- Ruch Chorzów w 2023 roku przeżywał niezwykłą huśtawkę nastrojów. Najpierw wywalczył awans z Fortuna 1 Ligi do PKO Ekstraklasy. W elicie Niebiescy nie radzą sobie dobrze, plasując się aktualnie w strefie spadkowej
- Michał Feliks w rozmowie z Goal.pl opowiedział o grze w ekipie z Chorzowa, roli na boisku, błędach drużyny, a także wrócił pamięcią do czasu rozstania trenera Jarosława Skrobacza z klubem
- W trakcie trwającej kampanii 24-letni piłkarz strzelił trzy gole, spędzając na boisku 474 minuty. Więcej trafień w szeregach 14-krotnego mistrza Polski mają tylko Tomasz Swędrowski (cztery gole) i Daniel Szczepan (siedem bramek)
Michał Feliks idealny w roli jokera
Jestem zdania, że gdyby grał pan do końca w meczu z ŁKS-em i miał u swego boku Artura Pląskowskiego w ataku, to Ruch wygrałby swoje ostatnie spotkanie w 2023 roku. Co pan na to?
Michał Feliks (Ruch Chorzów): – Teraz można już tylko gdybać. W każdym razie też czułem, że zaczęliśmy mocno przeważać i może gdybyśmy zostali w bardziej ofensywnym ustawieniu, to udałoby się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Trudno jednak ocenić, czy ze mną na boisku byśmy wygrali. Zremisowaliśmy i nic już nie zmienimy.
Ogólnie jaka jest pana ulubiona pozycja na boisku?
W tym sezonie grałem już na wahadle, na skrzydle i na dziewiątce. Jako napastnik mecz przeciwko ŁKS-owi był tak naprawdę moim pierwszym. Wydaje mi się, że moją optymalną pozycją jest skrzydło. Chociaż potrafię się dostosować do tego, czego oczekuje ode mnie trener.
A jak właśnie widzi pana rolę na boisku Jan Woś?
Szybko dano mi do zrozumienia, że będę rozważany do gry jako napastnik. Oczywiście były momenty, gdy grałem na innych pozycjach. Jan Woś widzi mnie natomiast przede wszystkim na dziewiątce. Z kolei u trenera Jarosława Skrobacza byłem wahadłowym lub skrzydłowym. Wówczas na tych pozycjach mogli grać Tomasz Wójtowicz i Miłosz Kozak, więc trudno było przebić się do składu.
“Nie mogliśmy dopuścić do tak kuriozalnej sytuacji”
Ekstraklasa zaskoczyła swoim poziomem lub intensywnością?
Zdawaliśmy sobie sprawę, że poziom gry w Ekstraklasie jest znacznie wyższy niż w 1 Lidze. Jednocześnie byliśmy świadomi tego, że intensywność będzie również wyższa. Co ma na to wpływ? Przede wszystkim wyższe umiejętności zawodników.
19 meczów ligowych za Ruchem Chorzów w sezonie 2023/2024 i zaledwie jedno zwycięstwo. Było coś pozytywnego?
Dobre pytanie. Najbardziej rzucać się w oczy może to, że nie zostaliśmy tak naprawdę zdeklasowani przez żadnego przeciwnika. Nasze mecze to wyniki na styku. Często potrafiliśmy się również podnieść z negatywnych rezultatów. To sprawia, że jeszcze iskierka nadziei jest w utrzymanie. Mimo że wygraliśmy tylko jedno spotkanie w tej kampanii, to przewaga zespołów nad kreską nie jest aż tak duża, abyśmy nie mieli nadziei na to, że możemy jeszcze osiągnąć swój cel. Stać nas na to, aby odrobić straty.
- Zobacz także: Sponsorem strategicznym Ruchu Chorzów jest Betclic, który oferuje nowym klientom zakład bez ryzyka nie tylko na mecze Niebieskich. Przeczytaj więcej o kodzie promocyjnym Betclic
Jak patrzy pan z boku na postawę drużyny i rozczarowania z nią związane, to, gdzie jest najwięcej do poprawy?
