Piotr Rutkowski rozlicza sezon. “Będę tu następne 30 lat”

Piotr Rutkowski w środę spotkał się z dziennikarzami, by rozliczyć kompletnie nieudany dla Lecha Poznań sezon 2023/24. Prezes i właściciel Lecha opowiedział o tym, dlaczego zatrudnił Mariusza Rumaka, jak wyglądał proces wyboru Nielsa Frederiksena, jakie są plany transferowe i jakie konsekwencje wyciągnie wobec swoich pracowników.

Piotr Rutkowski (Lech Poznan)
Obserwuj nas w
Pawel Jaskolka / PressFocus Na zdjęciu: Piotr Rutkowski (Lech Poznan)
  • Piotr Rutkowski w środowe południe spotkał się z dziennikarzami i przez blisko trzy godziny odpowiadał na pytania dotyczące poprzedniego sezonu, przyszłości i potencjalnych zmian w klubie
  • Prezes Lecha Poznań zdradził, że klub negocjował z Maciejem Skorżą w trakcie rundy wiosennej
  • Dowiedzieliśmy się też, że nie dojdzie do zmian w pionie sportowym, że klub sprzeda Filipa Marchwińskiego i Kristoffera Velde, a latem chce pozyskać dwóch skrzydłowych, napastnika oraz lewego obrońcę

Rutkowski podsumował sezon Lecha

Lech Poznań po zupełnie nieudanym sezonie postanowił zorganizować spotkanie z dziennikarzami, na którym Piotr Rutkowski przedstawił kulisy tego sezonu Kolejorza. Współwłaściciel i prezes Lecha przez blisko trzy godziny tłumaczył decyzje klubu, wytykał popełniane przez siebie i swoich współpracowników błędy, klarował plany na przyszłość i odpowiadał na pytania.

Przy Rumaku nikt nie protestował. Blisko był Skorża, myślano o Runjaicu

Zdaniem Rutkowskiego największy błąd Lecha w tym sezonie polegał na złym przygotowaniu się do wyboru zastępcy Johna van den Broma. – W okolicach listopada dojrzewała w nas myśl, że rozstaniemy się z Johnem. Ale gdy decyzja zapadła w grudniu, to okazało się, że nie mamy realnego następcy. Mamy listę trenerów, których obserwujemy, jest na niej około 70 nazwisk. Kilkanaście z nich było naprawdę fajnych. Ale niemal wszyscy mieli ważne kontrakty w swoich klubach – mówił Rutkowski. Wskazał też, że to odpowiedzialność Tomasza Rząsy – dyrektor sportowy po prostu nie przygotował realnej opcji do zastąpienia van den Broma pod koniec zeszłego roku.

Lech rozważał kilka opcji z rynku polskiego, ale ostatecznie postawił na Mariusza Rumaka. – Dzisiaj to wiemy, że to był błąd. Ale wówczas pewnie sami się przekonywaliśmy do tej opcji. Mówiliśmy, że Mariusz będzie w stanie wnieść więcej pracy indywidualnej, że wprowadzi też młodzież, że niewiele potrzeba, by ta drużyna poszła do przodu. To był mój pomysł, ale nikt nie powiedział “Piotr, nie róbmy tego”. Tego oczekuję też od chociażby dyrektora sportowego, by stopował złe pomysły – twierdzi właściciel Kolejorza. Lech próbował się jeszcze wiosną uratować ten sezon. Doszło do kontaktu z Maciejem Skorżą. – Było blisko, byliśmy po rozmowach i wierzyliśmy, że Maciej przejmie drużynę po starciu z Puszczą Niepołomice. Ale ostatecznie trener nam podziękował za te rozmowy. Ma bardzo dobre opcje, pewnie za jakiś czas którąś z nich wybierze – zdradził Rutkowski.

Tylko u nas

W międzyczasie Lech nawiązał współpracę z firmą zewnętrzną, która miała za zadanie przeprowadzić audyt trenerski i pomóc klubowi w wyborze kolejnego trenera. – Postawiłem sprawę jasno: skoro nie potrafimy tego robić wewnętrznie, to trzeba zwrócić się do kogoś, kto nam w tym pomoże – słyszymy.

