Miał być podstawowym graczem, został największym rozczarowaniem
Nie tak miał wyglądać pobyt Kristoffera Klaessona w Rakowie Częstochowa, oj nie tak. Bramkarz, który dołączył do Medalików na początku lipca z ekipy Leeds United miał z miejsca wskoczyć do bramki ekipy Marka Papszuna i być nie tylko godnym następcą Vladana Kovacevicia, ale i być może kimś więcej. Jednak to zadanie – mówiąc kolokwialnie – Norwega przerosło.
Będąc bardziej konkretnym wystarczy powiedzieć tyle, że tryb życia i odżywiania się, jaki prowadził 23-letni bramkarz pozostawiał wiele do życzenia, a szczególnie pod wodzą Marka Papszuna nie mogło to przejść. Nie dość, że Klaesson przyjechał pod Jasną Górę nieprzygotowany – i jest to dość eufemistyczne określenie – to w dodatku już gdy każdy wiedział o jego sprawie, widziany był w Fast Foodzie. Stąd więc decyzja władz Rakowa na temat jego przyszłości mogła być tylko jedna. Rozwiązano z nim umowę, a o kulisach w komunikacie klubu mówi dyrektor sportowy częstochowian, Samuel Cardenas.
– Historia Kristoffera w Rakowie kończy się dużo wcześniej, niż planowaliśmy. Razem ze sztabem szkoleniowym podjęliśmy ryzyko zatrudnienia go na zasadzie transferu bezgotówkowego. Niestety dłuższa współpraca nie była możliwa, w związku z czym polubownie rozwiązaliśmy kontrakt bez dalszych kosztów dla naszego klubu – czytamy w krótkim oświadczeniu Rakowa.
Czytaj więcej: To będzie najgorętsze nazwisko ostatnich dni okienka. Gwiazda odchodzi z Bayernu
Komentarze