Praktycznie połowa rundy jesiennej za nami, jeszcze do poprzedniego poniedziałku nie mieliśmy żadnej zmiany na ławce trenerskiej, a przez ostatni tydzień karuzela ruszyła z kopyta. Martwi jednak, że brakuje na niej młodych, mniej znanych powszechnie trenerów. Nie daje do myślenia działaczom przykład chociażby Marcina Płuski z drugoligowego beniaminka Kotwicy Kołobrzeg, która rewelacyjnie rozpoczęła sezon i po remisie na inaugurację zanotowała serię ośmiu kolejnych zwycięstw. Przewijają się głównie te same nazwiska w kontekście kilku klubów.
- Zaczęły się zmiany trenerskie na poziomie centralnym
- W najbliższej kolejce kolejni szkoleniowcy zagrają o zachowanie swoich posad
- Dwóch polskich piłkarzy znalazło się na celowniku Glasgow Rangers
Zmiany, zmiany, zmiany – ruszyła karuzela
W Podbeskidziu ogłoszony został Dariusz Żuraw, który zastąpi Mirosława Smyłę. Dwie godziny później rozstanie z Tomaszem Grzegorczykiem ogłosiła Resovia, trener dowiedział się o tym kilkadziesiąt minut przed przygotowanym treningiem, który poprowadził asystent – pożegnany także w klubowym komunikacie. Po porażce ze Skrą działacze pierwszoligowca i niezbyt kompetentny dyrektor sportowy (na co dzień przedstawiciel handlowy) szukali trenera, działając bez jakiegokolwiek klucza w wyborze, czego potwierdzeniem jest fakt, że po rozmowach odmawiali Ireneusz Mamrot, Maciej Bartoszek, Kamil Kiereś i Dariusz Marzec.
Ten ostatni wiedząc o wyborze w Bielsku-Białej, gdzie był rozważany przez wstępne wysokie “ekstraklasowe” oczekiwania Żurawia doszedł we wtorek rano do porozumienia z KS Wieczystą. Dyrektor Łukasz Piworowicz w poprzednim tygodniu zbierał o nim informacje w środowisku. Ostatecznie stanęło na opcji dyrektora już z okresu przed sezonem, czyli Żurawiu i biorą razem pełną odpowiedzialność za misję – powrót klubu spod Klimczoka po dwóch sezonach do Ekstraklasy. Umowa została zawarta z zapisem, że przy braku baraży możliwe będzie jej rozwiązanie. Były trener Lecha i Zagłębia Lubin ma także wpisaną sowitą premię za awans. Pierwszą opcją forsowaną przez prezesa Bogdana Kłysa był Dariusz Banasik, były trener Radomiaka (z którym wiąże go nadal umowa) dwukrotnie był na rozmowach, nierozwiązana sprawa w Radomiu, a także sprawy rodzinne stanęły na drodze. W Rzeszowie w panice z braku poważniejszych alternatyw postawiono na Mirosława Hajdo, który w czasie pracy w tym klubie Radosława Mroczkowskiego pełnił tam rolę nieformalnego dyrektora sportowego…
Piotr Plewnia z Odry Opole po poniedziałkowej porażce z katowicką GieKSą 0:1 ponownie siedzi na gorącym krzesełku, jeśli nie zapunktuje w piątek w Tychach z GKS-em, to według moich informacji pożegna się z posadą trenera. Mocnym kandydatem do powrotu na ławkę w pierwszej lidze jest Ireneusz Mamrot.
Wydający się pewniakiem temat sprzed tygodnia, przejścia Macieja Musiała z Garbarni do miejscowej Wieczystej, upadł przez brak zdecydowania trenera (chciał się ewentualnie pożegnać w meczu derbowym z Hutnikiem, a Wieczysta swój mecz w Lublinie grała tego samego dnia) i wstępnie wysokie oczekiwania drugoligowca za wykup kontraktu. Po rozmowach z Krzysztofem Brede i Kamilem Kieresiem, którzy nie osiągnęli porumienienia z dyrektorem Zdzisławem Kapką z zupełnie różnych powodów ostatecznie wybór padł na ogłoszonego we wtorek, lokalnego trenera – Dariusza Marca. Jego asystentem będzie Janusz Świerad.
