Dramat trwa! Śląsk traci zwycięstwo w ostatnich sekundach
Śląsk Wrocław przed rundą wiosenną w PKO BP Ekstraklasie zmienił trenera. Klub przed spadkiem do niższej ligi uratować ma Ante Simundza. Słoweniec swojego debiutu nie będzie miło wspominał, ponieważ jego zespół przegrał z Piastem Gliwice (1:3).
W drugim meczu pod wodzą nowego trenera Śląsk rywalizował na wyjeździe z Radomiakiem. Wszystko wskazywało na to, że Wojskowi w końcu przełamią passę spotkań bez zwycięstwa w lidze. Na ich nieszczęście w ostatnich sekundach otrzymali nokautujący cios, a gospodarze doprowadzili do remisu (1:1).
- Boniek: Ekstraklasa jest ciekawa
Pierwsza bramka na stadionie w Radomiu padła już w 10. minucie meczu. W polu karnym gospodarzy faulowany był Piotr Samiec-Talar, a arbiter od razu wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł kapitan Śląska – Petr Schwarz. Czeski pomocnik oddał precyzyjny strzał, a futbolówka zatrzepotała w siatce.
Radomiak miał kilka okazji do wyrównania wyniku, lecz skuteczność w polu karnym pozostawiała wiele do życzenia. Najlepszą okazję do zdobycia bramki zmarnował Bruno Jordao. Portugalczyk zabawił się z przeciwnikami w polu karnym, lecz próba strzału z bliskiej odległości powędrowała z dala od bramki Rafała Leszczyńskiego.
Wysiłki drużyny z Radomia nie poszły na marne, ponieważ los uśmiechnął się do nich w ostatnich sekundach meczu. W 94. minucie zwycięstwo z rąk Śląską wyrwał Michał Kaput, który zapewnił swojej drużynie jeden punkt.
Po remisie z Radomiakiem podopieczni Ante Simundzy mają na swoim koncie 11 punktów. Na ten moment wciąż zajmują ostatnie 18. miejsce w tabeli. Z kolei zespół Joao Henriquesa plasuje się na 13. miejscu z dorobkiem 21 punktów.
Radomiak Radom 1:1 Śląsk Wrocław (Kaput 90+4′ – Schwarz 10′)
Komentarze