- Mikael Ishak odpowiada na pytanie Goal.pl, które przedłużenie umowy, to w 2022, czy to sprzed kilku dni było dla niego trudniejsze
- Szwedzki napastnik wskazuje dwie drużyny, które jego zdaniem są głównymi rywalami Lecha Poznań do zdobycia mistrzowskiego tytułu w tym sezonie
- Ishak przyznaje, że kiedyś żył bardzo daleko od Boga, ale po tym gdy “narodził” się po raz drugi, wszystko się zmieniło
Wiedziałem, że Lech przyjdzie i wiedziałem, że podpiszę
Kiedy Mikael Ishak trafił do Lecha latem 2020 roku nikt nie wiedział jak będzie wyglądała przygoda Szweda z wielkopolskim klubem. Musiał zastąpić cenionego w Poznaniu Christiana Gytkjaera, a to wcale nie było łatwe. Były gracz między innymi FC Koeln, Parmy, FC Nuernberg czy duńskiego Randers szybko jednak udowodnił, że Lech trafił tym transferem w dziesiątkę.
Ishak ma już na koncie mistrzostwo Polski, ponad 60 goli w Ekstraklasie i bardzo udane mecze w pucharach. Ale, jak mówi, wciąż jest nienasycony. W tym sezonie znów chce poczuć smak wygrania ligi. Przyznaje też, że perspektywa zdobycia 100 goli w lidze dla Lecha to kuszące wyzwanie. W długiej rozmowie z Goal.pl kapitan “Kolejorza” poruszył wiele, nie tylko sportowych tematów.
Piotr Koźmiński, Goal.pl: Które przedłużenie umowy było dla ciebie trudniejsze? To sprzed dwóch lat, czy to z ostatnich dni?
Mikael Ishak: Ostatnie przedłużenie, to “świeże”, było łatwiejsze. Mieszkaliśmy tu już dwa lata dłużej, mój syn zaczął grać w akademii. W przyszłym roku młodszy syn pójdzie do przedszkola, które jest w tym samym budynku co szkoła jego brata. W klubie wszystko jest poukładane. Wiemy co mamy grać, mamy bardzo dobry sztab szkoleniowy. Mówię tu nie tylko o pierwszym trenerze, ale i asystencie. W Poznaniu czujemy się doskonale, mamy tu przyjaciół. Wszystkie te czynniki sprawiły, że to była tak naprawdę łatwa decyzja.
Jak długo trwały negocjacje?
Myślę, że zajęło to kilka dni. Dla mnie ważne było, aby wiedzieć jak bardzo klub tego chce. Czy nadal bardzo, czy może jednak nie do końca. Ale tak naprawdę wiedziałem, że na pewno będą chcieli podpisać nowy kontrakt. Po prostu czekałem nich. Przyszli i kilka dni później było po wszystkim.
- Zobacz także: Jak ulepszyć konferencje prasowe w Ekstraklasie?
Czy podjąłeś decyzję samodzielnie? Ponieważ powiedziałeś kiedyś, że jesteś szefem w trakcie kariery, a potem to twoja żona będzie decydować..
Zawsze rozmawiam z żoną o ważnych sprawach, ale ona jest otwarta na wszystko. I jak powiedziałem wcześniej, to prawda, że w futbolu ja decyduję. Gdzie pójdziemy potem, to już jej decyzja. Ale widzę, że jest tutaj szczęśliwa. Nie miało więc sensu przeprowadzać się gdzie indziej. Synowie też są szczęśliwi, ja jestem… Dlatego zostajemy.
Wiem, że to nie jest łatwe, ale czy możesz spróbować policzyć mniej więcej ile ofert odrzuciłeś jako zawodnik Lecha?
