- ŁKS jedną nogą jest już właściwie w 1. lidze
- Beniaminek fatalnie radzi sobie w PKO Ekstraklasie
- Jednak w utrzymanie wciąż wierzy Marcin Flis, obrońca zespołu z Łodzi
Powrót po jednym sezonie coraz bliżej
Sytuacja ŁKS-u Łódź w ligowej tabeli jest więcej niż słaba. Właściwie można powiedzieć, że wielu postawiło już krzyżyk na beniaminku. Klub kilka dni temu zwolnił Piotra Stokowca, który w trakcie sezonu zastąpił Kazimierza Moskala. Teraz misja – raczej straceńcza – została powierzona Marcinowi Matysiakowi. Rozgoryczenia obecną sytuacją nie kryje jednak Marcin Flis, obrońca zespołu z Łodzi już sam mówi, że nie mają jako drużyna zbyt wiele argumentów za pozostaniem w lidze.
– Wiadomo, że nasza sytuacja jest beznadziejna i będzie bardzo trudno coś zmienić, ale promyk nadziei pozostaje. Na papierze nie ma argumentów za naszym utrzymaniem – mówi w rozmowie z “Weszło” stoper beniaminka.
– Nie możemy zrzucać całej odpowiedzialności na trenerów. Wpływ na wyniki ma wiele czynników. Najbardziej winni są zawodnicy. Zmieniają się nazwiska i sztaby, a my dalej gramy jak gramy – dodał.
Czytaj więcej: Górnik Zabrze reaguje na strajk piłkarzy. Wyjaśnia, z czego wynikają zaległości
Komentarze