Stokowiec za Moskala. Czy ŁKS zmienia dla samej zmiany?

ŁKS Łódź zwolnił Kazimierza Moskala. Ostatnia drużyna Ekstraklasy liczy na cud, a w cudach ma pomóc Piotr Stokowiec, który - według naszych informacji - jeszcze dziś może zostać zaprezentowany jako nowy szkoleniowiec łodzian. Czy zwalanie winy na Moskala za fatalny początek sezonu ma sens? A może ten notował wyniki na poziomie, na jakim tę kadrę po prostu stać?

Piotr Stokowiec (ŁKS Łódź)
Obserwuj nas w
Piotr Stokowiec (ŁKS Łódź) Na zdjęciu: Piotr Stokowiec (ŁKS Łódź)
  • W środę ŁKS Łódź poinformował, że Kazimierz Moskal przestał pełnić obowiązki pierwszego trenera
  • Według naszych informacji dziś lub maksymalnie jutro ogłoszony zostanie nowy trener i będzie nim Piotr Stokowiec, a w jego sztabie znajdzie się Łukasz Smolarow (ostatnio dyrektor sportowy Lechii)
  • Dla Stokowca byłby to powrót na ławkę trenerską po blisko rocznej przerwie – po raz ostatni prowadził w listopadzie zeszłego roku Zagłębie Lubin

ŁKS w błędnym kole

Wygląda na to, że cykl życia ŁKS-u zatacza koło i trudno będzie się wyrwać z tej błędnej pętli. Awans do Ekstraklasy z Moskalem, słabe wyniki, zwolnienie Moskala, spadek z innym trenerem, zatrudnienie Moskala, awans do Ekstraklasy z Moskalem… Władze łódzkiego klubu uznały, że po fragmencie “słabe wyniki” znów musi nastąpić “zwolnienie Moskala”. Pytanie – czy to decyzja słuszna?

Trudno nie odnieść wrażenia, że ŁKS próbuje posłodzić herbatę, ale zamiast dosypać do niej cukru, to zmienia łyżeczkę i oczekuje zmiany smaku. Trudno nie odnieść wrażenia, że obecny skład beniaminka jest jeszcze słabszy od tego, który bez większych nadziei spadał z ligi podczas ostatniego podejścia łodzian do Ekstraklasy. Letnie transfery? Tejan jest rozbiegany, ale nie strzela goli. Louveau? Mówiąc oględnie – furory nie robi. Hoti póki co zbiera więcej kartek niż dobry meczów. Ramirez chciał wrócić do Polski, ale nikt tak naprawdę poza ŁKS-em na poważnie go nie chciał. Flis prochu nie wymyśli, podobnie jak Głowacki, Letniowski czy Gulen. Łodzianie mają dziś kadrę na dolną trójkę tabeli i – cóż za zaskoczenie – grają jak zespół na dolną trójkę tabeli.

Czy Kazimierz Moskal próbował coś robić? No próbował – zmieniał ustawienie, rotował całym zestawieniem defensywy, inaczej próbował układać środek pola, przyszedł też oczekiwany etap uproszczenia gry. Natomiast to nie działało. Można zarzucać trenerowi, że łatwo ograła łodzian wcale nie kapitalna kadrowo Warta, że ŁKS przegrał oba mecze z beniaminkami, że problemy były w Pucharze Polski, a w ostatnich sześciu meczach drużyna uzbierała ledwie punkt (i to rzutem na taśmę w starciu z Jagiellonią).

Zwolnienie Moskala – czy to ma sens?

Drużyna gra słabo, notuje fatalną serię, a trener traci pracę – nie jest to sensacyjny scenariusz nie tylko w warunkach polskiej piłki, ale generalnie tak dzieje się na świecie. W przypadku ŁKS-u i Moskala należy jednak zadać pytanie: czy to ma sens? Czy wskazywanie palcem winnego w postaci trenera, który awansował z kadrą niekoniecznie na awans i nie dostał latem realnych wzmocnień drużyny, w ogóle się klei?

Na zasadzie wstrząsu – pewnie tak. ŁKS według WyScouta ma najniższy współczynnik goli oczekiwanych, najwyższy współczynnik goli oczekiwanych przeciwko, najniższy wskaźnik oczekiwanych punktów, a i w tabeli w tabeli jest na ostatnim miejscu, strzela najmniej goli i ma trzecią najgorszą defensywę w lidze pod względem straconych bramek. Jeśli władze powiedziały Moskalowi “jesteśmy najgorsi pod każdym względem, nawet Ruch i Puszcza wyglądają rzetelniej, więc musimy coś zrobić” – tak, to można obronić. Ale Moskal równie dobrze mógł zapytać – “panowie, ale czego się spodziewaliście po takim stanie kadrowym i po takich ruchach podczas ostatniego okienka?”.

