- Z rozmowy z Marcinem Serafinem wiemy, czego na pewno nie będzie: technologii goal-line oraz półautomatycznego systemu wykrywania spalonych
- – Pierwszą rzeczą, jaką bym zrobił mając na to zielone światło, byłoby puszczanie podczas transmisji rozmów sędziego z piłkarzami w kluczowych momentach – mówi dyrektor Live Parku
- O meczach z Robloxa lub Minecraftu, które pewnie kiedyś nas czekają oraz o wszystkim, co związane z pokazywaniem Ekstraklasy, przeczytacie w naszym wywiadzie
Ekstraklasa. Co nowego?
Przemysław Langier: Co nowego zobaczymy w transmisjach Ekstraklasy w ruszającym sezonie?
Marcin Serafin: Z rzeczy, które od razu rzucą się w oczy: nowa czołówka i nowa oprawa graficzna, choć postawiliśmy bardziej na jej odświeżenie niż tworzenie od zera. Zdecydowaliśmy się iść krokiem poważnych lig zagranicznych i nie chcemy co trzy-cztery lata robić jakiejś rewolucji w grafice. Założenie było takie, by identyfikacja była jednoznacznie ekstraklasowa. Każdy widz ma kojarzyć ją z naszą ligą. Większych zmian nie planujemy, bo uważamy, że robimy przekaz na tak wysokim poziomie technologicznym, że inwestycja dodatkowych niewiadomo, jak wysokich kwot, w dodatkowe elementy, jest zbędna.
Czyli nie będzie na przykład więcej kamer.
Oczywiście w teorii mogłoby być, ale uważam, że osiągnęliśmy odpowiedni balans pomiędzy kosztami produkcji, a tym, co zobaczy widz. Także przy porównaniu do innych lig europejskich. Ale jeśli mówimy o kamerach, będzie jedna zmiana na plus. Niektórzy będą mówić, że Szymon Marciniak nam w niej pomógł.
Mecz Lech – Zagłębie i kontrowersyjna decyzja o nieuznaniu gola dla Lecha? A następnie słowa Szymona Marciniaka, że tamten mecz nie był wybrany jako topowy, przez co sędziowie VAR mieli obraz z mniejszej liczby kamer, niż na topowych spotkaniach?
Do tego właśnie nawiązuję, ale to dość przypadkowe zestawienie, bo słowa naszego sędziego z tą zmianą nie mają wiele wspólnego. Planowaliśmy to już wiele miesięcy wcześniej. Ten problem dotyczył maksymalnie dwóch meczów w kolejce i akurat on na taki trafił, ale kontrakt z Canal Plus w sprawie traktowania wszystkich spotkań równo podpisaliśmy już rok temu. Trzy mecze w kolejce będziemy robić w 4K na 20-24 kamer i pozostałe na 14 kamer. Ale ten słynny “opos” (kamera z przeciwnej strony boiska – przyp. red.), o którym mówił Szymon, i którego tak mu brakowało, będzie już wszędzie. I to właściwie tyle zmian, a my przede wszystkim chcemy się skupić na storytellingu – wyciąganiu jeszcze lepszych ujęć z kamer, które mamy, jeszcze lepszych powtórek, czy z trybun.
Goal-line w Ekstraklasie? Za drogi
Sędziowie VAR mogą liczyć jeszcze na jakieś nowe wsparcie?
Reszta zostaje, jak jest, przede wszystkim z jednego powodu – kwota inwestycji nie powinna być totalnie niewspółmierna z otrzymaną korzyścią. Mówię tutaj o dwóch rzeczach. Pierwsza to goal-line technology. To kosztuje kosmiczne pieniądze sięgające kilkuset tysięcy euro na każdy stadion. Jeśli powiemy dziś klubom, że mają wyłożyć 300-400 tys. euro w goal-line, to usłyszymy pytanie: ile my mamy sytuacji w roku, gdy faktycznie przydałoby się tego systemu użyć? W zeszłym sezonie były bodajże trzy, w dodatku nie jakieś ultrakontrowersyjne. Wiele problemów rozwiązuje dostawiona kamera na linii.
A druga rzecz?
Linia półautomatycznego spalonego, która jest jeszcze droższa od goal-line. Oczywiście można byłoby to dołożyć, ale pytanie, czy pieniądze na to przeznaczone nie lepiej wydać w mądrzejszy sposób.
Piłka nożna jak gra komputerowa?
Czerpiecie jakieś inspiracje z lepszych transmisyjnie lig?