W drugiej lidze nadal zawodzi Motor, który zremisował mecz we Wrocławiu z rezerwami Śląska, a w niedzielę na swoim stadionie bezbramkowo ze Zniczem Pruszków. Na niedzielnym mecz w kuluarach usłyszeć można było, że trener Stanisław Szpyrka dostanie jeszcze szansę i bezwzględnie musi zacząć wygrywać. Widoczny był brak typowego napastnika, Żebrakowski jest kontuzjowany a Kashay pauzował za kartki. Rozpatrywane jest pozyskanie Łukasza Gikiewicza. Mocno niepewna jest także sytuacja Szymona Szydełki z Górnika Polkowice, spadkowicz z 1 Ligi nie wygrał od pięciu spotkań, przegrywając cztery poprzednie. Celem postawionym przed drużyną jest powrót na zaplecze Ekstraklasy, brak zwycięstwa w Puławach w najbliższej kolejce może skutkować zmianą na stanowisku trenera. Już wcześniej w kontekście Górnika przewijało się nazwisko Łukasza Smolarowa, byłego wieloletniego asystenta Piotra Stokowca.
“Po weekendówka” – cotygodniowe spostrzeżenia około i stadionowe.
Meczowy maraton zacząłem już w poprzedni wtorek, gdy ruszyły rozgrywki pierwszej rundy Pucharu Polski. W meczu trzecioligowej Stali Stalowa Wola z obecnie czołowym pierwszoligowcem Puszczą Niepołomice mogło dojść do niespodzianki, gdyby lepszą skutecznością tego dnia wykazał się Koshei Iwao. Napastnik z Japonii zmarnował dwie stuprocentowe sytuacje i niecelnie główkował po świetnym dośrodkowaniu. Tylko dlatego mecz zakończył się bezbramkowym remisem a w dogrywce większym doświadczeniem wykazała się Puszcza i przypieczętowała awans do kolejnej rundy. W niej zmierzy się w Krakowie Wisłą, z którą to zaskakująco wygrała w ostatnim meczu ligowym 3:2 i przez kilkadziesiąt godzin sensacyjnie zajmowała fotel lidera.
W poprzedni wtorkowy wieczór odwiedziłem kameralny stadion w Niecieczy i spoglądając przed spotkaniem na awizowane składy przekonany byłem o pewnym awansie gości. Po pierwszej bramce Legii gra jednak bardzo się wyrównała a emocje i zamieszanie potęgowały dziwne decyzje sędziego Jarosława Przybyła zweryfikowane przez system VAR. Zgromadzeni na stadionie kibice gości byli przekonani, że dojdzie do niespodzianki o czym nawet żywiołowo śpiewali, ale nieodpowiedzialny faul Hubinka w ostatnich minutach doprowadził do rzutu karnego i dogrywki. Gorąco po meczu było w tunelu, gdzie doszło do spięcia. Jeden z pracowników klubu z Niecieczy z bardzo bliskiej odległości kierował swe uwagi do sędziego Przybyła. Po meczu sędzia nie był skory do jakichkolwiek wyjaśnień.
Na tym spotkaniu usłyszałem, że bramkarze Kacprowie Trelowski i Tobiasz są uważnie obserwowani przez przedstawicieli szkockiego Glasgow Rangers, ten drugi w meczu pucharowym ze Słonikami nie grał, zastępował go Cezary Miszta. Nie wyglądał w tym meczu pewnie i zastanawiające jest dlaczego nie został wypożyczony dla regularnej gry skoro przed sezonem podpisano kontrakt z bardziej doświadczonym Dominikiem Hładunem. Natomiast Trelowski stracił miejsce po powrocie do sprawności Vladana Kovacevicia, którego transfer w letnim okienku upadł głównie przez niepewną sytuację zdrowotną.
W weekendowym meczu, podobnie jak po wspomnianym kiedyś spotkaniu w Kielcach, ponownie warte odnotowania jest duże rozczarowanie postawą zawodników Śląska Wrocław. Szczególnie środkową formacją, słaby występ Hyjka przypieczętowany kuriozalną bramką samobójczą. Dziwi także obecność zaledwie jednego młodego zawodnika w składzie wrocławian po wielu zapowiedziach gry i transferach młodych Polaków. Jedyny moment prób dominacji nad gospodarzami był wtedy, gdy zawodnicy prowadzeni przez Ivana Djurdjevicia podchodzili wysoko i Stal zmuszona była zagrywać długie piłki. Uwagę zwrócił także niezbyt pewny tego dnia w swych wznowieniach gry Bartosz Mrozek wybijający kilkukrotnie piłkę za linię boczną.
Komentarze