- Z prezesem Cracovii spotkaliśmy się w Belek już drugi rok z rzędu. To dobry punkt wyjścia, by porozmawiać, co się przez ten rok zmieniło
- W obszernej rozmowie poruszamy wiele wątków: wysokie koszty klubu, zmiany właścicielskie, sytuację na rynku transferowym, itd
- Nie mogło też zabraknąć pytań o Benjamina Kallmana i konkretnej odpowiedzi: Cracovia zaoferowała Finowi najwyższy kontrakt w drużynie
Mateusz Dróżdż: dużo udało się już zrobić
Korespondencja z Belek
Przemysław Langier (Goal.pl): Rozmawialiśmy w tym samym miejscu równo rok temu. Trupy wypadały z szafy…
Mateusz Dróżdż (prezes Cracovii): Po roku nikt już o wypadających trupach nie mówi. Bardziej zastanawiamy się, co można do szafy włożyć.
To spytam o trzy najważniejsze rzeczy, które udało się przez ten czas zrobić.
Pierwsza – wprowadzenie struktury. Druga – mimo wszystko osiągnięcie większych przychodów. Trzecia – tak ogólnie, poprawa odbioru klubu w różnych obszarach działalności klubu.
W ubiegłym roku wspominał pan, że jest dużo więcej do zrobienia.
Trzeba powiedzieć wprost, że nie jest łatwo zmienić pewne rzeczy w klubie, gdy – określę to naukowo – wprowadza się strukturę rozproszonej odpowiedzialności. Chodzi o to, że czasem trzeba pracownika uświadomić, że ponosi odpowiedzialność i nie wszyscy się w tym sprawdzają. Stąd przez ten rok dość duża personalna rotacja w klubie, mimo iż ja bym jej najchętniej w ogóle nie stosował. Ale nie było wyboru.
O kim mówimy?
Różnie, to dotyczyło każdego działu. Począwszy od zwolnień w pionie sportowym, skończywszy na zmianach w marketingu. Zmiany cały czas trwają, przez co nie ma jeszcze takiej stabilizacji, jaką bym sobie wymarzył.
To przyjmijmy skalę od jednego do dziesięciu, jeśli chodzi o porządkowanie Cracovii. Powiedzmy, że rok temu było jeden.
Może sześć? Może pięć? Myślę, że jest jeszcze trochę do zrobienia.
Duży margines do poprawy.
Tak, choć w sumie jeszcze jedną rzecz bym dorzucił do tego top 3 poprawionych spraw. Sfera sportowa znacznie się podniosła i nawet nie mówię o wynikach. Jak patrzę na pracę sztabu, jak to jest podzielone, jacy profesjonaliści tam pracują – weźmy choćby trenerów od przygotowania motorycznego – to wiem, że zmierzamy w dobrym kierunku.
Oglądaj także: Cracovia – podsumowanie jesieni
Budżet Cracovii jest zabezpieczony
Rok temu poruszaliśmy jeszcze jedną sprawę. Mówił pan, że koszty klubu są zdecydowanie za wysokie.
I muszę przyznać, że w tym roku są jeszcze wyższe. Wynika to z kilku rzeczy – spłacaliśmy pewne zobowiązania, zwiększyliśmy wydatki na akademię i pion sportowy, a do tego koszty Cracovii związane z zarządzaniem nieruchomościami są duże, no i mamy hokej. Generalnie ten wzrost kosztów z dużą nawiązką pokryliśmy z dodatkowych przychodów.
A jak wygląda kwestia zmian właścicielskich?
W Cracovii nie dzieje się nic takiego, co miałoby doprowadzić do zaburzenia jej funkcjonowania. Rada Nadzorcza przyjęła budżet w zakresie, jaki był wnioskowany, i określającym te duże koszty, o których rozmawialiśmy. Moją rolą jako prezesa zarządu powołanego przez Comarch, było uporządkowanie klubu także pod względem strukturalnym i finansowym. I nadal to robimy. Kwestia zmiany właściciela klubu to sprawy akcjonariusza większościowego klubu.
Ale wiedzę prezes na pewno ma, co dzieje się za kulisami.