Firma zebrała kilkadziesiąt nazwisk, zebrała referencje na temat tych kandydatur, dowiedziała się o zapisach w ich umowach, które umożliwiałyby pozyskanie tych szkoleniowców. Lech ścinał kolejne nazwiska, zapraszał na spotkania już coraz węższa grupę trenerów. – Z Nielsem Frederiksenem faktycznie spotkaliśmy się na meczu z Wartą, ale wtedy nie było jeszcze pewności, że to akurat on przejmie nasz zespół od lata. Mieliśmy takich spotkań kilka. Na tamtym etapie mieliśmy czterech-pięciu trenerów z zagranicy na oku, no i Macieja Skorżę – objaśniał prezes lechitów. Frederiksen przeprowadził analizę poznaniaków, zaprezentował to przed władzami klubu. Rutkowskiemu zaimponowało to, jak bardzo rozwinęły się parametry motoryczne piłkarzy podczas jego pracy w Broendby. – W dodatku ma mistrzostwo na koncie. Parł wtedy po nie przez cały sezon i dopiął swego. Uważam, że to bardzo istotne, by ktoś z mistrzostwem w CV do nas trafił. Między innymi przez to nie braliśmy pod uwagę Kosty Runjaica, którego znam od wielu lat. To nie był jedyny czynnik, ale jeden z tych najważniejszych – mówił Rutkowski.

W kwestii przyszłości Rumaka – dostał on zapewnienie zimą, gdy obejmował pierwszy zespół, że będzie mógł wrócić na swoje poprzednie stanowisko, czyli dyrektora ds. szkolenia trenerów. Klub był zadowolony z jego pracy w tej roli. – Ale nie wiem, czy Mariusz będzie tego chciał. Zobaczymy. Teraz jest na urlopie, porozmawiamy po powrocie – zapowiada prezes.

Katastrofalny sezon. “Tak często w szatni nie byłem nigdy”

Lech w minionym sezonie odpadł z Ligi Konferencji Europy po dwumeczu ze Spartakiem Trnawa. Odpadł z Pucharu Polski po meczu z Pogonią Szczecin. A w lidze zajął dopiero piąte miejsce i nie zakwalifikował się do nadchodzących rozgrywek pucharowych. – Panowie, mnie też to wkurza. Chyba nigdy w historii nie byłem tak często w szatni, jak w tym sezonie. Przecież ja wiem, że ci goście potrafią grać w piłkę, ale dlaczego tego nie robili? – pytał Rutkowski: – Najgorzej czułem się po meczu z Pogonią. Po tym 0:5. Nie zrobiliśmy nic. Jak rywal ładuje ci czwartą, piątą bramkę, to chciałbym widzieć reakcję. Chociaż wpier**l mu się w nogi, zrób cokolwiek. Nie widziałem tam złości, reakcji.

Właściciel Lecha podkreślał, że nie jest zadowolony z pracy sztabu szkoleniowego i sam nazwał zatrudnienie Rumaka “błędem” i trzeba było się z nim rozstać wiosną, natomiast jego zdaniem nie zwalnia to z odpowiedzialności samych zawodników. – Nikt nie chce być jeba**m, chodzić pod płot do kibiców i kajać się za porażki. Rozumiem, że w pewnym momencie zapadli się już mentalnie, że te parametry fizyczne wyglądały źle. Rozmawialiśmy chociażby z Kristofferem Velde, by po prostu robił to, co zawsze robił. Zejście do środka, kiwka, strzał. Ale rozkładał ręce. Ale to nie jest problem dotyczący Kristoffera. Patrzę na cały zespół i widzę, że staliśmy się sytymi kotami. Mamy za starą szatnię. Nie mamy tego głodu – wymieniał prezes poznańskiego klubu.

Dlatego klub zapowiada zmiany. Latem ma dojść do sześciu, siedmiu lub nawet ośmiu odejść. – Pracujemy nad sprzedażą Filipa Marchwińskiego i Kristoffera Velde. Jest zainteresowanie. Mieliśmy ofertę za Velde rok temu z Turcji za bardzo dobre pieniądze. Nie chcieliśmy go wówczas sprzedawać, a ponadto w grę wchodziła specyficzne rozliczenie rat za ten transfer. Poza tym z kilkoma zawodnikami po prostu nie wiążemy przyszłości, nie widzimy ich w naszych planach. Część sprzedamy za kwotę odstępnego, nie wykluczamy też oddania któregoś z graczy za darmo. Musimy odmłodzić ten zespół, znów wprowadzić do niego więcej chęci wygrywania i sportowego głodu – wyliczał Rutkowski.

