Luis Fernandez z radykalnym krokiem. Odchodzi z Lechii

Luis Fernandez jednostronnie rozwiązał kontrakt z Lechią Gdańsk. Przedstawiciele zawodnika powołują się na art. 14 Regulaminu FIFA w Sprawie Statusu i Transferu Zawodników - donosi Maciej Słomiński z Interii.

Luis Fernandez
Obserwuj nas w
SOPA Images Limited / Alamy Na zdjęciu: Luis Fernandez

Fernandez jednostronnie rozwiązał kontrakt z Lechią

Gdy Luis Fernandez przechodził do Lechii Gdańsk, to wydawało się, że 31-letni Hiszpan będzie ogromnym wzmocnieniem składu. Biało-Zieloni sprowadzili 31-latka na zasadzie wolnego transferu po tym, jak snajper nie przedłużył wygasającej umowy z Wisłą Kraków. Napastnik trafił do Trójmiasta przed sezonem 2023/2024 i choć na początku był skuteczny, to rozegrał łącznie tylko 14 meczów, strzelił 7 goli oraz zaliczył 1 asystę.

Ekipa prowadzona przez Szymona Grabowskiego awansowała do PKO BP Ekstraklasy, ale ofensywny zawodnik w obecnej kampanii ani razu nie pojawił się na boisku. Wszystko wskazuje na to, że obchodzący dzisiaj swoje 31. urodziny piłkarz nie przywdzieje już więcej koszulki zespołu Budowlanych. Jak ujawnił Maciej Słomiński na łamach “Interii”, Luis Fernandez jednostronnie rozwiązał bowiem kontrakt z Lechią Gdańsk.

Sprawdź ostatnie materiały wideo związane z Ekstraklasą

Według informacji wspomnianego dziennikarza przedstawiciele Hiszpana jako powód takiego kroku podali art. 14 Regulaminu FIFA w Sprawie Statusu i Transferu Zawodników. Ten artykuł mówi, że klub zdrowemu piłkarzowi musi zapewnić możliwość treningów z pierwszą drużyną i tym samym dopuścić go do wykonywania swojego zawodu.

Jak dodaje Maciej Słomiński, Luis Fernandez przedstawił dokumentację medyczną, która miała świadczyć, że jest w pełni sił, lecz Lechia Gdańsk była innego zdania. Dlatego w ostatnim czasie napastnik pracował indywidualnie.

Warto dodać, że były gwiazdor Wisły Kraków kilka tygodni temu przebywał na testach w Rakowie Częstochowa, ale strony ostatecznie nie nawiązały współpracy. Luis Fernandez odbył jeden trening z zespołem Marka Papszuna.

Komentarze