- Lukas Podolski krytycznie o systemie VAR
- Były reprezentant Niemiec ocenia transfer Szczęsnego do Barcelony
- Wyjaśnia również jak zrodził się pomysł wsparcia powodzian
Lukas Podolski od dawna miał zastrzeżenia do działania systemu VAR, a przegrany mecz z Radomiakiem w Pucharze Polski tylko to pogłębił. “Poldi” zdobył wyrównującą bramkę w dogrywce, ale po bardzo długiej analizie, która nie wszystkich przekonała, sędzia gola anulował. W rozmowie z Goal.pl 130-krotny reprezentant Niemiec wraca do tej sytuacji, mówi o nadchodzącym meczu z Legią, ocenia też zbliżający się transfer Wojciecha Szczęsnego do Barcelony.
“Jak można to sprawdzać pięć minut?!”
Nigdy nie byłeś fanem VAR-u. Podejrzewam, że po ostatnim meczu tym bardziej nim nie będziesz, bo anulowano ci gola, choć ten spalony… Wielu ma wątpliwości czy był…
Mówię od tym od lat… Jest VAR, a i tak dochodzi do takich sytuacji, że już nie wiesz co o tym myśleć. Raz rysują grubszą linię, raz cieńszą. Rozumiem jak jest wyraźny spalony, ale sprawdzać to pięć minut? I wciąż tak naprawdę nie wiadomo, czy to prawidłowa decyzja. Moment, kiedy piłka się “oderwała” od nogi, kto jest kiedy wychylony, co z tą linią… A jeszcze słyszałem, że na meczach Pucharu Polski jest mniej kamer niż na lidze. A ja wcale nie uważam, że to był mniej ważny mecz. Każdy gra o wygraną, awans, o kasę. Byli kibice na meczu, może w kolejnej rundzie znów gralibyśmy u siebie? To znów oznacza dzień meczowy, zarobek dla klubu. A tu przegrywamy w takich okolicznościach. Nie mówię, że tylko przez to, bo powinniśmy też być skuteczniejsi. Ale generalnie z tym sędziowaniem też różnie bywa. Bramkarz sobie robi jaja z sędziego, bo przesuwa piłkę z jednej strony na drugą, zawodnicy leżą po kilka minut na boisku. W efekcie grasz mecz 90 minut, a efektywnej gry jest 50. Czasem źle to wygląda, a zarządzanie meczem nie jest na najwyższym poziomie.
Trener Jan Urban powiedział, że po tym meczu jest wkur…ony. Podpiszesz się pod tymi słowami?
Tak, oczywiście, że tak. Natomiast to już niczego nie zmieni, meczu nikt nie powtórzy… To tak jak z tą ręką w meczu Hiszpania – Niemcy na Euro. Słyszałem, że UEFA ostatecznie przyznała, że to powinna być ręka. Tylko co z tego? Euro powtórzą? No nie. Zatem my też musimy już zapomnieć o tym pucharze. Tym bardziej, że przed nami kolejny fajny mecz.
No właśnie, z Legią.
Legia – Górnik, Górnik – Legia. To zawsze są fajne mecze. Przy pełnych trybunach, a o to przecież w piłce chodzi. Czy to w Zabrzu, czy w Warszawie. Zawsze jest dużo kibiców.
Z tymi z Legii czasem się trochę kłóciłeś w social mediach.
Czasem tak, czasem nie. Różnie to bywało. Ale zawsze będę wolał pełne trybuny, nawet jeśli to mecz na wyjeździe. A że ktoś na mnie krzyknie, czy przygotuje transparent? Jeśli kibice przeciwnika zwracają na mnie uwagę, to dobrze. Bo to świadczy o tym, że coś znaczę, świadczy o mojej klasie. Czyli… Tak naprawdę to coś fajnego.
A z jakimi nadziejami przyjeżdżacie do Warszawy? Legia gra ostatnio w kratkę…
Nie oglądam meczów Legii, wolę patrzeć na siebie, w sensie na swój zespół. Nieważne czy w Warszawie, czy potem u siebie z Zagłębiem Lubin – zawsze interesują nas trzy punkty. Chcemy ich po prostu uzbierać jak najwięcej.
W meczu z GKS-em Katowice strzeliłeś dwa gole, pierwsze w tym sezonie. Podbudowało cię to?
Jestem na takim etapie kariery, że dwa gole nie zrobią już na mnie wrażenia. Nie zmieni to mojej kariery piłkarskiej, ani życia prywatnego. Ale oczywiście, przecież nie będę się martwił, jeśli strzelę w sezonie 10-15 goli. Z drugiej strony, gdybym miał strzelić 15, a Górnik miałby być trzynasty, to tak nie chcę. To wolę strzelić pięć, a żebyśmy znów byli na szóstej pozycji. Dla mnie liczy się drużyna, żebyśmy szli do przodu. Natomiast dobrze, że po trzech porażkach z rzędu udało nam się zagrać wtedy dobry, skuteczny mecz.
