- Zimowe okienko transferowe w Polsce trwa, więc zapytaliśmy byłego zawodnika Cracovii jak wspomina przyjazd z Azji do Europy
- Takuto Oshima ujawnia jak znalazł się w czwartoligowym, słowackim klubie
- Oshima: Pomyślałem – co się tutaj dzieje? Przecież miałam być w Polsce.
Aleksandra Szynal (goal.pl): Chciałam zapytać o twój transfer z japońskiego FC Awaji-Shima do słowackiego Druzstevnik Zupcany. Przez kilka miesięcy byłeś bez klubu, a potem nagle przyszedłeś do klubu z 4 ligi słowackiej. Jak do tego doszło?
Takuto Oshima: W Japonii grałem w piłkę dla rozrywki z przyjaciółmi. Pewnego dnia spotkałem się z agentem, który był moim przyjacielem i zapytał czy chce spróbować w profesjonalnej piłce. W tym samym czasie miałem dwie prace, rano pracowałem w restauracji, a wieczorem pracowałem jako barman. To był bardzo intensywny dla mnie czas. Spałem po 2-3 godziny. Agent powiedział mi, że będę miał okazję zagrać w Polsce w Ekstraklasie lub w 1 lidze, więc pomyślałem, że to dla mnie dobra szansa.
W takim razie jak znalazłeś się na Słowacji?
To dość zabawna historia! Agent zapewnił mnie, że jadę do Polski. Przyleciałem na lotnisko w Krakowie z Tokio, a tam znalazłem kogoś z tabliczką z moim imieniem i poszedłem za nim. Powiedział mi, żeby zajął w miejsce w samochodzie.
Nie wiedziałem gdzie jedziemy, nie znałem wtedy angielskiego, więc po prostu byłem cicho.
Kiedy minęły 4 godziny pomyślałem, że podróż trwa za długo. Wieczorem w końcu dojechaliśmy na miejsce…to był dom kierowcy. Za pomocą translatora przekazał mi, abym się rozgościł i zapewnił, że z samego rana pojedziemy do siedziby klubu podpisać dokumenty. Dalej nie wiedziałem gdzie jestem, bo przez całą drogę nie miałem Internetu. Po poproszeniu o dostęp do wifi okazało się, że jestem…na Słowacji. Pomyślałem – co się tutaj dzieje? Przecież miałem być w Polsce.
Jakie były twoje pierwsze myśli?
Pomyślałem – boże, gdzie ja jestem? Nawet nie wiedziałem wtedy, gdzie leży ten kraj. Zadzwoniłem do agenta, zapytałem co się dzieje, a on zapewnił, że wszystko jest w porządku i żebym się nie martwił. Kolejnego dnia po prostu podpisałem umowę z klubem.
Domyślam się, że cała ta sytuacja była dla ciebie trudna, dodatkowo jeszcze nie znałeś angielskiego. Aklimatyzacja na pewno była trudna emocjonalnie i psychicznie, więc jak ty sobie z tym poradziłeś?
Było to dla mnie oczywiście trudne. Bardzo trudne, ale chciałem poznać nową kulturę, poznać inny kraj. Poza tym bardzo lubię europejskie kobiety, więc myślałem sobie wtedy – muszę nauczyć się angielskiego, żeby się z nimi jakoś dogadać.
Wyszło mi to na dobre, bo nauczyłem się języka o wiele szybciej. Jakoś w przeciągu 3 miesięcy mogłem się już swobodnie komunikować.
Komentarze