Pewne zwycięstwo Rakowa z Wisłą Płock

Piłkarze Rakowa i Wisły
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Piłkarze Rakowa i Wisły

Mecz solidnych w tym sezonie Rakowa Częstochowa i Wisły Płock zwiastował duże emocje. Poprzednie starcie między tymi drużynami zakończyło się podziałem punktów po wyrównanej grze. Tym razem podopieczni Marka Papszuna do spotkania przystępowali w roli faworytów i szybko udowodnili, że w pełni zasłużenie. Wynik 2:0 dla gospodarzy sprawiedliwie oddaje różnicę klas w dzisiejszym pojedynku.

Raków z ambicją od pierwszych minut

Gospodarze rozpoczęli mecz ofensywnie usposobieni z ambicjami do szybkiego zapewnienia sobie prowadzenia. Pierwszą klarowną sytuację bramkową Raków wykreował sobie już w 11 minucie meczu. W sytuacji sam na sam z Krzysztofem Kamińskim, Gutkovskis uderzył jednak wprost w bramkarza. Chwilę później golkiper Wisły Płock popisał się kolejną udaną interwencją, tym razem po strzale głową Iviego. Wraz z upływem kolejnych minut rosła przewaga podopiecznych Marka Papszuna, którzy częściej utrzymywali się przy piłce.

Wreszcie w 32 minucie piłka zatrzepotała w bramce Wisły Płock. Po pięknej akcji zespołowej w pole karne zagrał Lopez, a tam dobrze odnalazł się z nią Papanikolau, który podał futbolówkę wzdłuż bramki do Gutkovskisa. Łotyszowi pozostało jedynie dołożyć nogę i tak oto Raków wyszedł na prowadzenie 1:0. Niefrasobliwie w tej sytuacji zachowała się obrona gości, a w szczególności Dusan Lagator, który nie upilnował strzelca gola.

Różnica klas coraz większa

Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy mogło i powinno być 2:0 dla gospodarzy. Rzut karny wykonywany przez Iviego Lopeza fantastycznie obronił Kamiński. Hiszpan nie powinien czuć z siebie dumy po tak słabo wykonanej jedenastce. Mimo straty bramki to właśnie golkiper był jednym z najlepszych zawodników przyjezdnych. Minuty mijały a Raków nie zwalniał tempa, za wszelką cenę chcąc strzelić drugą bramkę, która uspokoiłaby nieco tempo i zapewniła komfort podopiecznym Papszuna.

Stało się tak zaledwie siedem minut po zmarnowanym przez Iviego rzucie karnym. Piłkę w pole karne wrzucił Sorescu, a strzałem głową wynik na 2:0 podwyższył Mateusz Wdowiak. Kamiński najprawdopodobniej piłkę by obronił, jednak ta pechowo odbiła się po drodze od Lagatora i kompletnie zmyliła bramkarza.

Trener drużyny z Płocka starał się ratować sytuację wprowadzając na boisko Tuszyńskiego i Rasaka, jednak na niewiele się to stało. Nafciarze grali w sposób przewidywalny i nie byli w stanie realnie zagrozić bramce strzeżonej przez Kovacevicia

Spokojne dowiezienie wyniku

W ostatnich 30 minutach meczu byliśmy świadkami wielu szarpanych akcji obu zespołów, a wynik meczu nie uległ zmianie. Okazję na strzelenie bramki kontaktowej miał w drugiej minucie doliczonego czasu Tuszyński, jednak uderzył niecelnie. Raków wygrał czwarty z ostatnich pięciu meczów ligowych, a trener Papszun mógł być bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych. 

Spotkanie z Wisłą Płock pokazało, że Raków jest drużyną, która wciąż liczy się w walce o tytuł mistrza Polski. Ekipa z Częstochowy była lepsza niemal w każdym aspekcie i zasłużenie zgarnęła trzy punkty.

 

Komentarze