Leszczyński i Jasper skoczyli sobie do gardeł po meczu z Radomiakiem
Śląsk Wrocław w bieżącym sezonie ma tylko jedno zwycięstwo w PKO BP Ekstraklasie. W sobotę podopieczni Ante Simundzy byli o włos od podwojenia liczby zwycięstw w lidze. Wszystko wskazywało na to, że mecz z Radomiakiem zakończy się wygraną (1:0), lecz marzenia kibiców gości zostały zniszczone przez Michała Kaputa, który w 94. minucie doprowadził do remisu.
Stracona szansa na komplet punktów boli podwójnie, ponieważ Śląsk zajmuje ostatnie 18. miejsce w tabeli. Frustracja u zawodników z powodu braku zwycięstwa dała o sobie znać w szatni, bowiem dwóch zawodników Wojskowych skoczyło sobie do gardeł.
- Boniek: Ekstraklasa jest ciekawa
Jak podaje Bartosz Wieczorek, Rafał Leszczyński miał duże pretensje do Sylvestra Jaspera. Bramkarz Śląska w rozmowie z TVP Sport zdradził, że gdyby nie interwencja trenera, to cała awantura mogła zakończyć się czymś więcej niż ostrą wymianą zdań.
– Był jedną z tych osób, która mogła zamknąć mecz. Gdyby nie trener, to mogłoby dojść między nami do mocniejszych rzeczy. W szatni się zakotłowało, powiedzieliśmy sobie kilka gorzkich słów, ale na koniec przybiliśmy sobie piątkę – mówił Leszczyński dla TVP Sport.
Całe zajście skomentował na konferencji prasowej Ante Simundza. “Piłka nożna to emocje. W sumie cieszę się, że to się wydarzyło” – powiedział trener Śląska Wrocław.
Śląsk po remisie z Radomiakiem ma zaledwie 11 punktów w tabeli. Sytuacja wrocławian z kolejki na kolejkę wygląda coraz gorzej. W następnym meczu podopieczni Ante Simundzy zmierzą się z Widzewem Łódź.
Komentarze