Naprawdę: to nie jest obszar mojego działania. I powtórzę to jeszcze raz, by wybrzmiało wyraźnie: nie dochodzą do mnie nawet najmniejsze sygnały, by Cracovia miałaby w sposób radykalny zmienić budżet, który nie pozwoli jej się rozwijać. Został on przyjęty przez Radę Nadzorczą, a z doświadczenia wiem, że gdyby działo się coś mogącego zmartwić kibiców, usłyszałbym: nie, panie Mateuszu, musimy zmienić podejście do Cracovii.
Ja wiem, że się mówi o InPoście i o Red Bullu, ale proszę mi wierzyć – to do mnie nie dotarło. Nawet nie wiem, jak taki Red Bull miałby przejąć Cracovię. Proszę pamiętać też o jednej rzeczy – spółka zawsze ma być prowadzona w taki sposób, by aktualny właściciel wiedział, że koszty pokrywają się z przychodów. I to się dzieje w Cracovii, moim zadaniem. My mamy pięć nieruchomości, które są dla klubu ogromnym kosztem i trzeba wymyślić taki model zarządzania nimi, by klub z tego tytułu nie ponosił tak dużych kosztów. Niezależnie od tego, czy ma dojść do hipotetycznej sprzedaży, czy nie. To był cel postawiony przede mną już w styczniu tamtego roku, jeszcze przed przejęciami właścicielskimi i robimy swoje.
Koszty pokrywane z przychodów to finansowy wzorzec, ale trzymając się go na sztywno, czyli bez najmniejszego ryzyka, da się osiągnąć sukces sportowy?
Tak, ale od razu dopowiem, że budżet, który sobie przyjęliśmy zakłada dziurę i jest to praktycznie niemożliwe, by Cracovia w przyszłym roku wyszła na plus. Żeby to zobrazować, powiem, że mam pod sobą około 250 pracowników. To olbrzymia liczba i związane jest to z tym, że w odróżnieniu do innych podmiotów, jak choćby Legii Warszawa, gdzie ci pracownicy są podzieleni na cztery różne zarządy, u nas wchodzi w zakres jednej, dużej Cracovii.
Cracovię muszą czekać zmiany
Ale co z tym ryzykiem i sukcesem sportowym?
Dążę właśnie do tego, że nie do końca chodzi o ryzyko, a o uzyskanie na tyle wyższych przychodów, by pieniądze pozyskane z piłki nożnej pozwoliły na przykład na pozyskanie nowych zawodników. A jeśli wszystko jest wrzucone do jednego worka, to trudno mówić o ryzyku, bo koszty funkcjonowania klubu są tak duże, że konieczne jest dofinansowanie ze strony właścicielskiej.
Czyli bez wyższych przychodów nie będzie wielkiej Cracovii.
Klub jest na takim etapie, że jeszcze wymaga wsparcia właścicielskiego. Moją rolą jest to, aby w przyszłości te kwestie uporządkować. Natomiast jeszcze raz podkreślę, jeśli chodzi o finanse, mamy wszystko zapewnione, by normalnie funkcjonować.
Co zrobić, by Cracovia miała większy przychód?
Odniesiemy się do tego, gdy będzie opublikowane sprawozdanie finansowe, natomiast wszystko idzie w tym kierunku. Jeśli chodzi na przykład o trzeci kwartał, mówimy o znaczącej kwocie po stronie przychodów. I generalnie przychód już zwiększamy – więcej wpływa ze sklepu, z dnia meczowego, również, mimo wszystko, ze sprzedaży zawodników, bo o ile dobrze pamiętam, nie oddaliśmy za darmo żadnego zawodnika, który ma kontrakt. Patrzymy też na to, czy nie popełniliśmy błędu pozwalając odejść niektórym piłkarzom i na razie nie wygląda na to, by tak było.
Wypożyczenie Michała Rakoczego do Ankaragucu – kulisy
Ile warte jest wypożyczenie Michała Rakoczego?
Tyle, ile Turcy zapłacą lub mogą zapłacić…
Czyli?
