Legia Warszawa uległa u siebie Rakowowi Częstochowa 2:3. Goście wszystkie trzy trafienia zdobyli po stałych fragmentach gry, a Ivi Lopez zaliczył trzeci z rzędu mecz z golem po rzucie wolnym.
Zabójcza skuteczność Rakowa, mało konkretów ze strony Legii
Choć Legia Warszawa podchodziła do hitu Ekstraklasy osłabiona brakiem Artura Boruca i Luquinhasa, z początku była znacznie bardziej zaangażowana w akcje ofensywne. Już w piętnastej minucie gospodarze powinni objąć prowadzenie, ale Ihor Charatin huknął w poprzeczkę. Raków wyczekiwał swojej okazji i odnalazł ją w trzydziestej minucie. Sebastian Musiolik sprytnie minął Cezarego Misztę, a młody bramkarz Legii sfaulował rywala. Do piłki podszedł Ivi Lopez i wyprowadził wicemistrzów Polski na prowadzenie. Przyjezdni nie cieszyli się jednak długo z prowadzenia. Nie minęły cztery minuty, gdy pięknym podaniem pomiędzy Waleriana Gwilię a Tomasa Petraska popisał się Filip Mladenović. Mahir Emreli świetnie przyjął, po czym huknął z boku pola karnego, zaskakując Kacpra Trelowskiego i doprowadzając do wyrównania.
Po zmianie stron gracze z Częstochowy wykorzystali swój wielki atut, czyli stałe fragmenty gry. W 53. minucie udało im się wyjść na prowadzenie po wytrenowanym rzucie rożnym. Dośrodkowywał, rzecz jasna, Ivi Lopez. Vladislavs Gutkovskis strącił piłkę do Frana Tudora, a ten z bliska wpakował ją do siatki. Po chwili było już 3:1. Do rzutu wolnego podszedł Ivi Lopez i uderzył pięknie, nie do obrony. To trzeci z rzędu mecz Hiszpana z golem z tego stałego fragmentu gry.
Legioniści robili, co się dało, by wyrównać. Na dwadzieścia minut przed końcem zdobyli nawet bramkę kontaktową. Josue wpadł w pole karne i świetnie odegrał zewnętrzną częścią stopy. Na pozycji czekał już Charatin, który mocnym strzałem dał nadzieję gospodarzom.
Pomimo kilku świetnych okazji, nie udało im się jednak wyrównać. Dzięki zwycięstwu Raków awansował na piąte miejsce w tabeli, a Legia znajduje się zaledwie dwa punkty nad strefą spadkową. Trzeba jednak pamiętać, że mistrzowie Polski rozegrali o dwa mecze mniej.
Komentarze