- Śląsk Wrocław przegrał z Pogonią 0-1 w pierwszym wiosennym meczu
- Pod koniec spotkania kibice Śląska rzucili z trybun butelkę, po czym sędzia zarządził krótką przerwę
- Valentin Cojocaru padł na murawę, sugerując, że został uderzony. Jacek Magiera uważa inaczej
Bramkarz Pogoni symulował? Magiera nie ma wątpliwości
Śląsk Wrocław zaliczył falstart w pierwszym ligowym meczu rundy wiosennej. Dotychczasowy lider Ekstraklasy przegrał przed własną publicznością z Pogonią Szczecin 0-1. Choć na przestrzeni całego spotkania był drużyną nieco lepszą, do swojego dorobku nie dopisze choćby punktu.
Pod koniec niedzielnego widowiska doszło do przykrego zdarzenia z udziałem kibiców Śląska Wrocław. Z trybun została rzucona butelka, która trafiła Valentina Cojocaru. Sędzia przerwał mecz na kilka minut, a kapitan Śląska Erik Exposito musiał uspokajać fanów.
W mediach nie brakuje sugestii, że bramkarz Pogoni Szczecin symulował, gdyż nagranie jest niejednoznaczne. Z pewnej perspektywy wydaje się, że ta spadła obok niego, zaś inna wskazuje, że trafiła go w plecy. Jacek Magiera przychyla się do opinii, jakoby Cojocaru wykorzystał okazję.
– Co do incydentu, który miał miejsce, wyglądało to trochę na aktorską grę ze strony bramkarza Pogoni. Widziałem sytuację na wideo. Nie wiem, czy ta butelka go w ogóle musnęła. Zagrał taktycznie. Nic się tam nie wydarzyło. Chociaż wrzucenie butelki na boisko nie powinno mieć miejsca. To jest coś, co jest naganne. Natomiast aktorska gra bramkarza Pogoni ogromna, który nie został uderzony butelką. Widziałem tę sytuację od razu w szatni, bo byłem zdziwiony zachowaniem, że aż w taki sposób. To, co mówię – butelka to jedno, ale zachowanie bramkarza – przyznał na pomeczowej konferencji prasowej.
Zobacz również: Hiszpańskie media podzielone w sprawie Lewandowskiego. “Mógł wygrać mecz Barcelonie”
Komentarze