Nie mogę tego powiedzieć, ale powiem tak, że w jakichś ewentualnych kwestiach transferowych ta kwota może nam pomóc. Same negocjacje były bardzo trudne. Mimo całej tej otoczki Michał chciał zmienić klub, co było z nim wcześniej omawiane i ustalane. Pierwsze rozmowy z Michałem odbyłem nawet ja i był to chyba początek listopada. Ja jako prezes też musiałem iść na daleko idące ustępstwa. Ale mowa o wychowanku Cracovii, więc chcieliśmy mu pomóc.
Ustępstwa?
Biznesowo mam czasem wątpliwości do zawierania umów z rynkiem tureckim, ale w tej uwzględniałem także sytuację, w jakiej znalazł się Michał. Po uzyskaniu zabezpieczeń w umowie, zdecydowaliśmy się na wypożyczenie.
Turcy wzięli na siebie całość kontraktu Rakoczego, czy Cracovia będzie go opłacać w jakiejś części?
Na to pytanie również nie mogę odpowiedzieć, ale moje zdanie jest takie, że jak zawodnik idzie na wypożyczenie, to klub X powinien brać całe wynagrodzenie na siebie. I taką zasadą kierowałem się w każdym klubie, który prowadziłem. Nie przypominam sobie, bym kiedyś zgodził się, by mój klub opłacał jakąś część kontraktu – no być może poza jakimiś młodymi piłkarzami.
Teraz był ten pierwszy raz?
Nie odpowiem… to wrażliwe kwestie związane z umową transferową. Ale negocjacje były bardzo trudne i kosztowały bardzo dużo pracy, by je zamknąć.
Co z kontraktem Dawida Kroczka?
Jesteście zadowoleni z rundy pod kątem sportowym?
Oprócz końcówki – tak. Ale trudno być zadowolonym do końca, gdy traci się bramki w 90. minucie z GKS-em, czy Zagłębiem, choć zakładaliśmy walkę w okolicy ósmego miejsca. Tyle, że apetyty wzrosły i teraz chcemy się dostać do pucharów. To by wyprzedziło plan o rok, bo w zakresie przygotowania klubu do pucharów, zakładaliśmy walkę o Europę w kolejnym sezonie.
Trener Kroczek może spać spokojnie, że w kolejnym sezonie będzie prowadzić Cracovię? Obecny kontrakt wygasa w czerwcu.
Bardzo byśmy chcieli, by wypełniła się klauzula, która mu ten kontrakt przedłuży. Jeżeli się to spełni, to będziemy rozmawiać o nowym kontrakcie. Pół roku w piłce to wieczność, dlatego unikam daleko idących deklaracji. Nie chcę mówić, że mamy trenera na lata, bo zazwyczaj to oznacza pocałunek śmierci, ale fajnie by było, gdyby był na lata. Póki co mogę powiedzieć tyle, że ma klauzulę i mam nadzieję, że wejdzie w życie.
Załóżmy, że klauzula dotyczy zajęcia miejsca w ósemce. Co, jeśli skończycie na dziewiątym?
Chcemy być w ósemce i tego się trzymajmy a przede wszystkim chcemy wykorzystać szansę, na którą sobie zapracowaliśmy. Ale są pewne zdarzenia niezależne od trenera – jak choćby kontuzje tak naprawdę całej linii obrony, czego doświadczyliśmy w poprzedniej rundzie. I wtedy przy dziewiątym miejscu trzeba będzie usiąść i porozmawiać. Nie wykluczam tego, ale w dzisiejszych realiach chcemy mówić tylko o wyższych celach.
Cracovia chce dokonać 3-4 transferów
Podobno szykujecie 3-4 transfery.
Zgadza się. To okienko jest dla mnie bardzo ciężkie. Począwszy od niedoszłego transferu Mateusza Klicha. Tak naprawdę już kupowaliśmy dla niego bilet do samolotu. Byłem też pewien, że przed obozem dołączy do nas jeden zawodnik, ale w ostatnich chwili dostał propozycję z Rosji, która bardzo utrudnia sprawę. Generalnie chcemy, by trzy wzmocnienia piłkarzami z bardzo dobrymi jak na Polskę CV. Oni mieliby od razu wejść do zespołu. Czwarty zawodnik to piłkarz z dość dobrą przeszłością, ale do odbudowy. Wszystko tyle trwa, bo na orbicie pojawiają się różne kluby – choćby Raków, Legia i Lech. Do tego zmieniliśmy metodykę transferów. Bez większego problemu moglibyśmy dziś wziąć nieco słabszego piłkarza, ale wolimy poczekać na lepszego. Każdy z tych trzech zawodników, na których czekamy, gra w swoim klubie. W komplecie w ostatni weekend wyszli na mecze. Bardzo chciałbym powiedzieć, że jesteśmy blisko, ale blisko też byliśmy z Klichem… To bardzo względnestwierdzenie w piłce.
