Raków Częstochowa w próbie generalnej przed spotkanie IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy zremisował z Jagiellonią Białystok. Niebiesko-czerwoni stosunkowo szybko objęli dwubramkowe prowadzenie w starciu z ekipą Macieja Stolarczyka. Ostatecznie musieli zadowolić się remisem.
- Raków Częstochowa nie wygrał w drugim kolejny meczy ligowym
- Punkty wicemistrzom Polski urwała Jagiellonia Białystok
- Trenerzy Marek Papszun i Maciej Stolarczyk podzielili swoimi opiniami na temat zawodów
Trenerski dwugłos po meczu Raków – Jagiellonia
Raków Częstochowa prowadził 2:0 już po 10 minutach rywalizacji z Jagiellonią Białystok. Było to efektem gola Bartosza Nowaka i samobójczego trafienia Bojana Nasticia. Po zmianie stron goście wzięli się jednak solidniej do pracy i po golach Nene i Jesusa Imaza doprowadzili do wyrównania. Trenery obu ekip podzielili się opiniami na temat zawodów po ostatnim gwizdku sędziego.
Marek Papszun (Raków Częstochowa): – Zrobiliśmy dużo, aby to spotkanie wygrać. Chyba najwięcej z tych wszystkich ligowych, ale to nie wystarczyło. W poprzednich czterech meczach Jagiellonia była w każdym z nich lepsza pod względem statystyk, powinna zdobywać komplety punktów, a ostatecznie wywalczyła tylko trzy oczka. Dzisiaj szczęście im dopisało. Dzisiaj w żaden sposób nie powinna wygrać, ale zremisowała. Nie potrafiliśmy zamknąć spotkania. Gdyby to się udało, byłoby po meczu. W Zabrzu zagraliśmy słabo, więc nie mieliśmy na co liczyć. Dzisiaj nie przypilnowaliśmy wyniku i zremisowaliśmy.
Maciej Stolarczyk (Jagiellonia Białystok): – Cóż można powiedzieć po takim spotkaniu. W pierwszej połowie zagraliśmy słabo. Praktycznie przewagi, którą tworzył sobie Raków, był efektem przegranej walki w środku pola. Na plus jest jednak rezultat. Dzisiejsze spotkanie pokazało, ile jeszcze pracy przed nami. Chciałbym podkreślić, że zawodnicy w przerwie dobrze zareagowali, a to było ważne w kontekście meczów, które za nami.
Czytaj więcej: Atomowy początek Rakowa nie wystarczył do zwycięstwa
Komentarze