Ruch zrobił wszystko, aby Widzew wygrał. Kamiński miał swoje show [WIDEO]

Widzew Łódź pokonał Ruch Chorzów (2:1) w zaległym spotkaniu 12. kolejki PKO Ekstraklasy. Niebiescy od 65 minuty musieli grać w dziewiątkę.

Widzew Łódź - Ruch Chorzów
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Widzew Łódź - Ruch Chorzów
  • Widzew Łódź przerwał serię bez wygranej w lidze
  • Drużyna Daniela Myśliwca pokonała Ruchu Chorzów, który przez długi czas musiał grać w dziewiątkę
  • Gole w sobotnim spotkaniu strzelili Mateusz Bartolewski dla gości oraz Fabio Nunes i Jordi Sanchez dla gospodarzy
  • Na uwagę zasługuje niezwykła dyspozycja Krzysztofa Kamińskiego. Robił co mógł, aby Niebiescy nie przegrali

Trzy gole, czerwone kartki i od groma emocji w meczu Widzew – Ruch

Widzew Łódź w meczu przyjaźni z Ruchem Chorzów zagrał bez dziewięciu kluczowych zawodników. Mimo wszystko łodzianie liczyli na przerwanie serii trzech meczów bez wygranej. Niebiescy natomiast mieli nadzieję na pierwszy wyjazdowe zwycięstwo w sezonie.

W pierwszych trzech kwadransach rywalizacji oba zespoły były w stanie oddać tylko po jednym celnym strzale. Więcej powodów do radości mieli jednak goście, którzy na przerwę udali się z jednobramkową zaliczką. Było to efektem szczęśliwego trafienia Mateusza Bartolewskiego z 16 minuty. Ten sam zawodnik uratował też swój zespół w końcówce pierwszej połowie po próbie Frana Alvareza.

Tymczasem tuż po zmianie stron gospodarze doprowadzili do wyrównania. Bramkę na 1:1 zdobył Fabio Nunes, popisując się celnym strzałem z lewej nogi. To jednak był dopiero początek nieszczęść chorzowskiej ekipy.

W kolejnych fragmentach rywalizacji Ruch stracił dwóch zawodników. Najpierw czerwoną kartkę zobaczył Szymon Szymański, co było następstwem faulu na strzelcu gola dla Widzewa. Z kolei w 65. minucie podobna kara spotkała Konrada Kasolika i goście musieli kończyć zawody w dziewięciu.

W końcówce rywalizacji na wysokości zadania w drużynie z Chorzowa stawał z kolei Krzysztof Kamiński. Doświadczony bramkarz w sobie tylko znany sposób stawał na drodze zawodnikom rywali, którzy próbowali zdobyć upragnioną bramkę 2:1. Finalnie to się udało Jordiemu Sanchezowi, który zmienił tor lotu piłki po strzale Marka Hanouska. Trzy punkty zostały zatem w Łodzi.

Komentarze