“Szczęsny w Barcelonie to piękna historia”
Liga ligą, ale polscy kibice żyją teraz nadchodącym transferem Wojciecha Szczęsnego do Barcelony. Zdziwiła cię jego szybka emerytura, a teraz transfer do wielkiego klubu?
Co do emerytury, to zawsze jest to indywidualna sprawa. Jeden kończy, bo go coś boli, inny już nie ma sił do treningów, a jeszcze inny chce się poświęcić rodzinie. Natomiast co do powrotu Szczęsnego. Dla niego dobrze, że to się wydarzyło na początku sezonu, w sytuacji, gdy jego przerwa była naprawdę krótka. Dopiero co pożegnał się przecież z Juventusem. A wrócić z emerytury i przejść do takiego klubu jak Barcelona? To piękna, romantyczna historia. Bo przecież nieczęsto się zdarza, że piłkarz który już zakończył karierę nagle wraca. I to gdzie? Do tak wielkiego klubu jak Barcelona.
Szczęsny sobie poradzi?
Uważam, że tak. Jestem o niego spokojny. Ktoś kto tyle lat grał w wielkich klubach, tyle meczów w Lidze Mistrzów i reprezentacji… Taki ktoś nie może się bać iść do Barcelony nawet jeśli wraca z “emerytury”. Umiejętności i doświadczenie na pewno mu pomogą. Da sobie radę. A może tak mu się spodoba, że zostanie w Barcelonie dłużej niż rok? Super klub, świetne miasto. Nie dziwię mu się, że zdecydował się na ten powrót. Jeszcze raz: kiedy dzwoni do ciebie Barcelona, kiedy otwierają się przed tobą takie drzwi, to ja się nie dziwę, że Wojtek postanowił przez nie przejść. Choć z drugiej strony gdyby naprawdę nie miał na to ochoty, to nawet Barcelona by go nie przekonała.
Ale jest lepszy od ter Stegena?
Nie wiem, czy jest lepszy. Mało widziałem bramkarzy, którzy czysto piłkarską grają tak dobrze jak ter Stegen, który perfekcyjnie potrafi rozprowadzić piłkę. Czy to na lewą stronę, czy na prawą. Ale może to jest tak, że ter Stegen ma coś, czego nie ma Szczęsny, ale Szczęsny ma coś, czego nie ma ter Stegen? Jeszcze raz: fajnie, że Wojtek wraca.
W końcu to twój klubowy kolega z Arsenalu. Zawsze mówił, że gdy na treningu strzelałeś z lewej nogi, to bramkarz nie myślał o tym, żeby to obronić, ale żeby zdążyć ochronić głowę…
Dlatego ma szczęście, że gram w Górniku Zabrze, a nie w La Liga. Gdybym grał w lidze hiszpańskiej, to może jeszcze by poczuł siłę mojej lewej nogi (śmiech).
“Flick to bardzo dobry trener”
A właśnie. Czy Barcelona się tobą interesowała kiedykolwiek, czy nigdy?
Coś było na rzeczy, tylko nie pamiętam już czy wtedy, gdy byłem w FC Koeln i miałem iść do Bayernu, czy wtedy, gdy z Kolonii szedłem do Arsenalu. Wiem, że jakieś kontakty z moimi agentami były, ale nigdy na tyle zaawansowane, żeby na stole pojawiła się oferta. Tak to nie.
Barcelonę prowadzi Hansi Flick. Początek znakomity. 7 ligowych meczów i 7 zwycięstw.
Znam dobrze Flicka, długo razem pracowaliśmy. To jest bardzo dobry trener, więc nie dziwi mnie, że tak dobrze mu idzie. Tylko że to dopiero początek. W takich klubach jak Barcelona liczy się to co na koniec. Sezon bez trofeum jest sezonem straconym. Barcelona jest jak Bayern w Niemczech. Drugie miejsce to porażka. Ale bardzo się cieszę, że Hansi tak dobrze zaczął. On ma bardzo dobry kontakt z zawodnikami, u niego w szatni relacje zawsze są dobre. A do tego doświadczenie, bo przecież z Bayernem potrafił wygrać wszystko. Dlatego nie dziwię się, że jego Barcelona tak dobrze wygląda. I życzę mu, aby dalej tak grała jak do tej pory.
Na koniec wróćmy jeszcze do Polski. Niedawno zdecydowałeś się przekazać 200 tysięcy złotych na pomoc powodzianom. Skąd ten pomysł?
Chciałem jakoś pomóc. Siedzieliśmy w domu z żoną i zastanawialiśmy się jak to zrobić najlepiej. Nie chodziło o to, żeby samemu coś wysłać, a zrobić to tak, że ten kto otrzyma pieniądze zrobi z tego jak najlepszy użytek. Wybraliśmy dwa projekty i jestem przekonany, że dzięki takiej decyzji te pieniądze naprawdę ludziom pomogą.
Czytaj więcej: Sergi Samper dla Goal.pl: Pytałem polskich kolegów o Szczęsnego. Odpowiedź jest jasna [WYWIAD]
Komentarze