Pululu dla Goal.pl: Moja przyszłość jest w rękach Boga. Marzy mi się jeden kierunek

Afimico Pululu robi furorę w Lidze Konferencji UEFA. Napastnik Jagiellonii zdobył dwa gole piętą, a mistrz Polski ma w tych rozgrywkach komplet zwycięstw. Skąd taka dyspozycja? Jak napastnik z Angoli czuje się w Polsce? Jaka może być jego przyszłość i co oznacza jego... imię? O tym Pululu opowiedział w rozmowie z Goal.pl

Afimico Pululu
Obserwuj nas w
SOPA Images Limited/Alamy Na zdjęciu: Afimico Pululu
  • W tym sezonie Afimico Pululu zdobył już osiem goli i zaliczył dwie asysty. A to wszystko w dziewiętnastu meczach
  • Napastnik Jagiellonii opowiada nam o swoich celach z Jagą, wymarzonej lidze i dylemacie związanym z wyborem reprezentacji
  • Pululu jest poliglotą. Mówi po angielsku, niemiecku, francusku i lingala, języku popularnym między innymi w DR Kongo.

Najpierw pomógł zdobyć tytuł, teraz bryluje w pucharach

Afimico Pululu to obecnie jeden z najlepszych piłkarzy polskiej Ekstraklasy. Ściągnięcie go do Jagiellonii okazało się jednym z najlepszych transferów klubu z Białegostoku od wielu lat. 25-letni napastnik z Angoli pomógł “Jadze” sięgnąć po mistrzostwo, a teraz bryluje w Lidze Konferencji UEFA, zdobywając tam piękne bramki.

W rozmowie z Goal.pl Pululu mówi o tym jak się czuje w Polsce, jak ważny jest dla niego Bóg, porusza też temat relacji z trenerem Siemieńcem. Wspomina też picie… Ducha Puszczy.

Zobacz także: VIDEO: Pomnik dla Adriana Siemieńca!

Nigdy wcześniej nie strzelił gola piętą!

Piotr Koźmiński, Goal.pl: Strzeliłeś dwa niesamowite gole i to w dwóch meczach z rzędu. Jak to sie teraz mówi “to jest chore”…

Afimico Pululu, napastnik Jagiellonii: Takie sytuacje nie biorą się z niczego. To efekt zaufania jakim jestem obdarzany w Jagiellonii. Przez działaczy, trenerów, kolegów z drużyny, kibiców. Ja się tu czuję bardzo dobrze i oddaję to na boisku. Oczywiście, do tego dochodzi też dobra forma pod względem czysto piłkarskim. Bo musisz naprawdę dobrze się czuć, żeby pozwalać sobie na takie zagrania, albo inaczej: żeby one ci się udawały. Jestem w takim momencie, w którym właśnie tak jest.

A które to już gole w karierze strzelone piętą?

Pierwszy i drugi.

Czyli, nigdy wcześniej nie trafiłeś w ten sposób do siatki?

Nie, w profesjonalnej karierze nie.

Dużo razy widziałeś powtórki tych goli? Nietrudno się na nie natknąć w internecie…

Nie, nie za dużo. Generalnie unikam chodzenia po portalach społecznościowych. Również dlatego, że wiem jak to działa. Dziś jesteś dla innych bogiem, bo dobrze zagrasz, a jutro…

Diabłem?

Na przykład. Wolę inaczej spędzać czas. Na przykład na czytaniu Biblii. A co do internetu to czasem, po meczu, wrzucę post ze zdjeciem i komentarzem. Na tym moja aktywność najczęściej się kończy.

Widać po twoich wpisach, że Bóg jest dla ciebie ważny. Zawsze tak było?

Zawsze. Tak zostałem wychowany. To przede wszystkim mama zaszczepiła we mnie wiarę. I tak już zostało. Dlatego jestem też spokojny o moją przyszłość. Co Bóg da, to będzie.

POLECAMY TAKŻE

Albo Jagiellonia, albo (raczej) wyjazd za granicę

A propos przyszłości. A gdyby oznaczała ona transfer, to wyobrażasz sobie grę w innym polskim klubie? Czy to raczej wybór: Jagiellonia albo zagranica?

Raczej to drugie. Wydaje mi sie, że jeśli kiedyś odejdę z Jagiellonii, to właśnie za granicę. Choć oczywiście wiadomo, że w życiu różnie bywa. Dlatego hasło nigdy nie mów nigdy ma sens. W tym jednak momencie, gdy mnie o to pytasz, to właśnie tak to widzę.

Kibice kilku innych klubów chętnie jednak widzieliby cię u siebie. Na przykład fani Legia Warszawa. A wielu uważa, że to największy polski klub.