Dostawałem oferty, ale klub je odrzucał. Miałem kontrakt, więc tak naprawdę nie zależało to ode mnie. Prawie w każdym okienku, kiedy został mi rok, półtora do końca umowy, zacząłem dostawać dużo zapytań, propozycji. Potem, gdy zostało pół roku, to jeszcze więcej. Na przykład w sezonie mistrzowskim. Zimą miałem bardzo poważną ofertę. Ale wiedziałem, że nawet nie chcę jej rozpatrywać. Byliśmy numerem jeden w lidze i o to samo walczyliśmy wiosną. Natomiast powiem tak: dostając oferty z Europy, zawsze najpierw rozpatrzyłbym pozostanie w Lechu. Bo jeśli się przenosisz, musisz zacząć wszystko od nowa, prawda? Musisz udowodnić swoją wartość. Musisz… Tak, w zasadzie iść od zera. A ja gram swój najlepszy futbol, kiedy jestem kochany, kiedy czuję się komfortowo, kiedy mam zaufanie. I mam opaskę kapitana. A to wszystko mam w Poznaniu.
Oferty z Dubaju i Arabii Saudyjskiej zostały na pamiątkę
A nadal masz na mailu ofertę z Dubaju? W wywiadzie dla Interii powiedziałeś kiedyś, że zostawiłeś sobie na pamiątkę, bo to były ogromne pieniądze.
Tak. Jedną z Dubaju i jedną z Arabii Saudyjskiej. I prawdą jest, że kilka osób nie mogło zrozumieć jak mogłem to odrzucić. Obie były na bardzo wysokim poziomie finansowym, ta saudyjska jeszcze wyższa, na pewno byłby to najwyższy kontrakt w mojej karierze. Z jednej strony ciężko się nad tym nie pochylić. W Dubaju chodzi o wygodne życie, słońce, oferują ci bilety w klasie biznes, oferują ci samochód, dom. Prywatna szkoła dla dzieci, pamiętam, że o tym też mówili. I po prostu samo życie. W luksusie. A Arabia Saudyjska wiadomo, że jest inna. I myślisz, że jeśli podpiszesz tam umowę, to już nigdy potem nie będziesz musiał pracować. Ale… Pieniądze to nie wszystko przecież…
Z jednej strony tak, ale z drugiej pamiętam z filmu “Ja, Kapitan” stacji Canal +, że jeden z trenerów powiedział, że u ciebie w domu było dużo miłości, ale mało pieniędzy, że ciężko wam było. Przeszły ci te czasy przez głowę, gdy patrzyłeś na te milionowe kontrakty?
Dorastałem w niezbyt bogatej rodzinie, to prawda. Borykaliśmy się z problemami ekonomicznymi. Nawet na niektóre turnieje, na które wybieraliśmy się z klubem, nie było mnie stać. W sensie opłacenia różnych rzeczy. Wtedy mój klub sponsorował mnie, abym mógł pojechać. Na przykład pojechaliśmy na obóz treningowy i trzeba było samemu zapłacić za bilety lotnicze, a ja nie mogłem. Dorastałem bez pieniędzy, więc wiem, jak to jest. Kiedy zostałem piłkarzem, to się oczywiście zmieniło. Miałem lepsze kontrakty jak w Bundeslidze, i gorsze, gdy na przykład nie otrzymałem pieniędzy od Parmy. Pod tym względem też widziałem wiele. Ale jeszcze raz: pieniądze nie mogą decydować o życiu w sposób zupełnie dominujący. Przyjechałem z rodziną do Poznania. Wszystko tu zadziałało jak trzeba. Zobacz, w 2027 roku będzie siedem lat naszego pobytu. To oznacza, że to miejsce jest naszym drugim domem. I właśnie dlatego żadna przeprowadzka nie jest nam teraz potrzebna. Wyjazd w inne miejsce to też zawsze ryzyko. Możesz doznać na przykład kontuzji, twoja rodzina w tym czy tamtym może potrzebować pomocy. Jak się zachowa nowy pracodawca? Nie wiem. A ja wiem jak się zachowa Lech. Bo oni zawsze byli ze mną i moją rodziną, kiedy trzeba było. Tutaj jestem spokojny, wiem, że mogę na nich liczyć. Dla mnie to ważne.