Jednocześnie Lech jest gotów na wydanie pieniędzy w letnim okresie transferowym. Nawet mimo tego, że w ostatnim sezonie zanotował stratę w wysokości 19 milionów złotych. – Nie powiem wam teraz, że rzucimy tyle i tyle milionów euro, bo to nie ma sensu. Jesteśmy gotowi wydawać pieniądze. To jest jasne. I będziemy robić to też na zakładkę, czyli najpierw kupimy, a potem sprzedamy. Nie będziemy uzależniać zakupu graczy od tego, kiedy i kto od nas odejdzie. Czy jest jakaś “granica bólu” przy kwocie, jaką możemy zapłacić za piłkarza? Nie. Wydamy tyle, ile będzie trzeba – zadeklarował prezes Kolejorza. Poza tym usłyszeliśmy, że do klubu wrócą zawodnicy wypożyczeni – Antoni Kozubal, Jakub Antczak czy Maksymilian Pingot. Oni są brani pod uwagę przy konstruowaniu kadry pierwszego zespołu na kolejny sezon. Pod znakiem zapytania stoi przyszłość innych wypożyczonych – Filipa Wilaka, Krzysztofa Bąkowskiego oraz Filipa Borowskiego.

Nie będzie zmian z pionie sportowym

Wielu kibiców Lecha Poznań domaga się – zwłaszcza po tak katastrofalnym sezonie – zmian w pionie sportowym. Fani apelują o to, by Rutkowski zwolnił dyrektora sportowego Tomasza Rząsę i szefa skautingu Jacka Terpiłowskiego. Prezes Kolejorza zapowiada jednak, że do takich roszad nie dojdzie.

Wiem, że nasi kibice chcą zmian. Żebym wyszedł i powiedział ten do zwolnienia, tamten do zwolnienia. Ale ja tak nie działam. Natomiast chcę podkreślić, że to nie jest tak, że błędy nie mają konsekwencji. Odpowiedzialność spada na mnie, ale też na Tomka i Jacka. Nie jestem zadowolony z transferów. Nie jestem zadowolony z tego, że nie mieliśmy kandydatów do zastąpienia van den Broma. Konstrukcja tej kadry też nie sprawia, że jestem zadowolony. To nie jest tak, że ja rzucam budżet i mówię “bawcie się”, a nikt nie patrzy na efekty. Marginesu błędu nie ma. Po prostu nie ma. Cierpliwość ma swoje granice. Tomek, Jacek i każda osoba w klubie ma tę świadomość – mówił Rutkowski.

Zatem żądania kibiców nie zostaną spełnione – Rząsa i Terpiłowski zostaną na swoich stanowiskach. Ale jeśli można się pokusić tu o czytanie między wierszami, to przekaz był jasny – ten sezon jest ostatnią szansą dla osób, które zasiadają w pionie sportowym obok Rutkowskiego.

POLECAMY TAKŻE

Lech wytyczył sobie jasne priorytety na zbliżające się okno transferowe. – Graliśmy za wolno, mieliśmy zbyt wolnych piłkarzy. Wykupiliśmy dostęp do ogromnej liczby danych w kontekście osiągów fizycznych i na to będziemy mocno patrzeć pod kątem letniego okna transferowego. Frederiksen chce grać intensywnie, a do tego potrzeba zawodników o określonych parametrach – mówił właściciel klubu. Lech ma jasne priorytety transferowe – do klubu na pewno trafi dwóch skrzydłowych, napastnik oraz lewy obrońca. W dalszej kolejności będą to prawy oraz środkowy obrońca. Lechici w pierwszej kolejności przyglądają się Polakom, natomiast obywatelstwo nie jest tu sprawą priorytetową.

Szef Kolejorza nie ukrywał, że nie jest zadowolony z letniego okna transferowego sprzed roku. – Mieliśmy duże oczekiwania względem Gholizadeha i Hoticia. Ale oni nie dali nam w tym roku prawie nic. Były problemy zdrowotne, to jasne, ale patrzymy na fakty. Gholizadeh? Ściągnęliśmy go, gdy był kontuzjowany. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to był błąd. Ale nie stawiamy na nim krzyżyka i nie skreślamy go. Ali deklaruje, że może nam bardzo mocno pomóc w nadchodzącym sezonie. Zrezygnował ostatnio z wyjazdu na kadrę – opowiadał Rutkowski.

Choć krytykowany pion sportowy pozostanie bez zmian, to do roszad dojdzie w sztabie trenerskim. Wraz z Nielsem Frederiksenem do Lecha dołączy jeden asystent zaproponowany przez Duńczyka (miał nim być Jens Olsen z Nordsjaelland, ale ten prawdopodobnie zostanie tam pierwszym trenerem). Niemal przesądzone są zmiany w sztabie medycznym. Pod znakiem zapytania stoi przyszłość trenerów od przygotowania fizycznego. Rafał Janas odchodzi z Lecha. Grzegorz Wojtkowiak został trenerem drużyny rezerw.

