Raków Częstochowa nie zaliczy delegacji do Krakowa do udanych. Tamtejsza Cracovia w sobotni wieczór rozbiła wicemistrzów Polski aż 3-0. Trener Marek Papszun był zawiedziony takim rezultatem, a odpowiedzialność za wysoką porażkę zrzucił na zmęczenie.
- Cracovia pokonała Raków Częstochowa aż 3-0
- Marek Papszun uważa ten wynik za niesprawiedliwy
- Zdaniem szkoleniowca o porażce przesądziło zmęczenie. Jeszcze w poprzednim tygodniu Raków walczył ze Slavią o udział w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy
Piłkarze Rakowa zmęczeni początkiem sezonu
Raków Częstochowa ma za sobą przegrany bój ze Slavią Praga o fazę grupową Ligi Konferencji Europy. Od tego momentu może w pełni skupić się jedynie na krajowym podwórku, gdzie cel jest prosty – zdobycie mistrzowskiego tytułu. W sobotę podopieczni trenera Marka Papszuna zanotowali jednak poważną wpadkę, bowiem przegrali w Krakowie z lokalną Cracovią aż 0-3.
Częstochowianie nie przypominali drużyny z poprzednich meczów. Brakowało im intensywności, a ponadto zawodzili zawodnicy, po których spodziewa się najwięcej. Na pomeczowej konferencji Papszun uznał, że wpływ na taki stan rzeczy miało zmęczenie. W ciągu ostatnich dziesięciu dni piłkarze Rakowa wychodzili na boisko po raz czwarty.
To był dziwny mecz. Wydawało się, że mamy go pod kontrolą, a tymczasem każde zagrożenie pod naszą bramką kończyło się golem. Po moich zawodnikach widać było zmęczenie. Taki Zoran Arsenic grał czternasty mecz w tym sezonie. My graliśmy czwarte spotkanie, w tym jedno z dogrywką, w odstępie dziesięciu dni. To końska dawka.
Zawodnicy robili, co mogli, ale to dzisiaj nie wystarczyło. Ponieśliśmy bolesną porażkę, choć ten mecz mógł się potoczyć inaczej, bo mieliśmy swoje szanse. To spotkanie powinno zakręcić się koło remisu. Ktoś chyba rzucił na nas czary, bo nie możemy wygrać z Cracovią. Przed nami jednak rewanż u siebie – mówi Papszun.
Zobacz również: Xavi ponownie rozpływa się nad Lewandowskim. “Cudownie jest mieć go w drużynie”
Komentarze