Nie udało się Lechii Gdańsk dowieźć do końca prowadzenia w meczu w Warszawie. Nie udało jej się nawet wywalczyć remisu. Legia odwróciła losy piątkowej rywalizacji i dzięki bramkom Kapustki i Yuriego Ribeiro wygrała 2:1 z Lechią Gdańsk.
- Mimo kilku okazji dogodnych okazji oba zespoły schodziły na przerwę przy remisie 0:0
- Prowadzenie w 57 minucie objęła Lechia Gdańsk za sprawą gola Zjawińskiego
- Później gole strzelali już tylko gospodarze – najpierw Kapustka, a potem Yuri Ribeiro
Tobiasz dwukrotnie przetestowany przed przerwą
Nieco rozczarowani mogli czuć się kibice po 1. połowie meczu Legii Warszawa z Lechią Gdańsk. Wojskowi stworzyli sobie kilka dogodnych okazji bramkowych, których nie byli w stanie wykorzystać. Goście próbowali się odgryzać, choć na tle dobrze dysponowanej ekipy z Warszawy wyglądali na zespół pozbawiony zgrania. Dwukrotnie w groźnych sytuacjach interweniować musiał jednak Kacper Tobiasz,
W 31 minucie groźnie z dystansu uderzał Stec, ale golkiper skutecznie interweniował. Zaledwie trzy minuty później groźne lewą flanką szarżował Ilkay Durmus, ale i tym razem bramkarz Legii był górą. Najlepszą okazję dla gospodarzy miał w 14 minucie Bartosz Kapustka. 25-latek oddal potężny strzał z dystansu, który ku jego rozczarowaniu zatrzymał się na słupku.
Doczekaliśmy się goli po przerwie
W 57 minucie dość niespodziewanie to Lechia Gdańsk wyszła na prowadzenie. Goście wyłuskali piłkę blisko pola karnego Legii, po czym pomknęli z atakiem z lewej flanki. Kałuziński obsłużył dobrym podaniem Zwolińskiego, a ten będący otoczonym przez defensorów gospodarzy zdołał oddać celny strzał.
W 74 minucie gospodarzom udało się doprowadzić do wyrównania. Wojskowi przez parę minut zamykali Lechię we własnym polu karnym, aż wreszcie Josue wystawił piłkę do Kapustki. Ten mocnym strzałem pod poprzeczkę skierował ją do bramki. Futbolówka odbiła się jeszcze od pleców Kuciaka i wylądowała w siatce.
Na 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry stadion przy Łazienkowskiej eksplodował radością. Legia przeprowadziła wówczas akcję, która dała jej prowadzenie 2:1. Piłkę z lewego skrzydła w pole karne wrzucił Mladenovic, a z ostrego konta główkował Kramer. Kuciak z tym uderzeniem sobie poradził, ale przy dobitce Yuriego Ribeiro nie miał już szans.
Komentarze