Radomiak przegrywał przez niemal całą drugą połowę meczu z Termaliką. Radomianie nie poddali się jednak i wywalczyli remis 1:1 po emocjonującej końcówce spotkania.
Skuteczność wołała o pomstę do nieba
W pierwszej połowie meczu Radomiak – Termalica, piłkarzom obu drużyn nie można było odmówić chęci atakowania na bramkę rywala. Wyraźnie brakowało im jednak precyzji. Zawodnicy każdej ze stron próbowali strzelić gola łącznie kilkanaście razy, ale nic z tego nie wynikło. Bramkarze mieli zatem spokojne popołudnie.
Błyskawiczne trafienie nie wystarczyło do szczęścia
Termalica przed przerwą była wyraźnie mniej aktywna w ofensywie od rywala. Na drugie 45 minut, a przynajmniej ich początek, wyszła jednak z bojowym nastawienie, które zaowocowało golem. Chwilę po wznowieniu gry, Michal Hubinek dośrodkował precyzyjnie w kierunku Adama Radwańskiego, a ten pokonał Filipa Majchrowicza pewnym uderzeniem piłki głową.
Radomiak miał dużo czasu na odrobienie jednobramkowej straty. Angażował w ofensywę wielu zawodników oraz oddał mnóstwo strzałów. Mimo tego na tablicy wskazującej wynik spotkania, wciąż było 1:0 na korzyść gości. Ci bronili się bowiem dobrze. Z kolei radomianie mieli problem ze skutecznością oraz podjęciem właściwej decyzji w odpowiednim momencie. Drużyna Dariusza Banasika walczyła do samego końca i została za to wynagrodzona trafieniem na wagę punktów. Jego autorem w czwartej minucie doliczonego czasu gry był Tiago Matos. Portugalczyk uderzył piłkę głową tylko w poprzeczkę, ale przy dobitce już się nie pomylił. Dzięki temu Radomiak wywalczył remis 1:1.
Komentarze