W piątek porażkę poniosła Pogoń Szczecin, w sobotę punkty stracił Lech Poznań. Raków Częstochowa dostroił się poziomem do rywali w walce o mistrzostwo Polski i w niedzielę tylko zremisował ze Śląskiem Wrocław 1:1.
- Raków w pierwszej połowie nie oddał żadnego celnego strzału na bramkę Śląska
- Wrocławianie grali futbol konkretniejszy i zasłużenie prowadzili do przerwy
- Gracze z Dolnego Śląska nie byli jednak w stanie utrzymać prowadzenia do końca spotkania
Słaba pierwsza połowa Rakowa
W pierwszej połowie optyczną przewagę miał Raków Częstochowa, który na bramkę Śląska Wrocław oddał aż osiem strzałów. Sęk w tym, że żaden z nich nie był celny. Dla porównania wrocławianie Kacpra Trelowskiego niepokoili pięciokrotnie, ale trzy strzały leciały w światło bramki. W tym ten Cayetano Quintanty z 45. minuty, dzięki któremu goście prowadzili do przerwy.
W drugiej połowie gracze Marka Papszuna mieli już lepiej ustawione celowniki. Przełożyło się to jednak tylko na wyrównujące trafienie Patryka Kuna w 62. minucie. Z kolei Śląsk, w samej końcówce miał jeszcze kapitalną szansę na zwycięstwo. Waldemar Sobota trafił jednak w poprzeczkę.
Komentarze