Czyli, nigdy nie będziesz żałować odrzucenia tych ofert, nawet tych “złotych”?
Nie, nigdy. Z jeszcze jednego powodu. To inny futbol. A ja czuję, że wciąż jestem głodny. Za bardzo kocham futbol, żeby tam iść. Chcę wciąż wygrywać. Chcę czuć tę presję, także wtedy, gdy nie zagramy dobrego meczu. Ale kiedy grasz dobrze, to wszyscy cię kochają. Ta presja, by zawsze chcieć wygrywać. Tam tego nie będzie. Tam masz 3-4 tysiące ludzi na meczu. Ja nie chcę obojętności w piłce. Grałem w klubach większych i mniejszych. Zdecydowanie wolę te większe, z pełnymi trybunami i emocjami pod sufit.
Jak długo pogra w Lechu? O tym zadecyduje… ciało
To skoro nie pieniądze, to czy jest jakaś siła, która cię może wyrwać z Lecha? Albo inaczej, czy wyobrażasz sobie zakończenie kariery w Poznaniu?
Myślę, że to zależy od tego, jak będę się spisywał, w jakiej kondycji będzie moje ciało. Jeśli będę czuł, że nadal mogę dać coś klubowi, to będę tu grał. Natomiast gdy poczuję, że ciało zaczyna się opierać, że tracę motywację, to wtedy lepiej przestać. Ale jak na razie czuję się dobrze. Czuję się głodny, zmotywowany. Chcę więc kontynuować. Natomiast nie chcę tu być tylko, aby być, przedłużać sztucznie ten pobyt. Chcę, aby kibice Lecha zapamiętali mnie jako bardzo dobrego piłkarza, w bardzo dobrej formie.
Masz obecnie 78 goli dla Lecha we wszystkich rozgrywkach. Dobicie do 100 wydaje się pewne, ale czy dasz radę wejść do Klubu 100, czyli strzelców 100 goli w Ekstraklasie? Twój licznik wskazuje 61 ligowych trafień.
Myślę, że jest to zrobienia. Oczywiście nie jest to łatwe. Ale to może być fajny cel, wyzwanie.
Rozegrałeś wiele meczów dla Lecha Poznań. Czy ten ostatni przeciwko Legii umieściłbyś w top 3?
To był bardzo dobry mecz. Oba zespoły się otworzyły, od początku grały dobry futbol. Mogę więc sobie wyobrazić, że dla fanów było to bardzo przyjemne do oglądania. Nieważne, czy na stadionie, czy na kanapie. To był fajny mecz. Skończyło się wysokim wynikiem, ale gdybyśmy wygrali 1:0, to też powiedziałbym ci, że jestem szczęśliwy. Generalnie jednak ze względu na to co się działo na boisku, to tak: zaliczyłbym ten występ do trzech najlepszych meczów Lecha w jakich brałem udział.
Wielokrotnie przyznawałeś, że pokonanie Legii to wyjątkowe uczucie, prawda?
Tak. Z jednej strony to trzy punkty jak za każdy inny mecz, ale z drugiej dają ci jakby trochę więcej. Pewność siebie, fani… Są mecze, które wygrywasz i jest to wyjątkowe uczucie. Czujesz i widzisz jak całe miasto się cieszy. A kiedy ich uszczęśliwiasz, sam stajesz się szczęśliwy.
Brak tytułu? “Tak, byłbym rozczarowany”
A czy jeśli – odpukać dla Was – nie zdobędziecie w tym roku tytułu, to będziesz rozczarowany?
