Pojedynek Brut-Bet Termalici Niecieczy ze Stalą Mielec rozpoczął nowy sezon PKO Ekstraklasy. Trzeba przyznać, że tegoroczny beniaminek grał bez kompleksów i jeszcze przed przerwą szczęśliwie objął prowadzenie. Natomiast już na początku drugiej odsłony goście doprowadzili do remisu. Ostatecznie więcej goli w tym starciu nie zobaczyliśmy 1:1 (1:0), przez co obie drużyny podzieliły się punktami w pierwszej serii gier kampanii 2021/22.
Sporo twardej walki i niespodziewany gol do szatni
Na start nowego sezonu PKO Ekstraklasy byliśmy świadkami rywalizacji dwóch drużyn podobnego kalibru. Stal Mielec w ubiegłym roku awansowała do najwyższego szczebla rozgrywkowego, z kolei po dobrych wynikach w końcówce poprzedniej kampanii rzutem na taśmę zapewniła sobie utrzymanie. Tymczasem Bruk-Bet właśnie wszedł na salony i wszyscy w klubie mają nadzieję, że uda się zostać w elitarnym gronie na dłużej niż kilka miesięcy.
Mariusz Lewandowski dobrze przygotował swój zespół, co było widoczne już od pierwszych minut rywalizacji w Niecieczy. Słonie twardo stąpały po ziemi, nie dopuszczając rywali do łatwych sytuacji bramkowych. Co prawda, Loska musiał ratować zespół z tarapatów już w dziewiątej minucie, ale dzięki przytomnej postawie uratował swój zespół przed stratą gola.
Był to kluczowy moment, który obudził gospodarzy i po paru chwilach to Bruk-Bet przejął inicjatywę, prezentując zdecydowanie lepszy futbol. Odpowiedź podopiecznych Lewandowskiego zobaczyliśmy kilkadziesiąt sekund później, kiedy Wlazło próbował zaskoczyć rywala strzałem z dystansu, jednak nieznacznie się pomylił.
Od tego momentu Gliwa musiał mieć się na baczności. Słonie z każdą kolejną minutą nabierały coraz większej pewności siebie i po 20. minutach Mesanovic był blisko wpisania się na listę strzelców, ale w sytuacji sam na sam z golkiperem zbyt długo czekał na oddanie strzału.
Niespodziewanie bramkarz Stali tuż przed końcem pierwszej połowy popełnił katastrofalny w skutkach błąd. Gliwa rozpoczynając grę podał futbolówkę wprost pod nogi rywali. Bruk-Bet bez większego namysłu ruszył do przodu. Co ciekawe, przypadkową akcję golem zakończył młodzieżowiec Ernest Terpilpowski, dla którego był to debiut w Ekstraklasie.
Stal odpowiedziała zaraz po przerwie, ale później tempo meczu zwolniło
Fatalnie rozpoczęła się druga odsłona dla gospodarzy. Wasilewski został trafiony w rękę po strzale Getingera i sędzia ukarał obrońcę żółtą kartką i po chwili wskazał na wapno. Z koeli rzut karny bez większych problemów na gola zamienił Tomasiewicz.
Gdy wydawało się, że mecz nabierze jeszcze większych rumieńców, Stal wyglądała tak, jakby zadowalał ją punkt. Goście momentami przejmowali kontrolę w spotkaniu, ale w żaden sposób nie potrafili wykorzystać swojej przewagi.
Natomiast Słonie szukały bramki w kontrach oraz stałych fragmentach gry. Trzeba przyznać, że na kolejne trafienia było sporo okazji, ale ostatecznie starcie zakończyło się remisem.
Komentarze