Obserwujemy je i wyciągamy wnioski. Jakiś czas temu koledzy ze spółki produkującej sygnał dla Bundesligi zaczęli używać kamer umieszczonych w narożnikach. Spodobał nam się ten pomysł, zwłaszcza że nie wymagał dużych nakładów, więc też to wprowadziliśmy. Często poddajemy coś pod dyskusję i zadajemy sobie pytanie: czy to jest fajne? Jednocześnie pamiętajmy, że jesteśmy ligą lokalną, nie robimy sygnału dla całego świata, jak Premier League, La Liga, czy Bundesliga, które są zmuszone pokazywać mecze w nieco inny sposób, bo na przykład wymaga tego widz azjatycki. Ale oni właśnie z praw międzynarodowych mają ogromne pieniądze na rozwój transmisji i dokładanie nowych zabawek. My wolimy skupiać się na tym, co mamy, choć nie ukrywam, że wciąż widzę duże pole do poprawy w zakresie Internetu i młodego widza.
Co masz na myśli?
Można pokazywać mecz, gdzie piłkarze są postaciami z Robloxa lub Minecrafta. Albo z – nie wiem – klocków Lego. Liga holenderska miała taką aplikację, w której fragmenty meczów można było oglądać, jakby te były rozgrywany w Minecrafcie. Trochę bawi się w to liga NFL w Stanach. W każdym razie tutaj mówimy o skrótach, albo bramkach, a nie całych meczach. Równie dobrze można wyprodukować sygnał, gdzie obok meczu wyświetla się plansza z najróżniejszymi statystykami. Jaka jest prędkość piłkarza, ile przebiegł, to wszystko można obudować jakąś grafiką. To są rzeczy, które są raczej nie do przyjęcia dla widza z naszego pokolenia, ale w Internecie jest już realne. Zwłaszcza, że wrzucenie sygnału w digital jest dużo tańsze niż w transmisję telewizyjną. Myślę, że życie nas do tego w przyszłości zmusi. Za ileś lat, choć nie odważę się powiedzieć, za ile, czeka nas rewolucja.
W Stanach pokazywano już mecz towarzyski, gdzie kamerę zamontowano na koszulce któregoś z piłkarzy. W Ekstraklasie takie coś byłoby hitem, nawet jako opcja do wyboru, a nie podstawowa transmisja.
To niemożliwe z prostego powodu – na montaż takich kamer w koszulkach nie pozwalają przepisy FIFA. To jest fajny bajer, choć na dziś nie dałoby się tego na dłuższą metę oglądać. Byłby problem ze stabilizacją obrazu, wszystko by skakało. Ale z rzeczy realnych nawet na już – uważam, że mikrofon sędziego powinien być częścią transmisji. Oczywiście w określonych sytuacjach, gdy np. jest podyktowany rzut karny, jest jakaś kontrowersja, albo gdy sędzia podchodzi do piłkarza i coś mu mówi. Przecież to byłoby coś świetnego, gdyby widz mógł usłyszeć, jak na przykład w ostatnim meczu o Superpuchar, Szymon Marciniak dyskutuje z bramkarzami. To nie jest drogie i bardzo proste do zrobienia. Jeśli dostałbym zielone światło, byłaby to pierwsza rzecz, którą bym wprowadził do transmisji.
Które miejsce w Europie dziś zajmuje Ekstraklasa pod kątem realizacyjnym?
Rozumiem, że ma być totalnie subiektywna odpowiedź. Anglicy robią lepiej, choć mają zupełnie inne środki. Niemcy i Francuzi też robią lepiej. A później już zaczynamy się pojawiać. Jak patrzę na ligę hiszpańską, to mecze Realu i Barcelony są świetnie pokazywane, ale pozostałe już nie wyglądają tak dobrze. Włosi tak samo – raz lepiej, raz gorzej. Jeśli mamy mówić o stałym, równym poziomie, a nie skupiać się na pojedynczych meczach robionych na 50 kamer z zestawem różnych bajerów, to jesteśmy w okolicach piątego, może szóstego miejsca. Uważam, że tutaj mamy się czym pochwalić, a nasz poziom jest bardzo wysoki. Nie jestem więc tutaj przesadnie skromny.
A zdarzyło wam się być na drugim biegunie? Że zaliczyliście dużą, realizacyjną wpadkę?
Raczej nie, bo stosujemy na wozach backupowe systemy produkcji. One w razie awarii pomagają nam przetrwać. Trochę porównałbym to do samolotu, choć zachowując odpowiedną skalę – tam mają wielokrotne zabezpieczenie przed awarią. Nawet jeśli zdarza nam się awaria, to widz jej nie zauważy. Kiedyś, bardzo dawno temu, spaliła nam się karta miksera audio, przez co część meczu była bez komentarza. Wtedy na pozostałą część kolejki wypożyczyliśmy dodatkowy wóz, z którego nadawaliśmy samo audio. Innej wpadki sobie nie przypominam, choć tak długo, jak o wszystkim decyduje elektryka, wszystko jest możliwe. Czasem włączasz komputer i masz niebieski ekran. Oby u nas zawsze był kolorowy.
Komentarze