Raków Częstochowa w niedzielnym meczu przed własną publicznością wygrywał już 2:0. Lech Poznań nie poddał się jednak i wywalczył remis 2:2. Wobec tego wciąż jest liderem w tabeli Ekstraklasy.
Szczęście pomieszane z pechem
Raków w niedzielnym pojedynku z Lechem, pierwszy raz zagrał na własnym stadionie przed swoimi kibicami. Nie dziwi zatem fakt, że częstochowianie zaczęli imponująco. Przejęli inicjatywę i narzucili warunki gry. Przed upływem kwadransa wygrywali 1:0. Rzut karny wykorzystał bowiem Maciej Cebula, który musiał jednak przedwcześnie boisko z powodu kontuzji. Tak sam los spotkał Milana Rundica. Do przerwy było 1:0 na korzyść ekipy Marka Papszuna.
Lech walczył do końca
Trzy minuty po wznowieniu gry, Raków wygrywał już 2:0. Fabio Sturgeon zagrał do Sebastiana Musiolika, a ten pokonał bramkarza. Częstochowianie mieli kapitalną okazję na strzeleniem trzeciego gola, ale jej nie wykorzystali. Fakt ten zemścił się na nich, ponieważ Lech zdobył bramkę kontaktową. Jej autorem po asyście Jakuba Kamińskiego był Joao Amaral. W 73. minucie poznaniacy doprowadzili do remisu, gdyż rzut karny pewne wykonał bowiem Mikael Ishak. Zespół Macieja Skorży mógł wrócić do domu z kompletem punktów, ale Amaral pomylił się, chociaż miał łatwiejszą szansę, niż wcześniej.
Komentarze