Czemu właściwie nie wyszło z Klichem?
W MLS-ie kontrakt podpisuje się de facto z ligą. Gdy zawodnik po sezonie nie trafia na tzw. listę piłkarzy chronionych, po czym dostaje ofertę z innego klubu MLS, w której ma zagwarantowane wyrównanie zarobków z poprzedniej drużyny, to on nie może tej oferty odrzucić. Sprawa wysypała się w ostatnim tygodniu grudnia, gdy Atlanta złożyła Mateuszowi propozycję. Gdyby nie to, jestem przekonany, że dziś byłby z nami w Belek.
Stać was było na ten ruch?
Nie musielibyśmy za Mateusza płacić. Trzeba by było załatwić jedynie pewne formalności z DC United. Natomiast gdy się zgłosił klub z MLS, my musielibyśmy złożyć co najmniej tak wysoką ofertę, jak tamta. W Polsce tak sformułowane przepisy byłyby niezgodne z prawem, ale w Ameryce tak to właśnie funkcjonuje.
Z tych trzech-czterech piłkarzy, których chcecie ściągnąć, za ilu trzeba będzie zapłacić?
Myślę, że za co najmniej dwóch. Jeśli chodzi o pozycje, to żadna tajemnica – dwóch piłkarzy na środek obrony, a na pewno co najmniej jeden, i dwóch do środka pomocy. To wynika z sytuacji kadrowej. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy się denerwują, że transferów jeszcze nie dokonano, ale uznaliśmy, że decydujemy się na ryzyko. Jestem na bieżąco informowany o sytuacji tych piłkarzy, czy też o ewentualnych ruchach transferowych. Robimy wszystko, co możliwe, aby zawodnicy jak najszybciej dołączyli do drużyny
Benjamin Kallman – aktualna sytuacja
Coś się zimą może wydarzyć w kwestii odejścia Benjamina Kallmana?
Żeby uciąć wszelkie spekulacje – wiemy o zainteresowaniu Benego ze strony innych klubów. Nawet dziś odbyłemspotkanie w Turcji w sprawie jego ewentualnego transferu. Ale jasno postawiłem sprawę, ile chcemy zarobić. Nie chcemy schodzić z tej ceny, bo celem stała się walka o puchary. Gdyby udało się do nich awansować, to zarobiliśmy za ten awans więcej, niż gdybyśmy połakomili się na jakieś 500 tys. euro. Podchodzimy do tej sprawie racjonalnie, ale byłbym zdziwiony, gdyby coś się wydarzyło w zimie. Wiemy, że Ben prowadzi też rozmowy z innymi klubami, w tym w Polsce. Zasłużył na taką możliwość.
Jednocześnie działamy na drugim polu, chcąc po prostu przedłużyć kontrakt z Benem. Złożyliśmy mu propozycję – najwyższą w drużynie. Na to również zasłużył. Robimy wszystko, co możemy, a Ben zachowuje spokój. Jego zachowanie jest totalnie profesjonalne. Nie widzę żadnego rozluźnienia w jego podejściu do treningów i meczów.
Jesteście gotowi na jego odejście latem? W pewnym stopniu sytuacja przypomina tę ze Śląska Wrocław, który nie mógł zatrzymać Exposito, po czym tego zastępstwa nie znalazł…
Ta analogia ma sens i oczywiście przyglądamy się napastnikom, jacyś są wytypowani. Od tego jest skauting, który działa bardzo profesjonalnie. Gdyby była szansa wyciągnąć kogoś już zimą, to wyciągniemy. Ale okno zimowe jest na tyle specyficzne, że trudno coś przewidzieć z całą pewnością. Choć oczywiście ja najbardziej bym chciał, by Ben został z nami.
To w ogóle realne?