Ale poczekaj. Sportowo Jagiellonia nie jest przecież gorsza. Udowodniliśmy to w poprzednim sezonie, sięgając po mistrzostwo. Ok, finansowo pewnie różnica byłaby odczuwalna, ale jeszcze raz: na boisku nie mamy się czego wstydzić. Natomiast to zawsze miłe dla piłkarza, jeśli również kibice innych klubów go doceniają. Bo to oznacza, że dobrze wykonuję swoją pracę. A kończąc wątek przyszłości: moja jest w rękach Boga. Co przyniesie, to wezmę.

Jagiellonia jest obecnie w bardzo dobrej formie. Jaki jest wasz cel na ten sezon?

Zajść jak najdalej w Lidze Konferencji UEFA. A w Ekstraklasie? Dlaczego by nie powalczyć o obronę tytułu?

Co jest trudniejsze? Zdobyć ten tytuł, czy go obronić?

I to, i to jest trudne. Natomiast widzę różnicę w podejściu innych drużyn do nas. Na moje oko to inni teraz tak ze trzy razy mocniej nastawiają się na mecze z nami niż wcześniej. Jednak zasada “bij mistrza” obowiązuje. Z tego punktu widzenia na pewno gra nam się trudniej.

Ten tytuł chyba dla ciebie również jest zaskoczeniem? Nie sądzę, że przychodząc do Jagiellonii zakładałeś zdobycie mistrzostwa…

Zawsze lubię mierzyć wysoko. Kiedy miałem pierwszą rozmowę z trenerem Jagiellonii, to powiedziałem, że przyszedłem tu bić się o pierwszą pozycję. Wtedy trener zrobił duże oczy… A okazało się, że daliśmy radę.

Tylko u nas

Trener jak starszy brat, choć czasem potrafi opieprzyć

Skoro o trenerze rozmawiamy. Jakie masz nim relacje? Adrian Siemieniec jest dobrze odbierany, nie tylko w Białymstoku…

Relacje mam bardzo dobre. Jestem mu winien wielkie podziękowania, bo to dzięki niemu jestem takim piłkarzem jakim jestem. Trener ma bardzo fajne podejście, w zasadzie traktuje mnie jak młodszego brata. o właśnie taka relacja – starszy brat i młodszy. Choć oczywiście, potrafi mnie też opieprzyć.

Za co na przykład?

Za to, że powinienem się więcej ruszać po boisku, być bardziej aktywnym. Czasem mi się za to dostaje, ale znów: czasem to i starszy brat opieprza młodszego (śmiech). Generalnie jeszcze raz: z mojej strony wielkie dzięki za to jak trener pomógł mi się rozwinąć.

Pamiętam, że w trakcie fety mistrzowskiej spróbowałeś Ducha Puszczy, słynnego alkoholu z Podlasia. Smakowało, czy to było okropne?

To było okropne! Zrobiłem jednego łyka i myślałem, że wypali mnie od środka. To był efekt pewnego zakładu. Powiedziałem, że jak wygramy tytuł, to spróbuję Ducha Puszczy. Dotrzymałem słowa, ale dużo mnie to kosztowało (śmiech).

Czyli, nie stał się twoim ulubionym napojem?

Nie, skąd! Drugi raz już po niego nie sięgnąłem. Generalnie nie piję alkoholu.

Wróćmy zatem na boisko. Przed tobą, o ile się nie mylę, wybór reprezentacji…

Tak. Moja rodzina pochodzi z DR Kongo, ale ja urodziłem się i wychowałem w Angoli. I to właśnie ten kraj wykazywał do tej pory największe zainteresowanie mną. Jakiś czas temu pojawił się też jednak sygnał z Konga. Tak naprawdę jednak nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji.

Wiecznie nie ma co jednak zwlekać…

To prawda. Dlatego w najbliższych miesiącach zadecyduję i ogłoszę na co się zdecydowałem. Fajnie byłoby zagrać z reprezentacją na mistrzostwach świata czy w Pucharze Narodów Afryki.

Afimico oznacza dziecko Boga

A jest liga, w której najbardziej chciałbyś zagrać?

Tak. Marzą mi się występy w Anglii.

Po tym sezonie kończy się twój kontrakt z Jagiellonią, ale jes tw nim opcja przedłużenia. Na czym ona polega? Co się musi wydarzyć, aby weszła w życie?

Opcja przedłużenia jest po stronie klubu. To Jagiellonia zadecyduje, czy chce ją uruchomić.

Zważywszy na to, że stałeś się czołowym napastnikiem ligi, nie ma opcji, żeby jej nie uruchomili. To oznacza, że twój kontrakt w Białymstoku będzie do lata 2026.

Tak może być.

To jeszcze na koniec, bo zawsze mnie to ciekawiło. Czy w twoim ojczystym języku słowo “Afimico” coś oznacza?

Tak, oznacza “dziecko Boga”.

To nie ma się co dziwić, że religia jest ci bliska.

Jak mówiłem, tak zostałem wychowany i dalej pielęgnuję wiarę w sobie. Bóg jest numerem jeden w moim życiu.

Komentarze