Migouel Alfarela o swojej przyszłości: Jestem zdeterminowany, aby to zrobić [NASZ WYWIAD]

Migouel Alfarela w zimowym okienku transferowym trafił z Legii na wypożyczenie do greckiej Kallithea Athens. Francuz miał być hitem transferowym, ale w Warszawie nie "odpalił". Co się stało i jaka będzie jego przyszłość? O tym Alfarela opowiedział w wywiadzie dla goal.pl. To jego pierwsza rozmowa po zmianie klubu.

Migouel Alfarela
Obserwuj nas w
Konrad Swierad/Alamy Na zdjęciu: Migouel Alfarela

Transfer za milion euro

Według nieoficjalnych informacji Legia Warszawa zapłaciła za Migouela Alfarelę około milion euro. Francuz miał być jednym z liderów drużyny budowanej przez Goncalo Feio, ale coś nie zagrało. Były gracz Bastii zdobył w lidze raptem jedną bramkę, a z meczu na mecz grał coraz mniej.

Kibice Legii zaczęli się niecierpliwić, ale to samo odczuwał sam piłkarz. W końcu Francuz doszedł do wniosku, że dalszy pobyt w Legii, przynajmniej w najbliższym czasie, nie ma sensu. Odszedł na wypożyczenie do Kallithei Athens, ale… W pierwszej rozmowie po zmianie klubu, specjalnie dla goal.pl zapewnia, że to nie jest jego ostatnie słowo w Legii.

Piotr Koźmiński, dziennikarz goal.pl: Jak się czujesz w Kallithei? Grałeś już w kilku meczach, a niedawno wasza drużyna wygrała ważny mecz z Atromitosem…

Migouel Alfarela: Szczerze mówiąc, czuję się tutaj świetnie! Jest kilku Francuzów w drużynie, co bardzo ułatwiło mi adaptację. Relacje z trenerem i właścicielami są super, mówimy tym samym językiem piłkarskim. Kallithea to klub rodzinny, zarządzany przez dwóch pasjonujących się piłką braci. Mimo konkurencji ze strony dużych klubów w Atenach, wykonują świetną robotę. Atmosfera tutaj przypomina mi Bastię, gdzie również było bardzo rodzinnie, przyjaźnie. Chciałem i potrzebowałem więcej gry, żeby znów poczuć radość na boisku. I teraz właśnie to czuję: frajdę i pozytywną energię!

Głównym celem Kallithei jest utrzymanie się w greckiej ekstraklasie, prawda?

Tak, to kluczowe i jestem przekonany, że klub zasługuje na to w pełni! Właściciele włożyli ogromny wysiłek w budowanie tego projektu. Infrastruktura nie jest może imponująca, ale nadrabiamy to innymi atutami jak mentalność i zaangażowanie. Jestem tutaj, by pomóc drużynie osiągnąć ten cel. Trener mi ufa, ale wiedział też, że brakowało mi rytmu po kilku miesiącach bez regularnej gry. Dlatego wprowadzał mnie do gry stopniowo, by uniknąć ryzyka kontuzji. Zaczynałem na ławce, ale przeciwko Atromitosowi miałem już pierwszą okazję gry w podstawowej jedenastce…

A jakie opcje miałeś zimą, by zmienić klub?

Miałem kilka propozycji. Francuskie Angers było zainteresowane, ale ich priorytet zmienił się po przebudzeniu ich napastnika, Le Paula. Z mojej strony gratulacje dla niego! Szkocki Hibernian i rumuńska Universitatea Craiova również zasięgnęły informacji u mojego agenta i w Legii. Ale nic z tego nie wyszło, bo wtedy już podjąłem decyzję o dołączeniu do Kallithei. Od samego początku miałem dobre przeczucie co do właścicieli i to było decydujące w moim wyborze.

Rozważałeś pozostanie w Legii?

Po kolei. Projekt Legii był dokładnie przemyślany. Po udanym sezonie w Bastii wiedziałem, że opuszczenie tego klubu nie będzie łatwe, zwłaszcza w obliczu trudnej sytuacji finansowej francuskich drużyn. To sprawiało, że transfer był jeszcze trudniejszy do przeprowadzenia. Wtedy mój agent przyjechał na ostatni mecz sezonu do Warszawy, by zdobyć jak najwięcej informacji: o mieście, klubie, infrastrukturze…

Po tym co mi przekazał bardzo szybko podjąłem decyzję: chciałem dołączyć do Legii. Przeszedłem przez „wojnę” z Bastią, by zrealizować ten transfer, mimo całej miłości, którą klub okazał mi i mojej rodzinie przez dwa lata. Projekt, który przedstawili mi w Legii, zachwycił mnie na wszystkich poziomach: sportowo obiecano mi kluczową rolę w ataku, w systemie z dwoma napastnikami, co jest moim ulubionym schematem gry. Ponadto adrenalina i wymagania kibiców również mnie przyciągały. To wszystko sprawiło, że w stu procentach byłem przekonany do tej decyzji.

To jaką masz naturalną pozycję na boisku?

Jestem napastnikiem i moja rola jest jasna: decydować o wyniku, czy to strzelając gole, czy asystując. Ale dla mnie piłka nożna to nie tylko liczby, to również przyjemność i widowisko. Lubię ekscytować kibiców, wnosić nutkę kreatywności i emocji na boisko. Czuję się najlepiej w środku, w okolicach pola karnego, ale nieważne, na jakiej pozycji gram. Mój cel pozostaje ten sam: wpływać na grę ofensywną i robić różnicę dla drużyny.

