Daniel Myśliwiec po meczu Ruch Chorzów – Widzew Łódź
Widzew Łódź przystępował do sobotniej potyczki ligowej, mając plan, aby wrócić na zwycięskie tory po remisie ze Stalą Mielec (0:0). Drużyna z Łodzi wywiązała się z roli faworyta i przy ponad 50 tysiącach widzów pokonała Ruch Chorzów na Stadionie Śląskim. Swoimi przemyśleniami na temat zawodów podzielił się opiekun łodzian.
– Bardzo dużo się działo. 70 minut bardzo dobrego widowiska z dużą kulturą gry z obu stron. Mieliśmy sytuacje, aby prowadzić więcej niż 2:0. Później działy się rzeczy, które zbliżały się do prawdziwego meczu przyjaźni i to nie na trybunach. Na trybunach natomiast ponad 50 tysięcy widzów i za to duży szacunek. Taka oprawa i takie okoliczności powinny być dopełnieniem okoliczności, gdy walczy się o mistrzostwo Polski – mówił trener Daniel Myśliwiec na pomeczowej konferencji prasowej.
– To, co działo się po 70. minucie trudno wytłumaczyć. Kluczowa będzie analiza na chłodno. Był później generalny chaos. Nawet nie wiem, czy słuszne było podpowiadanie czegoś zawodnikom. Po natłok informacji mógł zaszkodzić. Nieco skorygowaliśmy pressing. To była jedyna kluczowa kwestia strategiczna. To, co się działo, to natomiast lekcja dla liderów szatni, którzy potrafili w trakcie przerwy w grze zachować spokój – kontynuował szkoleniowiec łodzian.
– Nie stosuję narzędzia, aby drużyna zdobyła bramkę szybciej czy później. To dodatkowa nutka motywacji, ale z naszej strony tego nie było. Zależało nam po prostu, aby na dłuższym dystansie zagrać dobre zawody. W związku z tym cieszę się z tego. Drużyna, zaczynając dobrze, mogła grać to, co sobie założyła – rzekł Myśliwiec.
Czytaj więcej: Nowy prezydent Chorzowa dla Goal.pl: Ruch to klejnot w koronie miasta [WYWIAD]
Komentarze