Często było tak, że traciliśmy bramki w końcówce swoich meczów. Zwycięstwa na własne życzenie traciliśmy w spotkaniach z Koroną Kielce (1:1) czy Cracovią (4:4). Można zatem dojść do wniosku, że brakuje nam trochę wyrachowania. Prawda jest taka, że mówiąc o tych meczach, to nie mamy nic na swoją obronę. Trzeba było je wygrać i tyle. Nie mogliśmy dopuścić do tak kuriozalnej sytuacji, że tracimy wygraną w samej końcówce spotkania. Są również mecze, gdy czasem brakuje nam trochę odwagi. Mogę tylko przypuszczać, że wpływ na taką sytuację może mieć nasza pozycja w tabeli.
Strach sprawia, że miękną kolana?
Mówiąc krótko, miejsce w strefie spadkowej paraliżuje?
Czekając długi czas na zwycięstwo trudniej pokazać swoje najmocniejsze strony. Pewność siebie nie jest taka, jak być powinna. To zrozumiałe. Na pewno niska pozycja nie pomaga.
Mam wrażenie, że dzisiaj w Ruchu wśród zawodników jest duży strach przed popełnieniem jakiegokolwiek błędu, bo to może sprawić, że zostanie wskazany winny straty punktów. Tak jest naprawdę?
Właśnie tak tego nie czuję. Każdy w szatni może liczyć na wsparcie kolegów z zespołu. Każdy się wzajemnie wspiera. Z pewnością nie było sytuacji, że gracz, który w jakiś sposób zawinił, był krytykowany lub linczowany. To do niczego by nie prowadziło. Tak naprawdę w tej rundzie w naszej drużynie nie było chyba zawodnika, który by jakiegoś błędu nie zrobił i każdy jest tego świadomy. Każdy z nas jednocześnie chce zrobić wszystko, aby prezentować się lepiej.
Miazgi nie było
Pod wodzą trenera Jana Wosia zaliczyliście tylko jedną porażkę, notując też pięć remisów. Można to traktować jako światełko w tunelu?
Można. Inną sprawą jest to, że takie spotkania jak z Koroną Kielce czy Cracovią trzeba było wygrać bez względu na wszystko. Nie może się coś takiego powtórzyć, że tracimy punkty w wygranym meczu. Nie ma argumentu, który obroniłby nas, że te końcówki wyglądały jak wyglądały. Dobrym prognostykiem jest z kolei to, że nie byliśmy miażdżeni przez rywali. Graliśmy z większością przeciwników jak równy z równym.
Latem władze Ruchu mocno zabiegały o to, aby przedłużyć wypożyczenie z panem. Spodziewałem się tego, że stanie się pan kluczową postacią drużyny. Co według pana miało wpływ na to, że grał pan stosunkowo niewiele jesienią?
Nie ukrywam, że bardzo zależało mi, aby zostać w klubie. Dobrze czułem się w Ruchu i cieszyłem się, że obdarzono mnie zaufaniem. Co miało wpływ na to, że grałem mniej? Latem kadra drużyny została wzmocniona. Jest ona dzisiaj bardzo szeroka i czasem nawet w trakcie treningów kilku zawodników musiało być rotowanych i czekać na swoją szansę. Rozumiem zatem, że trener chciał każdego zadowolić, ale szczerze mówiąc, nie da się tego zrobić, mając tak szeroką kadrę. Jest nas ponad 30.
Ruch z opcją na transfer definitywny
Moje pytanie wynikało z tego, że zastanawiałem się, czy w pana porozumieniu z klubem może być jakaś klauzula związana z wykupieniem pana przez Ruch po spędzeniu na boisku określonej liczby minut, co może nie być na rękę klubowi w przypadku ewentualnego spadku. Czy jest coś na rzeczy?
W kontrakcie jest zawarta opcja wykupienia mnie przez Ruch. Nie jest to jednak uzależnione od liczby minut.
