Lechia nie chce być spisywana na straty
Motor Lublin przystępował do potyczki z Lechią Gdańsk w roli zdecydowanego faworyta. Obie ekipy przed startem rywalizacji w ramach 19. kolejki PKO BP Ekstraklasy dzieliła różnica 14 oczek. Mimo wszystko zespół Johna Carvera miał nadzieję, że uda się sprawić niespodziankę na terenie zespołu z Lublina.
W pierwszej odsłonie żadnej z drużyn nie udało się skierować piłki do siatki. Co prawda więcej z gry mieli gospodarze, utrzymujący się dłużej przy piłce. Niemniej gdańska ekipa wydawała się bardziej konkretna, tworząc sobie więcej sytuacji strzeleckich.
Worek z bramkami został natomiast rozwiązany dopiero po zmianie stron. Pierwszy gol padł w 78. minucie. Wówczas Bartosz Wolski strzałem z mniej więcej 14 metrów wpisał się na listę strzelców.
Gdy wydawało się, że trzy oczka zostaną w Lublinie, to kontrowersyjną decyzję w 84. minucie podjął arbiter zawodów. W mediach społecznościowych się zagotowało. Padały hasła w stylu: “Karny z kapelusza”. Rozjemca zawodów uznał, że piłkę ręką dotknął Matheu Scalet. Chociaż telewizyjne powtórki nie wyjaśniły tego w 100 procentach. W każdym razie jedenastkę na gola zamienił Camilo Mena i spotkanie zakończyło się remisem.
Za tydzień lublinianie zmierzą się na wyjeździe z Koroną Kielce. To może być potyczka wyjątkowa dla wiceprezesa Motoru Łukasza Jabłońskiego oraz dyrektora sportowego Pawła Golańskiego, którzy w przeszłości byli pracownikami Złocisto-krwistych. Lechię natomiast czeka batalia na Polsat Plus Arena Gdańsk z Lechem Poznań.
Zobacz też: ŁKS wkrótce z nowym napastnikiem
Komentarze