Tak, będę rozczarowany. Ale wiem też jaka jest piłka nożna. Zaliczamy bardzo dobry sezon, a mamy w tabeli tylko dwa punkty przewagi. A gdyby zapytać kogoś z Jagiellonii, czy Rakowa o rozczarowaniu jeśli nie będzie tytułu, to odpowiedzą dokładnie tak samo. Będą rozczarowani, jeśli nie zostaną mistrzami. Czyli, na końcu ktoś będzie niepocieszony. Mam tylko nadzieję, że to nie będziemy my. Musisz wygrywać, a przy tym być pokorny. Trzeba ciężko pracować, ale też nie narzucać sobie za dużej presji. Zwłaszcza, że mamy młody zespół. Presją też trzeba zarządzać. Była przez cały tydzień, od poniedziałku słyszało się “Legia, Legia”. Dlatego po meczu trzeba to z siebie zrzucić. Zrelaksować się, odpocząć. Szukać równowagi w tym wszystkim.
Można porównać te dwie drużyny, mistrzowską z 2022 z obecną?
Myślę, że tamta była silniejsza w sensie personalnym. Mogłeś wystawić dwie 11 i nie wiedziałbyś, która jest pierwsza, a która druga. Za to obecny zespół gra według mnie lepszy futbol.
Za co odpowiada Niels Frederiksen. Pracowałeś z wieloma trenerami. Co możesz o nim powiedzieć?
Jest świetnym trenerem, dobrze tym wszystkim zarządza. A przy tym chciałbym też docenić rolę jego asystenta, który również wykonuje doskonałą pracę. W sumie nawet nie wiem od czego zacząć. Zmienili wszystko. Na pewno bardzo mi się podoba, że nie patrzą na nazwiska. Nie grasz bo nazywasz się tak czy tak. Grasz, bo jesteś w formie. Jest wiele wymagań i musisz robić to, czego chcą. Stawiają wymagania, których musisz przestrzegać. Dlatego ogromne gratulacje dla klubu, że sprowadzili osoby jakich dokładnie potrzebowaliśmy. Frederiksen doskonale przeczytał zawodników. Jeden przykład: czy Afonso Sousa to inny Afonso Sousa niż wcześniej? Nie, to ten sam gość, ale widać przecież różnicę na boisku.
Mówimy o walce o tytuł, kogo uważasz za najgroźniejszego rywala?
Widzę to tak jak wygląda obecnie tabela. Czyli, Raków i Jagiellonia. Bardziej podoba mi sie styl Jagiellonii, jest ofensywny, bliższy temu, co lubię. Raków nie jest tak przyjemny do oglądania jak oni. Ale uważam też, że Raków będzie wyżej w tabeli niż Jagiellonia.
Czyli, twoim zdaniem podium będzie wyglądało tak, że Lech pierwszy, Raków drugi, Jagiellonia trzecia?
Tak szczerze, to nie za bardzo mnie obchodzi kto będzie drugi czy trzeci. Chciałbym, aby Lech był pierwszy. Reszta nie ma dla mnie znaczenia.
Legia dostała solidny policzek
W gronie kandydatów do tytułu nie wymieniłeś Legii, waszego odwiecznego rywala. Faktem jest, że tracą trochę punktów do was…
Z jednej strony byłoby głupotą wykluczać kogokolwiek. Ale w Poznaniu dostali od nas solidny policzek, zepchnęliśmy ich tym samym jeszcze niżej.
Czyli, wygrywając z Legią upiekliście dwie pieczenie na jednym ogniu…
Dokładnie tak.
Spory udział w tym zwycięstwie miał Antoni Kozubal. Co sądzisz o skali jego talentu? Grałeś w Lechu z kilkoma bardzo utalentowanymi piłkarzami…
Ma szansę zostać wyjątkowym piłkarzem. Pamiętam, kiedy przyjechałem tutaj w 2020 roku, to trenował z nami i od razu było widać, że jest bardzo dobry. Potem poszedł na wypożyczenie do 1. Ligi, a powiem szczerze, że ja tych rozgrywek nie śledzę, więc nie wiedziałem jak to u niego wygląda. Ale kiedy wrócił, szybko można było zauważyć, że zrobił postęp. Jest wielkim talentem, a przy tym cechuje go pokora. Ma pewne cechy, które sprawiają, że ma szansę zostać piłkarzem, który zagra w lepszej lidze niż Ekstraklasa.