POLECAMY TAKŻE

Oczywiście historia Ekstraklasy zna przykłady na to, że taka zmiana dla zmiany zadziałała. Piotr Tworek w Warcie też punktował ponad stan w trakcie awansu do Ekstraklasy, później w pierwszym sezonie w Ekstraklasie i po dłuższym kryzysie w drugim sezonie został zwolniony. Zastąpił go nieoczywisty wówczas Dawid Szulczek i spokojnie utrzymał drużynę, ale… po bardzo solidnym wówczas zimowym okienku. To musi być nauka dla ŁKS-u. Zmieniasz trenera? W porządku, ale daj mu narzędzia podczas najbliższego okna transferowego. Podobne wnioski można wysnuć na kanwie omawiania zeszłorocznej dyspozycji Korony Kielce i zamiany Ojrzyńskiego na Kuzerę.

Bo przecież wcale nie trzeba też daleko szukać przykładów na to, że zmiana trenera niewiele da, gdy kadra nie zostanie realnie wzmocniona. Miedź w zeszłym sezonie i Miedź podczas ostatniej przygody ekstraklasowej. Lechia rok temu. Zagłębie Sosnowiec, które ŁKS pamięta dobrze, bo też wtedy leciał z ligi. Spadkowy sezon Wisły Kraków. I tak dalej, i tak dalej.

Piotr Stokowiec w ŁKS-ie – szansa na odbudowanie samego siebie

Według naszych informacji dziś lub najpóźniej jutro ŁKS przedstawi nowego trenera i zostanie nim Piotr Stokowiec. Umowa jest dogadana, pozostaje kwestia dogadania sztabu (trwają rozmowy z Łukaszem Smolarowem, który pracował ze Stokowcem, a ostatni był dyrektorem sportowym Lechii Gdańsk). Pierwszy o Stokowcu informował twitterowicz Janekx89, nam udało się potwierdzić, że sprawa jest tutaj już przesądzona.

ŁKS jest zdesperowany, ale równie zdesperowany musi być Piotr Stokowiec. Mówimy o trenerze, którego akcje jeszcze wcale nie tak dawno stały wysoko. Jasne, to nie był szkoleniowiec przebierający w ofertach Legii i Lecha. Nie był trenerem, do którego dzwonił prezes PZPN, dyrektor sportowy Pogoni i właściciel Rakowa – i to podczas jednego tygodnia.

Ale Stokowiec miał pozycję, by wybierać przynajmniej w średniakach Ekstraklasy. Teraz bierze ostatni zespół ligi i potencjalnego spadkowicza

Udana część kadencji w Zagłębiu, Puchar i Superpuchar Polski z Lechią, wciąż traktowany jako “człowiek nowej generacji”, choć przekroczył już pięćdziesiątkę. Ale ostatnie niepowodzenie w ekipie “Miedziowych”, otwarta krytyka przez piłkarzy formy zarządzania przez niego zawodnikami, płynące ze środowiska głosy o trudnym charakterze i konfliktowym nastawieniu… To wszystko sprawiało, że prezesi klubów Ekstraklasy woleli sięgać chociażby po trenerów z niższych lig (patrz – Myśliwiec w Widzewie) czy nieoczywistych młodych szkoleniowców (patrz – Siemieniec).

Zbyt daleko idącym wnioskiem byłoby sformułowanie, że Stokowiec znalazł się na aucie poważnej piłki. Ale przestał być już naczelnym “potencjalnym zastępcą”, gdy klub X zwalniał trenera.

Dla Stokowca to być może “być albo nie być”. Niby można postawić sprawę tak, że “ŁKS jest słaby, nie poradził sobie tam Moskal, zajmują ostatnie miejsce, więc może być tylko lepiej”. Ale przecież do końca sezonu wciąż pozostaje ponad dwadzieścia kolejek. Stawiamy, że jednak zimą ŁKS dokona kilka ruchów transferowych przy aprobacie trenera. Jeśli poprawy nie będzie żadnej, a beniaminek spadnie w konwencji “zero podrygu, autostrada do 1. ligi”, to potrafimy sobie wyobrazić, że trudno będzie Stokowcowi znaleźć pracę na poziomie Ekstraklasy. Będzie trzeba schować ego, obniżyć oczekiwania i szukać już raczej pracy na poziomie pierwszoligowym.

Czy to ma prawo się udać? Po wzmocnieniu kadry – tak. Trudno oczekiwać od Stokowca, by, że przy terminarzu Lech (w), Górnik (d), Śląsk (w), Piast (d), Zagłębie (d) zrobił więcej niż trzy punkty w kolejnych pięciu spotkaniach. Jeśli nie zapunktuje z zabrzanami, to bierzemy pod uwagę, że średnia punktowa 0,63 pkt/mecz będzie jeszcze niższa niż za ekstraklasowego Moskala.

ŁKS bez wzmocnienia kadry będzie potrzebował cudu. Więc albo Stokowiec wie na co się pisze i przy podpisywaniu kontraktu wymusił zimowe ruchy transferowe, albo ma w zanadrzu podręcznik do czarnej magii i przychylność futbolowych bogów.

Komentarze