Jak odbieraliście jako zawodnicy sytuacje, gdy jeden zawodnik raz grał w rezerwach, aby za kilka dni trafiać do pierwszego zespołu. Dotyczyło to kilku graczy…
Było nas tylu, że mecz w rezerwach był cenną jednostką treningową. Jeśli nie było kontuzji, to zdarzały się sytuacje, gdy takich graczy było pięciu-sześciu. Zimą może to się jednak pozmieniać. Spodziewam się tego, że będzie trochę rotacji i będzie nas mniej. Trenerowi będzie zatem łatwiej selekcjonować kadrę meczową.
Pan jest wypożyczony do końca sezonu. Jakieś zmiany z pana udziałem są możliwe?
Na dzisiaj nic mi na ten temat nie wiadomo. Dobrze czuję się w Ruchu i mam nadzieję, że zostanę w klubie.
Trochę już jest pan w Chorzowie. Jak wspomina pan czas w klubie?
Runda wiosenna w 1 Lidze przyniosła nam sporo radości. Opuściłem kilka spotkań z powodu kontuzji, ale wróciłem i zaliczyłem fajny występ przeciwko Wiśle Kraków. Pierwszą część 2023 roku mogę ocenić jak na razie jako najlepszy etap w mojej dotychczasowej piłkarskiej karierze. Ukoronowaniem tego czasu był awans do Ekstraklasy. Ostatnio natomiast zbieraliśmy doświadczenie w elicie i wierzę, że w nowym roku pomoże nam to zbierać.
Krytyka raniła piłkarzy?
Teraz troszkę trudniejsze pytanie. Trener Jarosław Skrobacz budował zespół w szatni i widział w zawodnikach potencjał do rozwoju czy wyglądało to tak, jak na konferencjach prasowych, gdy byliście jako zespół praktycznie cały czas krytykowani?
Na pewno mogę zapewnić, że jako drużyna nie straciliśmy zaufania do trenera. Byliśmy krytykowani, to prawda, ale wiemy, że zasługiwaliśmy na takie oceny. Każdy z nas wiedział, co zrobił źle i był tego świadomy. Gdy po spotkaniu z Lechem Poznań pojawił się komunikat, że Jarosław Skrobacz kończy współpracę z klubem, byłem zaskoczony. Wiadomo, ze wyniki nie zadowalały i trener szukał cały czas nowych rozwiązań. Łatwo jednak nie było. Nasza kadra była bardzo szeroka. Jednocześnie było dużo rotacji. Zawodnicy nie otrzymywali też odpowiedniego wiatru w żagle przez to, że trener starał się każdego zawodnika zadowolić, dając mu szansę gry. Co zresztą wciąż jest trudnym wyzwaniem. Odpowiadając tylko za siebie, wskazywanie konkretnych błędów, które popełniłem, było dla mnie zrozumiałe. Nie miałem o to żadnych pretensji do trenera. Sam staram się być krytyczny względem siebie i też wysoko zawieszam sobie poprzeczkę.
Pamiętam, że po spotkaniu z Puszczą Niepołomice, mimo że zdobył pan w nim bramkę, to był oceniany negatywnie za działania w grze defensywnej.
Wiedziałem, co złego zrobiłem. Nie było natomiast mowy o tym, abym z tego powodu był obrażony na trenera.
A dzisiaj ma pan może jeszcze jakiś kontrakt z trenerem Skrobaczem?
W moim przypadku kontakt został urwany. Jak wygląda to u innych zawodników, to tak naprawdę nie wiem, bo to nie jest temat, który jest omawiany. Nie zdziwiłbym się, jednak gdyby zawodnicy grający u trenera od 2 Ligi zachowali z nim relacje, co zresztą nie byłoby niczym dziwnym. Wiele pozytywnych wspomnień jest. Na przykład awans najpierw z 2 do 1 Ligi, a później do Ekstraklasy. To z pewnością ma wpływ na kontakt z poszczególnymi zawodnikami.
