzy, a czołowe drużyny nie odpadają szybko w Europie. To ogromny plus z perspektywy obcokrajowca, który definiuje poziom ligi poprzez to, jak jej kluby radzą sobie w pucharach. Z negatywów? Nic mnie nie rozczarowało. Oczywiście pogoda nie jest najlepsza, jest zimno, ale to nie jest coś istotnego. W Rumunii jest tak samo, na Ukrainie jest tak samo.
A która drużyna, poza Pogonią, wydaje ci się najmocniejsza?
Raków. Strasznie ciężko strzelić im bramkę i są świetnie zorganizowani.
Komentarze