Zadyszka wielkich. Co sie dzieje z Legią, Rakowem i Lechem?

Tylko dwukrotnie w tym sezonie zdarzyła sie sytuacja, by Raków, Legia i Lech wygrali wszystkie swoje starcia w jednej kolejce. Zeszłoroczne TOP3 jest daleko od optymalnej formy, ale rewelacje jesieni tez nie śrubują tempa. Trzynastka kolejka Ekstraklasy dostarczyła jednak nie tylko niespodzianek, ale i mnóstwo goli oraz nieoczywistych bohaterów.

Legia Warszawa - Raków Częstochowa
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Legia Warszawa - Raków Częstochowa
  • To był jeden z lepszych piątków w Ekstraklasie – trzynaście goli, fajerwerki w Kielcach, efektowny triumf Górnika
  • Ale niespodzianek było więcej, bo przecież punkty straciły zespoły TOP3 poprzedniego sezonu, a Legia przegrała nawet u siebie ze Stalą
  • Płaski czub tabeli, zadyszka ligowych mocarzy i granulat dla napastników w Mielcu – tak można podsumować ten ostatni weekend w Ekstraklasie

Co się stało z mocarzami Ekstraklasy?

W tym sezonie – a jesteśmy przecież po 1/3 możliwych do rozegrania meczów – w dokładnie takiej samej liczbie kolejek Raków, Legia i Lech wygrywały swoje mecze, co nie wygrywał choćby jednego spotkania zespól z TOP3 poprzedniego sezonu. Czy to ten słynny pucharowy pocałunek śmierci? A może po prostu liga stała się bardziej wyrównana?

Zerknijmy na wszystkie serie gier.

  • 1. kolejka – zwycięstwa Legii, Rakowa i Lecha
  • 2. kolejka – przełożone mecze
  • 3. kolejka – tylko zwycięstwo Legii
  • 4. kolejka – nikt nie wygrał
  • 5. kolejka – zwycięstwa Legii i Rakowa
  • 6. kolejka – zwycięstwa Lecha (nad Rakowem) i Legii
  • 7. kolejka – zwycięstwa Legii i Rakowa
  • 8. kolejka – zwycięstwa Rakowa i Lecha
  • 9. kolejka – zwycięstwa Rakowa, Lecha i Legii
  • 10. kolejka – tylko zwycięstwo Rakowa
  • 11. kolejka – zwycięstwa Lecha i Rakowa (nad Legią)
  • 12. kolejka – tylko zwycięstwo Lecha
  • 13. kolejka – nikt nie wygrał

Tylko w pierwszej kolejce oraz w dziewiątej serii meczów TOP3 poprzedniego sezonu solidarnie wygrało swoje mecze. Dokładnie w takiej samej liczbie kolejek ani Legia, ani Lech, ani Raków nie mogli pochwalić się choćby jednym triumfem. I z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w ostatnim weekendzie. Było coś uroczego w oglądaniu reakcji kibiców poszczególnych drużyn – fani Lecha załamywali się po remisie z Cracovią, bo przecież Śląsk oraz pucharowicze na pewno wygrają. Gdy wrocławianie zremisowali z Ruchem, to swoją szanse na nadrobienie strat zwęszyli w Warszawie i Częstochowie. Klęska Legii ze Stalą miała okazać się szansą dla mistrzów Polski, ale ci z kolei tylko zremisowali z Widzewem.

Czub tabeli jest też bardziej spłaszczony niż w ostatnich latach na tym etapie sezonu. Liderem jest Śląsk z 27 punktami, rok temu Raków miał 29 punktów, dwa lata temu Lech 28 punktów. Między liderem a piątą drużyną (Pogoń) jest tylko pięć oczek różnicy, rok temu – siedem, dwa lata temu – osiem. Zresztą w obu poprzednich sezonach średnia punktowa obecnego Śląska nie wystarczyłaby do zdobycia mistrzostwa.

POLECAMY TAKŻE

Nawet jeśli będziemy chwalić Śląsk i Jagiellonię za to, jak niespodziewanie oba te zespoły wystrzeliły z formą na starcie tego sezonu, to musimy dostrzec to, jak bardzo kuleje gra zeszłorocznego TOP3. Nie ma co sprowadzać kryzysu Legii tylko do porażki ze Stalą (wszak nie jest to rzecz rzadka, że Legia ma u siebie kłopoty z mielczanami), ale już fakt, że od początku sezonu defensywa ekipy Runjaica jest nieszczelna jak stary zawór może budzić poważne obawy. Raków zatracił swoją regularność i jeśli wygrywa, to często przepycha te spotkania, a w ostatnich tygodniach nie robi nawet tego. Lech? Jego nawet nie można usprawiedliwiać grą w pucharach. Kolejorz ma kłopoty z dowożeniem prowadzenia, a gra defensywna woła o pomstę do nieba. Gorszą obronę maja tylko beniaminkowie.

Jedenastka 13. kolejki Ekstraklasy

Kochalski – Szcześniak, Żyro, Godinho – Semedo, Yokota, Rasak, Deaconu – Grosicki, Henrique, Szkurin.

