Mariusz Arczewski i Mateusz Stolarski po spotkaniu Motor Lublin – Korona Kielce
Motor Lublin w trzech kolejkach, jak na razie wywalczył cztery punkty. To efekt jednej wygranej i jednego remisu. Znacznie gorzej w tej kampanii prezentuje się jak na razie Korona Kielce, która w niedzielne popołudnie zdobyła premierowe oczko. Mimo wszystko szkoleniowiec Złocisto-krwistych czuł niedosyt po zakończeniu zawodów, mówiąc o tym w trakcie konferencji prasowej opublikowanej przez klubową telewizję beniaminka PKO BP Ekstraklasy. Szkoleniowiec lublinian ujawnił natomiast, co było głównym problemem w grze jego drużyny.
Mariusz Arczewski (Korona Kielce): – Zdobyliśmy punkt, ale wracamy do domu niepocieszeni. Tak naprawdę jesteśmy źli sami na siebie. Mieliśmy spotkanie pod kontrolą w pierwszej połowie poza jedną z akcji z 10-15 minuty. Źle weszliśmy natomiast w drugą połowę, ale po ośmiu minutach wróciliśmy do swojej gry. Później graliśmy już swój mecz. W każdym razie w pewnym momencie niepotrzebnie napędziliśmy rywali. Wiedzieliśmy, że publika będzie niosła Motor. Straciliśmy bramkę z rzutu karnego i jesteśmy rozgoryczeni.
Mateusz Stolarski (Motor Lublin): – Chciałem przeprosić za pierwszą połowę. Byliśmy zbyt pasywni. Nie graliśmy na swojej intensywności. Miewaliśmy dwa-trzy momenty w pierwszej połowie, ale były bardzo krótkie. Druga odsłona była już z udziałem innej drużyny. Chcieliśmy wygrać spotkanie i odrobić stratę punktową. Najbardziej żałujemy tego, że dwie połowy w naszym wykonaniu były bardzo nierówne.
Lublinianie swój następny mecz rozegrają dopiero 16 sierpnia, mierząc się na wyjeździe z GKS-em Katowice. Jest to następstwo przełożenia na inny termin potyczki z Jagiellonią Białystok. Z kolei kielecka ekipa za tydzień zagra u siebie z Cracovią.
Czytaj więcej: Kazimierz Moskal grzmiał po meczu Znicz – Wisła. “To był kryminał”
Komentarze