Nie oceniałbym tego na zero procent. Ale będzie to zadanie trudne.
Jak rozmawiacie, to właściwie czego mu brakuje, by zdecydować się na pozostanie w Cracovii? To kwestia pieniędzy? Ambicji? Chęci spróbowania sił w nowym otoczeniu?
Jeśli jesteś w tak wysokiej formie i wiesz, że możesz przebijać sufity, byłoby nieracjonalne, gdybyś przyjmował oferty już w styczniu. Tak z czystego biznesowego punktu widzenia. Ja bym na jego miejscu też jeszcze trochę poczekał, ale to moja opinia
***
Pytania do Mateusza Dróżdża od kibiców
W czasie rozmowy z Mateuszem Dróżdżem, pytania wysyłali także kibice. Kilka z nich, które nie padły w wywiadzie, udało się zadać.
Rozważacie pozyskanie Orsicia, czy to kompletna bzdura?
Tak jak mówiłem, staramy się wyszukiwać zawodników, którzy są w kręgu zainteresowań Rakowa, Lecha, i tak dalej (śmiech).
Co z działem marketingu, z którego odeszło tak wielu pracowników? Cracovia oszczędza na tak ważnej kwestii?
Żeby raz i porządnie to wytłumaczyć – jestem ostatnią osobą, która by oszczędzała na marketingu. Dlaczego były tam zmiany? Prosta rzecz – mieliśmy pracownika, który jest świetnym ekspertem, ale nie mógł przeprowadzić się do Krakowa. Przy intensywności pracy, którą mieliśmy, dochodziło do sytuacji, w której nie miał kto pojechać na przykład na Pasiaste Wizyty. Rozmawiałem z dyrektorem marketingu i ustaliliśmy, że jest potrzebna osoba będąca fizycznie na miejscu. Nie jest to zła wola, na tym etapie funkcjonowania klubu, praca zdalna jest dużym ryzykiem jeżeli patrzymy na dobro całego zespołu a nie konkretnej osoby. Po prostu w tym przypadku nie ma takiej możliwości. A jeżeli chodzi o inne zmiany związane z marketingiem, to też były poprzedzone analizą, która odpowiadała na pytanie, co zrobić, by ten zespół jeszcze lepiej funkcjonował. Straciliśmy więc dobrego specjalistę, ale gdyby miał możliwość przeprowadzenia się do Krakowa, myślę, że dalej by z nami współpracował.
Czy Legia pytała w ciągu ostatnich dwóch tygodniach o Kallmana?
Tak.
A czy pytał Lech?
Nie.
Czy 1,5 mln euro to kwota, za którą Cracovia oddałaby Kallmana?
Myślę, że to racjonalna kwota, która by zrekompensowała ewentualną stratę miejsca w ligowej tabeli.
Czy Cracovia szuka piłkarzy też w Afryce? Taka Slavia Praga ma takich 5-6 w składzie.
Szukamy wszędzie, choć tu zawsze jest dodatkowa obawa w postaci różnic kulturowych, które występują. Ale każdy rynek nas interesuje.
Proszę opowiedzieć coś o długoterminowej strategii Cracovii.
Ona wciąż się tworzy, ale póki co musimy wszystko uporządkować pod kątem bieżącego funkcjonowania. Pracujemy nad strategią trzyletnią, ale w klubie dzieje się tak dużo – choćby w kwestii wydzielenia hokeja – że nonsensem byłoby przygotowanie strategii całego klubu.
Czy sposób, w jaki klub traktuje zawodników – w tym przypadku Rakoczego – jest normalny? Powtarza się to kolejny raz.
Tak, normalny. Gdyby była sytuacja, w której Michał Rakoczy przyszedłby do mnie i powiedział: prezesie, nie chcę być tak traktowany, to na pewno bym zareagował. Ale gdy pytałem, czy omówił z trenerem plan i czy go akceptuje, to taką odpowiedź otrzymałem. Nie widziałem niczego, by działo się coś złego a przede wszystkim nie zgłosił mi tego Michał. Podobnie z Janim Atanasovem, który sam poprosił o treningi z rezerwami. Klub nikogo na siłę nie wypycha, wszystko konsultuje z zawodnikami.
Komentarze