- Raków Częstochowa poniósł w sobotę trzecią porażkę w sezonie
- O starciu z Legią Warszawa kilka słów wyraził trener Medalików
- Szkoleniowiec częstochowian nie ukrywał zdziwienie tym, ze decyzja o rzucie karnym została odwołana
“Rywalizacja nadal trwa”
Raków Częstochowa utrzymał pozycję lidera PKO Ekstraklasy, ale ma już tylko sześć punktów przewagi nad Legią Warszawa. Tym samym arcyciekawie zapowiada się końcówce sezonu. Po starciu z Wojskowymi opiekun Czerwono-niebieskich nie potrafił pogodzić się z porażką.
– Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Rywalizacja nadal trwa. Mój zespół zasłużył na gratulacje za passę 21 meczów bez porażki. To jest ważne, bo przeszliśmy do historii. Trzeba jednak patrzeć w przyszłość – powiedział trener Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej.
– Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, ale nie spodziewaliśmy się tego, że tak łatwo stracimy bramki. Po zdobyciu bramki kontaktowej wróciliśmy do gry. Później był rzut karny. Nierozważne zachowanie, żółta kartka, co zostało później odwołane. Następnie padła trzecia bramka. Od tego momentu Legia grała już swobodnie. Przetrwała trudny moment po przerwie. Dała sobie szanse na walkę o mistrzostwo po tym zwycięstwie – kontynuował opiekun Medalików.
Trener Papszun udzielił tez wyczerpujące odpowiedzi na pytanie, o co miał pretensje do składu sędziowskiego po zakończeniu spotkania.
– Jesteśmy poddawani szkoleniom, a później mają miejsce absurdalne sytuacje. Pokazywane jest nam coś na klipach, a później pojawiają się dziwne argumentacje. Większość fauli ma miejsce wtedy, gdy ktoś kogoś nie widzi. Ktos nam tłumaczy, jak ma wyglądać interpretacja danej sytuacji, a później są inne decyzje. To był nierozważny faul i kropka. Oczywiście nie przegraliśmy przez decyzję sędziego, ale to był ważny moment spotkania – zaznaczył szkoleniowiec Rakowa.
Czytaj więcej: Ogromne emocje w hicie PKO Ekstraklasy. Legia nadal może wierzyć w mistrzostwo
Komentarze