Oj, było w kim wybierać podczas selekcji najlepszych graczy weekendu. Nie załapali nam się chociażby Wahlqvist, Velde, Remacle, Siplak, Matras, Zator, Ghita, Nono, Bejger, Kourlois, Szczepan, Nahuel czy Dąbrowski. Musieliśmy wyróżnić Kochalskiego, który wybronił cztery celne strzały, z tego dwa naprawdę wysokiej jakości. W obronie bez większych kontrowersji, choć mocnym kandydatem do wskoczenia za Żyro był Matras. Pomoc to istny kłopot bogactwa – Edi Semedo wygrywa klasyfikację na “Semedo kolejki”, Yokota jest mocnym kandydatem do gracza weekendu, Rasak nawiązał do świetnej formy z wiosny, a Deaconu wreszcie dowiózł konkrety. To taki gracz z cyklu “dobrze wygląda, ale brakuje mu potwierdzenia w liczbach” – teraz te liczby przyszły w starciu z Puszczą. Grosicki był najlepszym obok Wahlqvista graczem w meczu z rozpędzoną Jagiellonią. Henrique mówi Erikowi Exposito – kolego, jeszcze tej korony króla strzelców nie przymierzaj, bo ja nie składam broni. A Szkurin? Szkurin zasługuje na osobny akapit.

Bohater kolejki: Ilja Szkurin

Czas zacząć podejrzewać Stal Mielec o to, że odkryła jakiś magiczny granulat dla napastników. I sukcesywnie pasie nim kolejnych snajperów. Zobaczcie przecież – Fabian Piasecki w Stali wyglądał jak milion dolarów i Śląsk nie zamierzał go dłużej zostawiać w Mielcu, bo widział w nim sensowną opcję do ataku. Piasecki ze Stali nie partaczyłby tak, jak robi to w Rakowie. Said Hamulić? Błąkał się gdzieś po Bułgarii i Litwie, a w Stali grał tak, że Tuluza po jednej rundzie wyłożyła na niego 2,5 miliona euro. Teraz Szkurin, którego pamiętamy tylko z tego, że był przez moment w Rakowie, ale ten Raków go odpalił…

Szkurin ma już cztery gole i pięć asyst, a – umówmy sie – Stal do hegemonów ligowych nie należy. Ponadto niemal każdy z tych konkretów coś ważył – wczoraj gol i dwie asysty w zwycięstwie nad Legią, z Zagłębiem gol i asysta (4:2), z Ruchem gol na wagę remisu, z Cracovią gol i asysta też na wagę remisu.

Do tego jest jednym z najbardziej pracowitych napastników ligi jeśli chodzi o pojedynki (221) i walkę o górne piłki (64 pojedynki główkowe). Jasne, nie jest to magik futbolu, ale czy Stali potrzeba magików? Nie. Potrzeba im gości, którzy dowiozą zaangażowanie i konkrety. Białorusin to robi. Szkoda tylko, że jest jedynie wypożyczony do Mielca do końca sezonu.

Zagranie kolejki: Spodenki Kasolika

Oj, jak bardzo zabrakło nam po tym meczu wywiadu z Kasolikiem o “spodenkach, które non stop pękają, sznureczki, no i to było konkretne”. Aż się prosiło o nawiązanie do słynnych spodenek Wasilewskiego. Swoją drogą ten mecz miał takie stężenie absurdu, że właściwie brakowało tylko rzutu karnego po ściągnięciu rywalowi gaci.

Mecz kolejki: Korona Kielce – Puszcza Niepołomice 5:3 (3:0)

33 strzały w jednym meczu. To już nam wiele mówi o tym, co wydarzyło sie w Kielcach. Puszcza z dziecięcioma rzutami rożnymi w meczu wyjazdowym. Prawie 150 pojedynków w ofensywie. Strzał na bramkę średnio co trzy minuty. No i osiem strzelonych goli.

Wiadomo, że jeśli w meczu pada osiem bramek, to trzeba krytykować też i defensywy obu ekip. Natomiast to się po prostu fantastycznie oglądało – nawet mimo tego, że obie strony w tyłach były dziurawe. Korona szalała na skrzydłach, fantastycznie wyglądał wspomniany już Deaconu, Nono i Remacle nie chcieli być gorsi. Puszcza pokazał pazur przy stanie 0:3 i strzeliła w ciągu jednej połowy prawie połowę z tego, co ŁKS w trzynastu kolejkach.

Biorąc pod uwagę, że to był piątek, godzina 18:00, to lepszego otwarcia kolejki nie mogliśmy sobie wymarzyć. To też taki mecz-symbol dla całej kolejki, która była mieszanką absurdu, jakości i emocji.

Cytat kolejki: Kamil Kuzera po meczu z Puszczą

– Jak jesteśmy tak pojebani, że sobie takie rzeczy gotujemy, to wszyscy jak stoimy, to biegniemy sobie i zapierdalamy na cycach. Wchodzimy w to? No to jedziemy, kurwa, rzędem! – Kamil Kuzera po meczu z Puszczą Niepołomice.

To dobra scenka w kontekście budowania więzi w szatni. Każdy ma przecież grupę kumpli, która co jakiś czas musi zrobić coś, co będzie ich cementować. Jedni organizują wyjazd w góry, inni śmigają na kajaki, a w Kielcach fundują sobie emocje w piątek z Puszcza, a później “jadą na cycach”.

A po meczu, już w szatni, Kuzera zaordynował wspólne cieszenie sie ze zwycięstwa wraz z kielecką młodzieżą, która poza treningami i meczami, pomaga też pierwszemu zespołowi. Podawacze piłek też mogli cieszyć się razem z Koroną. Kapitalne obrazki.

Komentarze