Twój pobyt w Legii był jednak rozczarowaniem. Dlaczego?

Z powodu negocjacji, które trwały ponad dwa i pół miesiąca, nie miałem pełnego letniego obozu przygotowawczego. Mimo tego nie poddałem się. Ciężko pracowałem, by być gotowym i wnieść jak najwięcej do drużyny, gdy tylko nadarzy się okazja. Zaczynałem stopniowo, wchodząc na boisko w meczach przeciwko Piastowi Gliwice i Puszczy Niepołomice. Coś ruszyło, gdy zagrałem przeciwko Radomiakowi. Po raz pierwszy wystąpiłem wtedy w podstawowym składzie i zaliczyłem asystę przy bramce Kapustki. Potem zagrałem w pierwszej jedenastce przeciwko Dricie, gdzie wywalczyłem rzut karny, co skutkowało czerwoną kartką dla obrońcy przeciwnika.

Wygraliśmy ten mecz, a potem znów zagrałem od początku z Motorem Lublin. Zaliczyłem asystę i strzeliłem bardzo fajną bramkę. W tamtym momencie byłem przekonany, że dopiero sie rozkręcam, że będę mógł pokazać moją wartość. Znów zagrałem w podstawie, przeciw Rakowowi, ale po tej porażce już nigdy nie wróciłem do pierwszej jedenastki. Co gorsza, poczułem, że mój czas gry zaczyna być ograniczony, nie przekraczał już 23 minut na mecz. A czasami bywałem nawet poza kadrą meczową. To było trudne do zaakceptowania, uważałem to za niesprawiedliwe, ale jestem profesjonalistą. Zamiast narzekać, skupiłem się na pracy, angażowałem się w pełni. Przyjąłem krytykę kibiców, nigdy nie wypowiadając się na temat swojej sytuacji, ponieważ moim jedynym celem był boisko i okazanie szacunku klubowi.

Relacje z Feio? Wielu by się zdziwiło

A jakie masz relacje z Gonçalo Feio?

Może to zdziwić wielu, ale nasze relacje są bardzo dobre. Przed podpisaniem kontraktu odbyliśmy długą wideo rozmowę, z moją żoną w roli tłumacza. To, co mnie ujęło, to czas, który trener poświęcił na rozmowę, nie tylko o projekcie sportowym, ale również o klubie, wymaganiach, środowisku, życiu w Polsce… Wszystko szczegółowo opisał, z niezwykłą przejrzystością i pasją. Wyjaśnił mi dokładnie, dlaczego chciał zawodnika takiego jak ja, jak zamierza mnie wkomponować w zespół i jaką rolę widzi dla mnie. Jego przemowa przekonała mnie od razu. Szczerze mówiąc, to “prawie” dla niego podpisałem kontrakt. Jego projekt wokół mnie był jasny, ambitny, a ja miałem pełne zaufanie do niego.

A czy wiesz, że byłeś mocno krytykowany przez część kibiców Legii? To cię dotknęło?

Powiem tak: przeszedłem bardzo trudne chwile w życiu, do tego stopnia, że musiałem na sześć miesięcy przerwać grę w piłkę, by pracować na budowach, wylewając beton i nosząc płyty kartonowo-gipsowe. To nie było łatwe, ale w pełni zdaję sobie sprawę, że moje dotychczasowe osiągnięcia i przyjście do Legii to wynik mojej ciężkiej pracy i wytrwałości. Jeśli chodzi o krytykę kibiców, rozumiem ją. Fani oczekują, że zawodnicy będą dawać z siebie wszystko i walczyć do końca. Ale mogę zapewnić, że w żadnym klubie, w którym grałem, nie oszukiwałem. Chciałbym mieć więcej okazji, by pokazać, co mogę wnieść i podzielić się tą radością z kibicami. Po raz kolejny powtórzę, to właśnie dla tej presji i dla kibiców przyszedłem do Legii. Byłem gotów dawać z siebie wszystko, by dawać im radość. I jestem przekonany, że to jeszcze nie koniec…

To od lata gdzie będziesz grał?

Mam jeszcze dwa lata kontraktu z Legią. Mój cel jest jasny: dawać z siebie wszystko dla Kallithei, a potem wrócić silniejszym do Warszawy. Klub dużo we mnie zainwestował, a ja zrobię wszystko, by odpłacić się zaufaniem.

A życie w Warszawie poza boiskiem?

Nie znałem Warszawy przed przyjazdem, na początku miałem pewne obawy, zwłaszcza jeśli chodzi o moją znajomość angielskiego. Ale szybko podjąłem wysiłek i teraz radzę sobie dużo lepiej. Warszawa to piękne miasto. Jest tu wyjątkowa atmosfera, prawdziwa energia, połączenie nowoczesności i historii jest fascynujące. Naprawdę polubiłem odkrywać to miasto, jego dzielnice, restauracje i mieszkańców. Miałem okazję spędzać czas z moimi kolegami z drużyny, jak Kapouadi, Celhaka, Gonçalves, Pankov, często spotykaliśmy się na fajnych kolacjach. To miasto zrobiło na mnie wrażenie i myślę, że na zawsze zostanie w moim sercu.

Więc, według ciebie, wrócisz do Legii tego lata…

Mam kontrakt z Legią, a nigdy w karierze nie opuściłem klubu nie zostawiając w nim mojego śladu. Zrobię wszystko, co trzeba, by pomóc Legii osiągnąć jej cele i zostawić coś pozytywnego po sobie. Jestem zdeterminowany, aby udowodnić moją wartość w tym klubie. Tak, aby kibice jak najlepiej mnie zapamiętali.

Komentarze