Dostał teraz powołanie do reprezentacji. Nie za wcześnie? Niedawno mieliśmy przypadek Maxiego Oyedele, który został rzucony na bardzo głęboką wodę. Nie boisz się, że tak samo może być z Kozubalem?
Zawodnik, o którym wspomniałeś miał chyba mniejsze doświadczenie od Antka, który zagrał o ile pamiętam 15 meczów z rzędu w podstawowym składzie Lecha. To o czymś świadczy. Natomiast podoba mi się zachowanie trenera Polaków, że nie boi się powoływać młodych. W Szwecji często selekcjonerzy bywają pod tym względem dużo bardziej zachowawczy i zawodnik długo musi czekać na powołanie. Niektórzy nawet do 28. Roku życia. A co do Kozubala. Nikt nie zakłada przecież, że zostanie od razu kapitanem drużyny czy że zastąpi Lewandowskiego. Ale to, że jest w grupie tych piłkarzy to dobry znak. Polska powinna być zadowolona, że ma Kozubala, Gurgula. To przyszłość reprezentacji. I jeszcze raz brawo za odwagę dla selekcjonera. Bardzo mi się podoba takie sięganie po młodych.
Żył daleko od Boga, wciąż uważa się za grzesznika
Odejdźmy na chwilę od sportu. Wiem, że często o tym mówisz, ale w świecie, który ma problem z wartościami, warto… Podkreślasz swoje przywiązanie do Bibli, do Jezusa. Czy można powiedzieć, że któregoś dnia narodziłeś się po raz drugi?
Zdecydowanie tak. Według mnie nie rodzisz się chrześcijaninem, w sensie to się nie dzieje automatycznie. Ok, moi rodzice też są chrześcijanami, w takim domu się wychowałem. Ale… musisz dojść sam do pewnego etapu., poznać Biblię i zaakceptować w swoim życiu Jezusa. Musisz dojrzeć do tego, że to twój Pan i Zbawiciel. Twój wybór. Jeśli go podejmiesz, to potem już wiesz co robić. Co z tego, że urodziłem się w rodzinie chrześcijańskiej, skoro długo byłem daleko od Boga, nie żyłem tak jak powinienem, robiłem…
Ale co złego robiłeś? Jesteś normalnym, miłym facetem. Przecież nie biegałeś z bronią, nie robiłeś krzywdy innym…
Nie znałeś mnie wcześniej. Po prostu żyłem daleko od Boga. Zresztą, wciąż jestem grzesznikiem. Ale odnalazłem drogę do Pana. To jest dla mnie najważniejsze. Nawet jeśli jesteś z rodziny chrześcijanskiej, to wciąż możesz żyć tak jak chcesz. Ale jeśli zaakceptujesz Jezusa, to żyjesz tak jak on chce. A to ogromna różnica. Jeśli uwierzysz, że On umarł za ciebie na krzyżu, to zaczynasz się zmieniać. I ja się zmieniłem.
Jezus jak mówisz odmienił cię, gdy już byłeś dorosły. A gdybyś za młodu nie został piłkarzem, to patrząc na dzielnicę, gdzie się wychowałeś… Czy byłoby niebezpieczeństwo, że zszedłbyś na złą drogę?
Na szczęście nasza dzielnica, choć na pewno nie do końca bezpieczna, była też pełna futbolu. Dla nas to był jakby taki wentyl bezpieczeństwa. Zanurzaliśmy się w piłce, to nas w pewnym sensie chroniło. Choć oczywiście, też nie całkiem, nie do końca. Widzieliśmy te złe rzeczy, które działy się dookoła. Kolega, który w szatni klubu siedział obok mnie został zastrzelony. Jego brat był takim jakby team menedżerem. Nie wiem więc co by było gdyby nie piłka. Wiem, że dorastałem w trudnym miejscu, ale piłka mnie wtedy ochroniła. I za to też jestem futbolowi wdzięczny.
Komentarze