Stop superpucharyzacji Polski!

Pisze do was ten tekst z kolejki do orzecznika ZUS. Wystąpiłem o rentę. Uważam, że mój aktualny stan zdrowia nie pozwala mi na dalszą samodzielną egzystencję i pracę. Moje latami budowane zdrowie posypało się jak domek z kart. W jednej sekundzie. Chwila nieuwagi i bum zostałem zmieciony z planszy. Tak moi kochani, jak już się domyślacie, obejrzałem w środę Superpuchar Polski. Byłem jednym z dwóch typów osób, które przez dwie godziny patrzyły na to niepowtarzalne show. Pierwszy to ludzie, którzy powinni poważnie zastanowić się nad swoim życiem, drudzy to ci przymuszeni przez pracodawców. Na szczęści już za kilka godzin, zaczynam turnus rehabilitacyjny w sanatorium „Ekstraklasa”, dlatego myślę, że już w poniedziałek wrócę do pełni zdrowia.

Piast Gliwice - Lech Poznań
Obserwuj nas w
Łukasz Sobala / PressFocus Na zdjęciu: Piast Gliwice - Lech Poznań

LECH POZNAŃ


Lech Poznań ma jeden główny problem w tej rundzie. Niestety nie może co tydzień grać z Widzewem Łódź prowadzonym przez trenera Daniela Myśliwca. Podobno zarząd wysłał jakieś pisma do PZPNu, ale po pierwsze regulamin rozgrywek mówi głośno, że każdy musi zagrać z każdym, po drugie trenera Myśliwca nie ma już w Widzewie. Dlatego w Poznaniu mają już tylko dwa wyjścia albo wygrają wszystkie spotkania do końca sezonu i będą liczyć na potknięcia Rakowa i Jagiellonii, albo wypuszczą w czerwcu okolicznościową koszulkę z podobizną Fiabemy, jako symbolu osiągnięć w tym sezonie. Naprawdę staram się szukać wymówek dla braku mistrzostwa Lecha w tym sezonie i chociaż mam sporo dobrych chęci to ciężko je znaleźć. Z takich bardziej wiarygodnych to można powiedzieć, że do dwudziestego szóstego września Lech miał umiarkowanie trudny kalendarz. Dyrektorem sportowym jest Tomasz Rząsa, który skład mistrzowski może złożyć raczej siłą przypadku, niż siłą umiejętności. W styczniu akcje Amica SA były na najniższym poziomie od pięciu lat, ciężko wtedy właścicielom myśleć o budowie drużyny. Z drugiej strony to, co pokazuje Kolejorz po stracie bramki na jeden zero, to jest mental za słaby nawet na zdobycie Pucharu Tymbarku, a co dopiero Mistrzostwa Polski. Zespół wygląda jakby, był zbudowany z porcelany, a chce się brać za barki z taktycznym walcem trenera Marka Papszuna. Wszystko sprowadza się do tego, że kibice Lecha dostaną ten sam produkt co rok temu, czyli uderzenie w twarz namoczonym przedmiotem z bawełny używany najczęściej do sprzątania powierzchni płaskich. Z drugiej strony, co się pośmiejemy podczas oprawy na ostatniej kolejce Lecha to nasze.

GÓRNIK ZABRZE


Po cichutku, na paluszkach, małymi kroczkami, ale Górnik Zabrze cały czas zbliża się do czołówki Ekstraklasy. Smutne w tej opowieści jest tylko to, że dopóki śląski klub nie zostanie przejęty przez prywatnych właścicieli, to nigdy nie zbliży się do tej czołówki na tyle blisko, żeby poczuć smak europejskich pucharów. Do tego, co raz częściej słychać głosy, że Jan Urban może być kuszony kontraktem przez Legię Warszawa, a powiedzmy sobie szczerze, Górnik może znaleźć trenera z lepszym CV, większą wiedzą piłkarską, potrafiącego dobrać skuteczniejszą taktykę, mającego o klasę wyższą umiejętność motywowania zespołu, ale nigdy, przenigdy, nawet za sto lat nie znajdzie trenera mającego ładniejsze koszule niż Jan Urban. Niezależnie czy swoje miliony Euro przyniesie tu Lukas Podolski, polski miliarder właściciel hut i cementowni czy szemrany typ spod znaku luksemburskiego funduszu inwestycyjnego, nikt nie będzie w stanie zasypać luki po koszulach pana Jana. Z dobrych wiadomości w najbliższej kolejce Górnik, gra z Legią, a nie ma lepszego pokazania się potencjalnemu pracodawcy niż sromotne pobicie go w polu. Coraz częściej również słychać o tym, że Lukas Podolski czuje się na tyle dobrze, że może w przyszłym sezonie jeszcze pograć w piłkę. Co jest o tyle smutne, że cały mecz pożegnalny Poldiego pójdzie jak krew w piach. Z drugiej strony dałbym kapitanowi Górnika jeszcze pograć, ale pod warunkiem, że sobie ten klub kupi, a potem to już niech robi, co chce.

Zobacz także wideo: “Irytujące zachowanie piłkarzy i trenerów w Ekstraklasie

ZAGŁĘBIE LUBIN


Złoty przepis na spadek z ligi jasno mówi, nakupuj pierwszoligowego szrotu, zatrudni minimum trzech trenerów w sezonie, koncepcje budowania klubu opieraj na zasadzie „Jakoś to będzie”. W tym miejscu musimy pochwalić zarząd Zagłębia Lubin, gdyż wywiązał się z roli i można powiedzieć, że stworzył maszynę do spadania. Gdyby można było w jednym sezonie spaść o dwie ligi, to popularni miedziowi oba spadki zrobiliby z dużą stratą do ostatniego bezpiecznego miejsca. W naszym bingo jest jeden szczególny podpunkt. Trzech trenerów w jednym sezonie i cóż dużym nietaktem byłoby nie wspomnieć o najnowszym nabytku zespołu z Dolnego Śląska. Trener Leszek Ojrzyński pokazał, że nie zmarnował czasu, jaki dostał podczas zgrupowania reprezentacji Polski. Dwa tygodnie pozwoliły mu zarżnąć jakiekolwiek resztki umiejętności piłkarskich u swoich zawodników. Otarł ich z techniki, kreatywności, mobilności i stworzył jedną wielką maszynę do wybijania. Postawa Zagłębia Lubin w meczu z Rakowem, godna była finału Superpucharu Polski. Są jednak dobre wiadomości. Na to zjawisko okołopiłkarskie spod znaku KGHMu będziemy jeszcze musieli patrzeć tylko przez osiem kolejek, a potem pozostaniem nam tylko życzyć szybkiego powrotu do Ekstraklasy. Najlepiej tak szybkiego, jak powrót Zawiszy Bydgoszcz po ostatnim spadku.

Komentarze