Od zimy seria błędów

Podczas spotkania padło wiele pytań o to, jakie błędy zostały popełnione przez Lecha w tym sezonie. Do tego, że Rumak był błędem – Rutkowski się przyznał. Do “sytych kotów” w szatni – również. I do złych transferów latem także. A co z zimowym oknem transferowym, gdy Lech po raz pierwszy od wielu lat nie ściągnął żadnego napastnika?

Przed i w trakcie obozu w Turcji mieliśmy cały zespół zdrowy. Nie było tylko jeszcze Dagerstala, a Gholizadeh był na zgrupowaniu kadry. Myśleliśmy wtedy, że wystarczy lekki tuning, dokręcenie paru śrubek i to ruszy – tłumaczył Rutkowski. Ale przecież na sam koniec obozu poważnego urazu doznał Artur Sobiech, a Mikael Ishak pokiereszował żebra i wypadł na dłuższy czas.

Artur, tak, wiedzieliśmy wtedy, że wypada. Ale wierzyliśmy, że Szymczak wskoczy w jego miejsce i tyle. Do tego w ataku mógł grać też Marchwiński. A co do Mikaela… Nie jestem lekarzem, nie znam się na niuansach, ale to była zła diagnoza. Miał pauzować trzy tygodnie, wypadł na dwa miesiące… – rozkłada ręce Rutkowski.

Prezes Lecha był też rozczarowany tym, że Mariusz Rumak nie wprowadzał wiosną młodych graczy do gry. Rzecz tyczy się zwłaszcza Maksymiliana Dziuby, który jeździł z Lechem po całej Polsce, nie grał, a później po tych podróżach jeździł na mecze rezerw. Co do rezerw – Rutkowski zaznaczył, że źle się stało, iż drugi zespół spadł z ligi, ale nie chciał dorzucać do tej drużyny doświadczonych graczy spoza klubu. – Balansowaliśmy między spadkiem i utrzymaniem od kilku sezonów. Być może powinniśmy inaczej rozstrzygnąć sytuację z trenerem, bo trener Węska od lutego myślał już o tym, że będzie w sztabie Marka Papszuna… – zdradził. Węska wraz z końcem sezonu żegna się z Lechem – mówiło się, że był w potencjalnym zespole Papszuna do reprezentacji Polski, a teraz ma trafić do Rakowa.

“Jesteśmy silni”. Lech przed nie-rewolucją

Prezes Lecha nie chciał rzucać hasłem o nadchodzącej rewolucji, ale przyznał, że zmiany są nieuniknione. – Chciałoby się zapomnieć o tym sezonie. Ale nie zapomnimy. Ja na pewno nie zapomnę – deklaruje: – Pytasz, czy mam takie momenty, gdy myślę “na co mi to? Po co te nerwy?”. Oczywiście, że czasem takie myśli przychodzą do głowy. Ja doskonale wiem, co się o mnie mówi. Ale później przypominam sobie chociażby gola na 3:0 we Florencji i wiem, że dla takich momentów warto to wszystko robić.

Rutkowski zapowiedział, że nie zamierza rozstawać się z Lechem. – Będę tu i następne 30 lat. A później może będzie mój syn. Nie zostawiam Lecha – zapowiedział. Ale przyznał, że oprawa z Legią go zabolała. – Gramy taki mecz, który każdy chce wygrać. Byliśmy jeszcze w grze w Ekstraklasie, prestiżowe starcie. Piłkarze wychodzą i widzą taki napis… Zabolało.

Szef Kolejorza przyznał, że klub stanął w miejscu. Zaprzepaścił w tym sezonie szansę na rozwój. Wyraził żal z uwagi na to, że nie udało się pociągnąć dalej współczynnika w rankingu UEFA. Straty finansowe powodują, że nie wszystkie inwestycje da się zrealizować. – Chcielibyśmy postawić na przykład kolejne boiska treningowe. Ale przez tę stratę musimy odłożyć to na później – mówi.

Rutkowski przyznał jednak, że sytuacja nie jest tak zła, jak w 2018 roku. – Wtedy były zgliszcza, popiół. Teraz mówię wam otwarcie, że jesteśmy i będziemy silni. To moja zapowiedź. Mamy kręgosłup drużyny, wierzymy w Frederiksena, włożymy dużo pracy w letnie okno transferowe. Pytacie o cele… Przecież wiecie, że nie będę się napinał. Lech zawsze walczy o trofea. Kropka – stwierdził właściciel Kolejorza.

Komentarze