Z opublikowanego właśnie przez Raków Częstochowa sprawozdania finansowego wynika, że lider Ekstraklasy zanotował w ciągu ostatniego sezonu ponad 18 mln zł straty. To potężna liczba, ale co ona oznacza w praktyce? O opinię poprosiliśmy Jakuba Szlendaka, pasjonata finansów klubów piłkarskich.
- Z czego wzięła się tak duża strata Rakowa i czy jest ona niebezpieczna dla klubu?
- Przy zasadach, jakie UEFA dopiero wprowadzi, Raków nie mógłby grać w europejskich pucharach – mówi nam Jakub Szlendak. Jednocześnie dodając, że rozwiązania na obejście nadchodzących reguł, wcale nie jest trudne
- O zagrożeniach, ale i o tym, dlaczego wszystko jest pod kontrolą przeczytacie w poniższej rozmowie
Sprawozdanie finansowe Rakowa
Czy ze sprawozdania Rakowa można wyciągać wnioski, że coś złego dzieje się w klubie?
Myślę, że to za duże słowo. Potraktowałbym patrzenie na Raków tak jak patrzy się na start up, a nie na dojrzały klub piłkarski, jakimi są Legia czy Lech. Zarząd w swoim sprawozdaniu z działalności wskazuje na pandemię, która może nie uderza już bezpośrednio w kluby, ale jej reperkusje jak najbardziej. Raków nie jest jedynym klubem, którego koszty działalności nie znajdują pokrycia w przychodach z działalności podstawowej. Z takimi samymi problemami mierzą się inne duże kluby Ekstraklasy, ale tam w ostatnich latach pojawiły się ogromne koszty funkcjonowania akademii i centrów treningowych. Raków nie ma tych aspektów na tak wysokim poziomie, żeby były to problemy. Władze Rakowa planują sprzedać 2-3 zawodników za co najmniej 1 mln euro każdy. W grę wchodzą też większe wpływy z tytułu sponsoringu, gdyby klub zdobył mistrzostwo Polski lub wszedł do fazy grupowej pucharów. Raków zakłada, że mistrzostwo Polski zwiększy przychody bezpośrednio o 14 mln zł, co znacznie poprawi sytuację klubu. Pamiętajmy też o lepszym rankingu historycznym przy podziale środków z Canal+. W przypadku mistrzostwa, trzy ostatnie sezony będzie dla Rakowa mocno punktowane: 2., 2. i 1. miejsca w lidze.
Czyli ta różnica pomiędzy obecną stratą (-18,2 mln zł) a zyskiem z poprzedniego sprawozdania (+8,6 mln zł) wynika przede wszystkim z tego, że wtedy Raków na bogato sprzedał Kamila Piątkowskiego, a obecnie nikogo.
Pamiętajmy też, że poprzednie sprawozdanie finansowe dotyczyło 18 miesięcy, bo Raków zmienił rok obrotowy z takiego zgodnego z kalendarzem (styczeń-grudzień), na zgodny z sezonami piłkarskimi, czyli lipiec-czerwiec. Oznacza to, że zarówno część przychodowa, jak i kosztowa dotyczyła de facto 1,5 roku, a nie tak jak w przypadku ostatniego dokumentu, poprzedniego sezonu. Co do transferu Kamila Piątkowskiego, wiemy, że przychody ze sprzedaży zawodników są ujmowane w całości w danym okresie, więc jak najbardziej taka duża sprzedaż poprawiła sytuację klubu w sprawozdaniu. A te pieniądze prawdopodobnie jeszcze nie wpłynęły w całości do klubu, bo transfery są często płatne w ratach, choć w sprawozdaniu widzimy je od razu.
W sprawozdaniu widzimy też kapitał własny. Obecnie wynosi on minus 24,3 mln zł przy minus 9,7 mln zł poprzednio. Jak to rozumieć?
Kapitały własne pochodzą z wkładów właścicieli, zysk netto z roku bieżącego, zyski zatrzymane z lat poprzednich i rezerwy. Podam przykład, który będzie obrazowo pokazywał o czym mówimy. Jeśli klub ma kapitał własny na początku okresu w wysokości 10 mln zł i zanotuje 10 mln zł zysku netto, będzie mógł przeznaczyć całość na zwiększenie kapitału własnego i w sprawozdaniu wykaże 20 mln zł kapitału własnego. Jeśli zanotuje stratę w wysokości 20 mln zł, w sprawozdaniu na koniec sezonu pojawi się wartość minus 10 mln zł. Ujemny kapitał własny oznacza w skrócie tyle, że w poprzednich sezonach Raków notował straty, które sprawiły wyczerpanie kapitału początkowego aż do ujemnych wartości. W zwykłej firmie, jeśli kapitał własny jest ujemny, spółka jest zagrożona upadłością. W klubach piłkarskich obowiązują te same zasady, ale w praktyce są przypadki, że klub pomimo ujemnego kapitału własnego funkcjonuje na rynku przez wiele lat.
Kreatywna księgowość.
Ujemny kapitał własny klubów piłkarskich dotychczas nie powodował dużego poruszenia. To dziwne z perspektywy osoby z wykształceniem ekonomicznym, bo w “zwykłych firmach” wygląda to inaczej. Stabilność finansowa, czyli nowe regulacje UEFA zmieniają to podejście na właściwe.