Arena Piasta Gliwice a Stadion Śląski
Część sezonu spędziliście na stadionie Piasta, a aktualnie domem Ruchu jest Stadion Śląski. Na której arenie grało się lepiej?
Atmosfera na meczach w Gliwicach była gorąca. Kibice byli tuż obok murawy i cały czas nas dopingowali. Robiło to niesamowity efekt. Świetny klimat do gry został też stworzony na Stadionie Śląskim w meczu przeciwko Śląskowi Wrocław, gdy na trybunach pojawiło się 30 tysięcy widzów. W naszych nogach to, aby kibice przychodzili na trybuny w większych liczbach. Wiemy, że nie rozpieszczaliśmy naszych fanów. Jestem natomiast pewny, że gdyby nasze wyniki były lepsze, to i kibiców na trybunach Kotła Czarownic byłoby więcej. Gdzie lepiej? Gra na każdym ze stadionów miała dobre strony.
Można spodziewać się, że w rundzie wiosennej kilka spotkań przy pełnych trybunach na Stadionie Śląskim rozegracie. Pan, na jaki mecz najbardziej czeka?
Tak naprawdę wtedy może poznamy możliwości akustyczne Stadionu Śląskiego (śmiech). Rywalizacje przeciwko Legii Warszawa czy Górnikowi Zabrze będą tymi, w których trakcie wsparcie z trybun może być ogromne. Sam natomiast nie czekam na konkretny mecz. Wyczekuję konkretnie rundy wiosennej, chcąc podejść do niej tak, aby naprawić to, co zostało zepsute w rundzie jesiennej. Najbardziej zależy mi na tym, aby wyprowadzić drużynę z dołka, w którym się obecnie znajdujemy. To jest najważniejsze.
Plany na przyszłość
Ma pan jakiś kontakt z dyrektorem sportowym radomian Ostavianem Moraru?
Na dzisiaj żadnych rozmów nie miałem prowadzonych. Mam umowę z Radomiakiem do 2025 roku. Jak będzie wyglądać moja przyszłość? Tak naprawdę wszystko będzie zależeć od tego, jak wykorzystam czas na wypożyczeniu do Ruchu Chorzów.
Poradziłby pan sobie w Radomiaku dzisiaj?
Trzeba być pewnym siebie i myślę, że mógłbym pomóc zespołowi. Dzisiaj jestem natomiast w Ruchu i skupiam się na tym, aby robić wszystko, co najlepsze w tej ekipie. Po zakończeniu sezonu będzie czas decyzji i wówczas dużo może wyjaśnić.
Kanarkowe doświadczenia
W przeszłości był pan zawodnikiem młodzieżowego zespołu FC Nantes. Jak trafił pan do tego klubu?
Będąc w AP 21 Kraków, pojawił się w pewnym momencie skaut FC Nantes, który został wysłany przez Waldemara Kitę. Przez tydzień analizował, jak wygląda nasza praca w Krakowie. Następnie wybrał kilku zawodników, którzy trafili na testy w akademii we Francji. Przeszedłem je pozytywnie. Następnie podpisałem kontrakt na rok.
Pożytecznie spędzony czas?
Zebrałem cenne doświadczenie i poznałem nowy piłkarski świat. To był spory przeskok, mając na uwadze AP 21 Kraków a FC Nantes. Trafiłem w końcu do jednej z najlepszych szkółek piłkarskich we Francji. Gdybym miał jechać jeszcze raz, to na pewno bym pojechał. Nie żałuję tej decyzji, bo dużo mi pomogła.
Święta lada moment. Jakie plany na ten wyjątkowy czas?
Jestem po wizycie u stomatologa. Musiałem załatwić sprawę, na którą nie było czasu w trakcie sezonu ligowego – usunięcie ósemki. Jestem na antybiotyku. Święta spędzę zatem bardzo spokojnie.
PKO Ekstraklasa sezon 2023/2024?
- Na skrzydle
- Na wahadle
- Na dziewiątce
Zuch chłopak😉 jak chcesz to potrafisz urwisie😃