- Mecz Raków – Legia nie był popisem umiejętności obu ekip
- Zdecydowanie w rywalizacji drużyn Dawida Szwargi i Kosty Runjaicia więcej było taktyki, niż ładnej gry
- Lepszego musiał wyłonić konkurs rzutów karnych
Raków – Legia: mecz na szczycie, a jakości brak
Raków Częstochowa przystępował do potyczki o Superpuchar Polski w dobrych nastrojach, mając za sobą zwycięstwo z Florą Tallinn (1:0) w eliminacjach do europejskich pucharów. Legia Warszawa natomiast świetnie radziła sobie w sparingach. Można było się zatem spodziewać ciekawej potyczki przy Limanowskiego.
W pierwszej odsłonie byliśmy świadkami marnego meczu, w którym żadnej ze stron nie udało się oddać chociaż jednego celnego strzału. Sytuacja poprawiła się nieco po zmianie stron, ale do zachwytów była daleka droga.
Pierwsza godna uwagi sytuacja miała miejsce w 57. minucie, gdy Thomas Pekhart strzałem głową próbował skierować piłkę do siatki, ale trafił w słupek. Tymczasem jedenaście minut przed końcem podstawowego czasu gry Josue chciał podcinką zaskoczyć bramkarza gospodarzy, ale bez efektu. Raków mógł jeszcze zdobyć bramkę po próbie Marcina Cebuli, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Tym samym zwycięzcę musiał wyłonić konkurs jedenastek.
W rzutach karnych skuteczniejsi byli warszawianie. Po stronie Rakowa swoje jedenastki wykorzystali: Fran Tudor, Łukasz Zwoliński, Ivan Rundić, Janis Papanikolau i Ben Lederman. Z kolei w Legii nie zawiedli: Bartosz Slisz, Rafał Augustyniak, Blaz Kramer, Josue, Marc Gual i Maik Nawrocki. Nie spisali się z kolei Marcin Cebula i Jean Carlos u gospodarzy oraz Maciej Rosołek w drużynie gości.
Komentarze