Od sezonu 2024/25 UEFA wprowadzi nowe zasady kontroli finansowej klubów. Następny sezon Ekstraklasy będzie przejściowy. Gdyby stabilność obowiązywała dziś, to w myśl jej zasad Raków nie byłby dopuszczony do europejskich pucharów. Żeby być, klub musi wykazać albo dodatni kapitał własny, albo zmniejszenie ujemnego o co najmniej 10 proc. Więc w przypadku Rakowa chodzi o to, by mieć co najmniej 24,3 mln zysku netto w kolejnym okresie, albo zmniejszyć obecny ujemny kapitał o 2,43 mln zł. Jedną z dróg jest osiągnięcie takiego zysku na koniec roku.
Jeśli mówimy o tym pierwszym rozwiązaniu, taki zysk Raków może osiągnąć tylko w dwóch przypadkach – gdy wykona ogromny transfer wychodzący z klubu lub zagra w Lidze Mistrzów.
Stabilność finansowa to zupełna nowość?
Tak. Ekstraklasa przyszły sezon traktuje jako testowy, czyli zasady wejdą już w najbliższych rozgrywkach, ale jeszcze bez żadnych konsekwencji. W sezonie 2024/25 wkroczy UEFA już ze swoim zero-jedynkowym podejściem. Choć spodziewam się, że można uciekać się w tej kwestii to różnych zabiegów. Na przykład umowa sponsoringowa z x-komem może nagle wzrosnąć o 3 mln zł. A może, bo Michała Świerczewskiego i całą spółkę po prostu na to stać. Powszechną wiedzą jest to, że x-kom jest w świetnej kondycji finansowej, a marka klubu rośnie, więc zwiększenie zaangażowania dałoby się wytłumaczyć. Gdyby właściciel był mniej majętny, jak choćby w Warcie Poznań, trudno byłoby liczyć na takie działania.
Czy to jest niebezpieczne?
Mówimy o zabiegach w papierologii, natomiast narzuca się pytanie – czy nie jest tak, że jeśli w cyferkach wszystko się będzie zgadzać, tylko dlatego, że je kreatywnie poustawiamy, nie tworzy się takie realne zagrożenie dla funkcjonowania klubu? Sztuczne wykazanie zysku nie sprawi, że klub stanie się bogatszy.
Największym problemem jest to, że Raków relatywnie mało zarabia na dniu meczowym i działalności komercyjnej. Głównym filarem finansowym klubu są przychody z praw telewizyjnych, które są silnie uzależnione od wyników sportowych. Dopóki Raków kończy sezony w TOP3 Ekstraklasy, to ryzyko nie będzie się uruchamiać. Słabszy sezon, który przydarzył się niedawno Legii i Lechowi, może sprawić wiele trudności władzom klubu.
Rozwiązaniem dla Rakowa jest lepsze sprzedawanie zawodników, które do tej pory było odłożone, bo klub skoncentrował się na sukcesie sportowym, oraz awans do fazy grupowej przynajmniej Ligi Konferencji. To dwa przeciwstawne cele, ale inne kluby pokazują, że da się je połączyć. Lech sprzedał za świetne pieniądze Kamińskiego, a następnie awansował do wiosennej części LKE.
Raków jest mocno uzależniony od osoby Michała Świerczewskiego i jego ewentualne zaprzestanie działalności w klubie, może spowodować ogromne problemy. Klub posiada ograniczone możliwości zarabiania na rynku, czyli na dniu meczowym i od sponsorów. Jednocześnie posiada drogą w utrzymaniu kadrę oraz sztab szkoleniowy, a wokół klubu nie ma aż tak silnej grupy kibiców jak w przypadku Wisły Kraków czy Widzewa Łódź. Łatwo powiedzieć, ale priorytetem dla Rakowa powinno być domknięcie tematu budowy nowego stadionu i zbudowanie tak silnej bazy kibiców, która by go zapełniła.
To na koniec moje przemyślenie na chłopski rozum i powiedz mi, czy ma ono sens. Raków chce sportowego sukcesu, dlatego w niego inwestuje. Kontrakty Iviego Lopeza i Frana Tudora musiały kosztować fortunę. Nie sprzedają swoich piłkarzy, bo chcą być mistrzem – a spokojnie mogliby na bogato sprzedać czy to Kovacevicia, czy Iviego. Na pucharach w tym roku nie zarobili, ale lada moment mogą zarobić i na nich, bo jako potencjalny mistrz pewnie do nich wejdą ze względu na łatwą ścieżkę mistrzowską, i na sprzedaży którejś gwiazdy. Czy te minusy w sprawozdaniu mogą być obliczone na zasadzie: zróbmy teraz stratę, ale za rok ją odrobimy?
Musiałbyś zadać to pytanie w Częstochowie, ale według mnie działa to tak, jak mówisz. Typowe problemy start upu, czyli straty w fazie wzrostu i skalowania działalności. Jestem pewny, że wynik finansowy klubu był znany jego władzom od dawna, może nawet na etapie przygotowywania budżetu na ten sezon. Jednak podjęto świadomą decyzję, że obecne straty będą pokryte przyszłymi zyskami, które mogą pojawić się tylko z dwóch źródeł: transfery wychodzące lub sukces sportowy na poziomie fazy grupowej pucharów. Oczywiście istnieje ryzyko zmiany zdania przez właściciela klubu, np. w przypadku nagłego pogorszenia się kondycji jego innych biznesów. Znamy takie sytuacje z przeszłości. Wydaje mi się, że władze myślą w perspektywie długoterminowej, ale jeśli nie powstanie nowy stadion, to może się zmienić. Już teraz Raków osiąga w mojej opinii swój sufit przychodowy, który zdecydowanie podniosła by nowa arena.
Komentarze