- Dwie różne połowy miały miejsce w poniedziałkowym starciu z udziałem obu drużyn. Pierwsza do zapomnienia i niezwykle interesująca druga część gry
- Świetne zawody w szeregach gospodarzy rozgrywał Miłosz Kozak, który robił, co w jego mocy, aby Ruch wywalczył pełną pulę
- Na trybunach Stadionu Śląskiego pojawiło się 12783 widzów
Ruch atakował, ale raził nieskutecznością
Ruch Chorzów w poniedziałkowy wieczór zaczął nowy etap w sezonie 2023/2024. 14-krotny mistrz Polski trafił pod skrzydła Jana Wosia, który zajął miejsce zwolnionego Jarosława Skrobacza. Niebiescy jednocześnie liczyli na przełamanie serii 12 spotkań bez wygranej pod wodzą nowego/starego szkoleniowca. Na drodze chorzowian stanął Radomiak, mający za sobą porażkę z Legią Warszawa (0:1).
Zanim zaczęła się rywalizacja na Stadionie Śląskim, to uwagę przyciągała murawa, która delikatnie rzecz ujmując, nie prezentowała się najlepiej. Murawa mogła przynajmniej przypominać boisko przygotowywane do zawodów Beach Soccera. To jednak kwestia drugorzędna.
- Zobacz także: Ekstraklasa – tabela ligi polskiej
Finalnie po pierwszych trzech kwadransach rywalizacji żadnej ze stron nie tylko nie udało się zdobyć bramki, ale nawet poważniej zagrozić bramce rywali. Jedyny celny strzał oddał w końcówce pierwszej połowy Miłosz Kozak. Ogólnie jednak bramkarze obu ekip solidnie się wynudzili.
Zaraz po zmianie stron gospodarze mieli wyborną okazję do tego, aby zdobyć bramę. Przed szansą stanął Daniel Szczepan. Znalazł się w sytuacji oko w oko z Albertem Posiadałą, ale oddał strzał wprost w bramkarza. Wynik nie uległ zmianie. Chwilę później miała natomiast miejsce odpowiedź gości. Pedro Henrique starał się zaskoczyć Krzysztofa Kamińskiego. Próba napastnika była jednak niecelna.
Tymczasem w 50. minucie w roli głównej wystąpił Miłosz Kozak. Ofensywny zawodnik chorzowian oddał mocne uderzenie z lewej nogi, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Z kolei 180 sekund później Tomasz Swędrowski spróbował swoich sił. Niemniej po tej próbie słupek uratował rywali. Ogólnie przez 10 minut drugiej odsłony działo się więcej niż w całej pierwszej połowie.
Ruch kolejny raz bliski gola był natomiast w 68. minucie. Fantastycznym podaniem do Szczepana popisał się Kozak. Z kolei napastnik chorzowian pognał w kierunku bramki rywal. Zamiast oddać strzał, to skupił się jednak niepotrzebnie na padolino i został ukarany żółtą kartką za próbę wymuszenia rzutu karnego. W samej końcówce Ruch jeszcze raz zagroził bramce rywali, ale piłka ostemplowała obramowanie bramki rywali i zawody zakończyły się remisem 0:0.
Komentarze